Polski rynek samochodowy przypomina worek bez dna. Każdego roku sprzedaż rośnie o kilkadziesiąt tysięcy aut, nie reagując na zmiany społecznych nastrojów, antykredytowe działania NBP czy rosnące lawinowo ceny paliw. Wiele wskazuje na to, że w tym roku padnie kolejny rekord - sprzedanych zostanie 600 tys. nowych aut.
"Do młodego zespołu w agencji reklamowej, bez doświadczenia, na różne stanowiska od zaraz. Zapewniamy luźną atmosferę w działaniu, wysokie zarobki, szkolenie". Dalej były numery telefonów oraz informacja: czas pracy od 7.30 do 18.00. Co mi szkodzi spróbować - pomyślałam.
Polska stopniowo bogaci się, a rodacy coraz więcej wydają i coraz bardziej dbają o wygodę. Eksperci utrzymują, że w nadchodzących latach rozkwitnie w związku z tym sprzedaż wysyłkowa. Ale ten segment rynku już zawczasu zdążyły podzielić między siebie firmy zachodnie.
W ubiegłym roku w Polsce padł rekord sprzedaży nowych samochodów. Jednocześnie ich producenci mieli dość skromne zyski, a niektórzy nawet potężne straty. Handlowcy winią za to rosyjski kryzys wyniszczający cenową wojnę. Jaki sens ma jednak bój o rynek, na którym sprzedając samochody trzeba dokładać do interesu?
Szefowie wielkich koncernów motoryzacyjnych przy każdej okazji podkreślają, jak wielkie znaczenie ma dla nich polski rynek. Pół miliona aut sprzedanych w ubiegłym roku i perspektywa jeszcze większych interesów w przyszłości pobudzają wyobraźnię. Mimo to dla samochodowych potęg Polska pozostaje rynkiem drugiej kategorii, więc trudno się dziwić, że sprzedaje się tu towar "drugiej świeżości".
Przedstawiciele firm samochodowych prezentują oficjalny optymizm. Każdy ma się z czego cieszyć: Fiat, bo zdołał utrzymać pozycję rynkowego lidera; Daewoo, bo znów zmniejszyło dystans do Fiata; Opel, bo znalazł się blisko wymarzonej granicy 30 tys. sprzedanych aut. We wszystkich wypowiedziach słychać jednak nutę żalu za niedawnymi czasy, kiedy klienci szturmowali salony, a sprzedaż rosła w niebywałym tempie.
Spór o ulgę mieszkaniową i uproszczenie systemu podatkowego nie jest wyłącznie polską specjalnością. W USA od kilku lat mówi się o wprowadzeniu jednolitej stopy podatkowej (flat tax). Jednym z podstawowych problemów, który będą musieli rozstrzygnąć legislatorzy w Kongresie, jest los niezwykle popularnych wśród Amerykanów ulg od zakupu nieruchomości.
Polska, mimo okresowych nadwyżek niektórych towarów rolnych, od wielu lat więcej za granicą kupuje, niż sprzedaje. W 1996 roku nadwyżka polskiego importu nad eksportem towarów rolno-spożywczych wyniosła 1,2 mld dolarów, a w 1997 blisko pół miliarda. Dodatnie saldo wymiany mamy tylko z krajami byłego ZSRR. Ostatnio szybko się ono powiększało, do czasu załamania rosyjskiej gospodarki.
Drugiego września rosyjska Duma odrzuciła kandydaturę Czernomyrdina na premiera, ceny dolara w kantorach skoczyły do 12 rubli, a moskiewskie metro i rozmowy telefoniczne podrożały o połowę. Dokładnie tego samego dnia o połowę spadł także ruch na przejściach granicznych w województwach: bialskopodlaskim, chełmskim i zamojskim. Rosyjskojęzyczni handlarze nagle wyparowali z krajowych bazarów.