Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Co zwojuje prezydent?

Andrzej Duda jedzie na Ukrainę. Ale może się okazać, że ta wizyta to wyłącznie kurtuazja

Facebook
Oficjalna wizyta prezydenta w Kijowie odbędzie się w dość nerwowym momencie. Jeszcze w tym tygodniu może dojść do zmiany rządu, który świętuje właśnie pierwszą rocznicę zaprzysiężenia.

Kończy się immunitet ochronny ukraińskiego premiera, który przez rok od objęcia funkcji był nietykalny. Odejście Arsenija Jaceniuka, którego notowania są dziś jednocyfrowe – a premier traci gwałtownie poparcie nie tylko ze względu na zbyt wolno postępujące reformy i wielkie oczekiwania Ukraińców, ale także z powodu stylu uprawiania polityki i maniery pouczania wszystkich wokół tonem nieuznającym sprzeciwu – może wywołać spory zamęt na scenie politycznej.

Bo partia Jaceniuka – Ludowy Front – opuści zapewne koalicję, a to oznacza osłabienie pozycji Bloku Petra Poroszenki, utratę większości w parlamencie, co grozi z kolei rozwiązaniem Rady Najwyższej i rozpisaniem nowych wyborów.

Nerwowość na politycznej scenie związana jest także z dyskusją o ustawie budżetowej na 2016 r., mocno uzależnionej od nowej ustawy podatkowej, wywołującej spory i wciąż nieprzyjętej przez parlament. W tle jest Międzynarodowy Fundusz Walutowy, uzależniający wypłatę kolejnej transzy pomocowej od wdrażania reform i uzdrowienia budżetu.

Po drugie – Bruksela właśnie odłożyła decyzję o przedłużeniu sankcji wobec Rosji, wprowadzonych po aneksji Krymu i wybuchu konfliktu na wschodzie Ukrainy. Decyzję o przedłużeniu sankcji zamierzano podjąć bez dyskusji, formalnie mogliby ją zatwierdzić ministrowie spraw zagranicznych UE na poniedziałkowym spotkaniu w Brukseli (prezydent rozpoczyna wizytę właśnie w poniedziałek). Tak się jednak nie stanie, a dyskusja, do jakiej zapewne dojdzie, może zakończyć się pomyślnie dla Moskwy.

Głosy o wzmocnieniu współpracy z Moskwą są w Unii coraz donioślejsze – ze względu na walkę z tzw. Państwem Islamskim i wolę rozwiązania konfliktu w Syrii. Nic więc nie będzie znaczyło, że Rosja nie wypełniła zobowiązań mińskich, że nie wycofała z Donbasu swoich żołnierzy i wciąż próbuje zdestabilizować Ukrainę, kontestując choćby wprowadzenie w życie umowy o wolnym handlu między Kijowem i UE. Sytuacja na świecie bardzo się zmieniła w ostatnich miesiącach, nawet tygodniach, i problemy Ukrainy spadły na dalszy, a nawet daleki plan. I prezydent Duda tego nie zmieni.

Wreszcie – buńczuczne zapewnienia Andrzeja Dudy, że Polska musi dołączyć do stolika mińskich rozmów, zakończyły się na razie niczym. Jeśli nie uwzględniać niezręcznej sytuacji, w jaką popadł z tego powodu prezydent Petro Poroszenko, gdy deklarował, że Polska nie jest w Mińsku potrzebna, bo format normandzki wystarczy w zupełności.

Czy prezydent Duda będzie chciał powrócić do tematu, czy raczej zechce go unikać, żeby zatrzeć tamto niemiłe wrażenie? Krzysztof Szczerski, prezydencki minister, próbował w Kijowie rozmawiać o mińskiej ambicji Polski, na razie bez widocznych sukcesów. Zwłaszcza teraz nie należy oczekiwać zmiany, kiedy wizytę w Kijowie zakończył wiceprezydent USA Joe Biden, mocno wspierając pozycję Petra Poroszenki.

Co wreszcie ze zmianami w bulwersującej ustawie zwanej historyczną, przyznającą organizacjom nacjonalistycznym z czasów II wojny światowej status kombatancki? W myśl jej litery krytyka działań OUN UPA jest ścigana przez prawo. Taka decyzja Rady Najwyższej (podjęta zresztą podczas wizyty prezydenta Bronisława Komorowskiego) uniemożliwia naszym historykom rozmowy o zbrodni wołyńskiej na Polakach, jako że krytyka UPA jest ścigana z urzędu. Również w sprawie zmiany zapisów jeździł do Kijowa prezydencki minister Krzysztof Szczerski, były składane obietnice, ale na tym się skończyło i zapis przetrwał.

Czy prezydent Duda spróbuje się do tego odnieść w rozmowach z ukraińskimi politykami? Albo sprawa wyjazdu do Polski Polaków zamieszkujących w Mariupolu: Polska zdecydowała się sprowadzić ich z Ukrainy teraz, gdy miasto nie jest zagrożone walkami, nie znajduje się zresztą na terenie zajętym przez separatystów. Ukraińskie władze mogą uznać, że gest Polski jest równoznaczny z poddaniem w wątpliwość skuteczności ukraińskiego państwa. Może nie jest to także ostatnia grupa Polaków z Ukrainy, która zechce opuścić ten kraj. Czy Kijów popiera takie zachowania swoich obywateli? Prezydent ma w planach swej wizyty spotkanie z Polonią w Kijowie.

Prezydent Duda ma też problem w kraju. Wyborcy PiS, czyli także jego elektorat, są w większości przeciwnikami zacieśniania relacji z Ukrainą i zaostrzania stosunków z Rosją. Dla nich to sprawa otwarcia (lub zamknięcia) rosyjskiego rynku na polską żywność: jabłka, mięso, kapustę, sery. Dziś polska wieś i małe miasta, które tak entuzjastycznie witały kandydata Dudę, z pewnością nie będą zadowolone, jeśli prezydent będzie drażnił Moskwę, manifestując poparcie dla Kijowa (choć robił to Jarosław Kaczyński na Majdanie).

Politycy są po to, żeby się brać za bary z problemami – można by powiedzieć. Bo że wizyta oficjalna Andrzeja Dudy w Kijowie się odbędzie, to oczywiście dobrze, można się dziwić, że to dopiero pięć miesięcy od objęcia stanowiska. Ale skoro prezydent chce mówić o Ukrainie i zamierza ją wspierać, to dobrze żeby chociaż zobaczył pomajdanowy Kijów osobiście, nie na obrazku.

Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Świat

Gra w Zielony Ład. W tym gorącym sporze najbardziej szkodzi tępa propaganda

To dziś najważniejszy i najbardziej emocjonalny unijny spór, w którym argumenty rzeczowe mieszają się z dezinformacją i tępą propagandą.

Edwin Bendyk
07.05.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną