Klasyki Polityki

Nabrani

To mit, że miękkie narkotyki nie szkodzą

Liść marihuany Liść marihuany Krzysztof Miller / Agencja Gazeta
Nowy obyczaj – „łagodnego grzania” – zdążył spowszednieć i zbanalizować się.
Co piąty polski nastolatek spróbował marihuany, co dziesiąty amfetaminy, co piętnasty – heroiny.Piotr Małecki/Forum Co piąty polski nastolatek spróbował marihuany, co dziesiąty amfetaminy, co piętnasty – heroiny.

Co piąty polski nastolatek spróbował marihuany, co dziesiąty amfetaminy, co piętnasty – heroiny. W Warszawie dane są jeszcze bardziej szokujące: 40 proc. uczniów trzecich klas liceów przynajmniej raz zapaliło marihuanę, co czwarty używał amfetaminy, co ósmy zapalił heroinę – alarmuje Instytut Psychiatrii i Neurologii. Alarmować trzeba, bo ten nowy obyczaj – „łagodnego grzania” – zdążył spowszednieć i zbanalizować się. Poszło tym łatwiej, że dużo mniej rzuca się w oczy. Nie jest to bowiem narkomania „ludzi od Kotańskiego”, typu: obdrapana brama, wrak człowieka wbijający strzykawkę w siną nogę, kompot na melinie. Te używki są niejako luksusowe, estetyczne – towarzyszące zabawie (jak marihuana) czy mobilizujące umysł do nauki i pracy (jak amfetamina). Na naszych oczach stały się łatwo dostępne, niczym pizza na telefon. Zrodziły swoistą podkulturę, która ma swój język, swój system kodów i aluzji czytelnych dla wtajemniczonych. Przypala się, grzeje, wrzuca i snifuje w warszawskich klubach i na dyskotekach w zabitych dechami wsiach. „Miękki narkoman” jest czysty, dobrze ubrany, jest... normalny, żaden margines. Uczeń, student, młody naukowiec, biznesmen, pracownik modnej agencji reklamowej czy renomowanej firmy prawniczej. I właśnie dlatego, że tak łatwo się maskować – przed rodzicami, otoczeniem – „miękkie grzanie” jest szczególnie niebezpieczne. Niebezpieczne jak mit, że „miękkie nie szkodzi”, nie uzależnia, nie truje. Ot, trochę dopingu i rozrywki, towarzyski weekendowy obyczaj.

Andrzej
34 lata, prawnik:

Moi rodzice mają działkę na totalnym zadupiu. Rzadko już tam jeżdżą, więc gdy kumpel zaproponował, że się przejedzie do Amsterdamu i kupi nasiona trawy, to się długo nie wahałem.

Polityka 20.2000 (2245) z dnia 13.05.2000; Raport; s. 3
Oryginalny tytuł tekstu: "Nabrani"
Reklama