Kraj

Cenckiewicz prezentuje dokumenty na temat wizyty Mazowieckiego w Londynie

Tadeusz Mazowiecki Tadeusz Mazowiecki Chris Niedenthal / Forum
Dyrektor Wojskowego Biura Historycznego MON Sławomir Cenckiewicz zaprezentował rzekomo „szokujące” dokumenty, z których wynika, że w 1990 roku premier Tadeusz Mazowiecki odmówił spotkania z Ryszardem Kaczorowskim.

Wspomniany dokument to notatka sporządzona przez attaché wojskowego przy Ambasadzie RP w Londynie w lutym 1990 roku. Przeznaczona była do wiadomości ministra obrony narodowej, którym był wówczas gen. Florian Siwicki. Siwicki sprawował tę funkcję od 1983 roku, a więc pełnił ją zarówno w rządzie Jaruzelskiego, Messnera, Rakowskiego, jak i Mazowieckiego, kiedy to partia nawet nie myślała o oddawaniu resortów siłowych. Notatka świadczy o tym, że wywiad bacznie obserwował posunięcia pierwszego premiera III RP. Czekał na jego potknięcie.

Podczas rzeczonej wizyty Tadeusz Mazowiecki miał odmówić spotkania z Ryszardem Kaczorowskim, ostatnim prezydentem RP na uchodźstwie. Dlaczego do tego doszło? Prezydent Ryszard Kaczorowski wraz ze swoim rządem zaproponował spotkanie z zachowaniem ceremoniału „wejścia prezydenta RP”. Tadeusz Mazowiecki miał to uznać za „poniżające wobec prezydenta Jaruzelskiego, swojego rządu i państwa”. W zamian zasugerował spotkanie następnego dnia, już po rozwiązaniu emigracyjnego rządu.

Notatka MON o premierze Mazowieckim

„Wiecie co? Ja »dziękuję« serdecznie za takiego Pierwszego Premiera Wolnej Polski, co ze względu na szacunek dla Jaruzelskiego obrażał legalnego prezydenta RP Ryszarda Kaczorowskiego” – napisał na Twitterze Sławomir Cenckiewicz. Jego słowa podchwyciły prawicowe media, pisząc o „zaskakującym dokumencie” czy „szokującej notatce”.

Prawica lansuje więc wizję historii, w której premier Mazowiecki, ze względu na serwilizm wobec Jaruzelskiego, nie oddaje należytego szacunku „legalnemu” prezydentowi Rzeczpospolitej. Problem w tym, że Wojciech Jaruzelski był jak najbardziej legalnie wybrany na swój urząd. Stało się to 19 lipca 1989 roku podczas głosowania Zgromadzenia Narodowego, m.in. za sprawą posłów i senatorów Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego, czyli członków „Solidarności”. Kilkanaście dni wcześniej na łamach „Gazety Wyborczej” ukazał się słynny artykuł Adama Michnika „Wasz prezydent, nasz premier”, zwolennikiem takiego podziału władzy był również senator Jarosław Kaczyński.

Jak pisze Robert Krasowski w książce „Po południu”, będącej pierwszym tomem jego historii III RP, Kaczyński już 10 czerwca w Elblągu miał sugerować taki podział władzy. „Solidarność ma do rozwiązania dylemat: czy ma być opozycją, czy ma wziąć odpowiedzialność za rządzenie krajem. (…) W przypadku przyjęcia wariantu współudziału w sprawowaniu władzy należy uczynić to z zagwarantowywaniem objęcia funkcji premiera” – wyjaśniał przyszły lider Prawa i Sprawiedliwości, mówiąc wspólnym głosem z Jackiem Kuroniem i Adamem Michnikiem.

Co ciekawe, prezydentura nie była spełnieniem marzeń generała Jaruzelskiego, zdecydował się on na pełnienie urzędu za namową Michaiła Gorbaczowa i Georga H.W Busha, uznających go za gwaranta bezpieczeństwa kraju.

Kaczorowski i Jaruzelski, dwaj prezydenci

Prezydenci, premierzy i ministrowie rządu na uchodźstwie mieli do spełniania ważną, aczkolwiek wyłącznie symboliczną rolę. Nawiązując do koncepcji Ernsta Kantorowicza mówiącej o „dwóch ciałach króla”, zadaniem rządu w Londynie było ukazywanie niezgody polskiego społeczeństwa na postanowienia konferencji w Teheranie i w Jałcie, a także podtrzymywanie ciągłości państwa po II Rzeczpospolitej. Gdyby Tadeusz Mazowiecki spotkał się z Ryszardem Kaczorowskim jako prezydentem RP, mógłby znaleźć się w sytuacji, w której w Polsce funkcjonowałyby dwie głowy państwa w tym samym czasie.

Sławomir Cenckiewicz zdaje się zapominać, jak ważny i kruchy rozejm został osiągnięty podczas porozumień Okrągłego Stołu. O tym, że wolność w Polsce została wywalczona w sposób pokojowy, a nie za sprawą zamachu stanu (ten zresztą, ze wszystkich krajów bloku, miał miejsce wyłącznie w Rumunii i był inspirowany przez tamtejsze służby specjalne). Wreszcie o tym, że jeszcze w lipcu 1989 roku oddziały ZOMO rozpędzały demonstracje „przeciwko kandydaturze Jaruzelskiego”.

To dlatego, że działanie Cenckiewicza nie ma podłoża naukowego, ale polityczne. I ma na celu stworzenie obrazu III RP jako przeżartego degrengoladą państwa stworzonego oraz sterowanego przez komunistów.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama