W słoneczny letni poranek termometr wskazuje sześć stopni powyżej zera. Inuuteq Qaavigaq, inuicki rybak z Ilulissat, trzeciej co do wielkości osady na wyspie (około pięć tysięcy mieszkańców), zatrzymuje małą łódź na środku Zatoki Disko na zachodnim wybrzeżu Grenlandii. Znajdujemy się na wprost Jakobshavn, lodowca uznawanego za najbardziej aktywny na planecie. Odpowiada za powstawanie 10 procent gór lodowych na całej wyspie. Podobnie jak inne lodowce, posiadające własne imiona, Jakobshavn jest połączony z ogromną, trudną do wyobrażenia masą lodu, która pokrywa terytorium tej największej na świecie wyspy. Lądolód liczy 100 tys. lat i przykrywa Grenlandię warstwą o średniej grubości od dwóch do czterech kilometrów.
Pływanie łodzią po Zatoce Disko nie jest łatwe. Wielkie góry lodowe, którym towarzyszą tysiące mniejszych odłamków kry, dryfują po powierzchni wody. Można odnieść wrażenie, że znajdujemy się w ogromnym kotle z zupą pełną różnych składników. Nad tymi zamarzniętymi górami unoszą się liczne ptaki morskie, kilka metrów od nas wieloryb głośno prychając toruje sobie drogę wśród odłamków lodu. Piękno fiordu jest imponujące, ale jednocześnie pejzaż wywołuje wrażenie chaosu: czy to normalne, że tyle gór lodowych tarasuje zatokę? Inuuteq Qaavigaq wyjaśnia: Jeszcze kilka lat temu lodowiec sięgał aż do pierwszej zatoczki Ilulissat. Jednak każdego roku oddala się coraz bardziej i coraz więcej jego odłamków dryfuje na powierzchni morza. Mimo to Inuici,stanowiący 90 procent ludności Grenlandii, liczącej 60 tys. mieszkańców, nadal wypuszczają się łowić ryby na morze lodu, tak jak to robili przez wieki.