W ostatnią niedzielę premier Mateusz Morawiecki, przemawiając z zakasanymi rękawami, rozpoczął w Sandomierzu kampanię wyborczą, a prezes PiS wędrował w tym czasie po Beskidzie Sądeckim. Jak napisał na Twitterze Joachim Brudziński, prezes wędrował „zatroskany stanem opozycji w Polsce”.
Joachim Brudziński towarzyszem prezesa
Już tradycyjnie wakacyjną wyprawę prezesa PiS relacjonował jeden z jego najbliższych współpracowników, szef MSWiA Joachim Brudziński. To on robi zdjęcia prezesowi i wrzuca je na Twittera – Jarosław Kaczyński nie ma swojego konta.
Prezes Jarosław Kaczyński w #BeskidSądecki zatroskany stanem opozycji w Polsce pic.twitter.com/jU9z2Q7oCp
— Joachim Brudziński (@jbrudzinski) 19 sierpnia 2018
Z powodu choroby kolana i długiego pobytu w szpitalu prezesa ominęła coroczna wyprawa na ryby. Razem z Joachimem Brudzińskim i europosłem Czesławem Hocem pływają zwykle po Zalewie Szczecińskim i Pojezierzu Myśliborskim. Dwa lata temu Hoc relacjonował w mediach społecznościowych: „Wybraliśmy się na wycieczkę. Byliśmy w Sanktuarium Matki Bożej Nadodrzańskiej Królowej Pokoju. Odwiedziliśmy Siekierki i Cedynię. Złożyliśmy kwiaty na cmentarzu polskich żołnierzy. Potem pływaliśmy na jednym z jezior Pojezierza Myśliborskiego”.
Brudziński wozi prezesa od gór do morza, w miejsca sobie bliskie. „Wychowany w górach Beskidu Sądeckiego”, do szkoły wyjechał właśnie na Pomorze do Zespołu Szkół Morskich w Świnoujściu. Hoc przyjaźni się z Brudzińskim od kilkunastu lat, mniej więcej od czasu, gdy został radnym sejmiku zachodniopomorskiego, a Brudziński pierwszym szefem PiS na Pomorzu Zachodnim. Brudziński pilnuje, by Hocowi nie wyrosła w okręgu koszalińskim żadna konkurencja. Wspólne wakacje z prezesem są tego gwarancją.
Brudziński chętnie zaprasza prezesa do Szczecina. „Joachim ma w Szczecinie bardzo sympatyczny krąg towarzyski wywodzący się z uniwersytetu. Spotykam się z nimi, kiedy jestem w tym mieście. Tam są dwie knajpki: jedna czysto studencka, druga półstudencka, prowadzone przez ludzi z uniwersytetu” – pisał Jarosław Kaczyński w książce „Polska naszych marzeń” w 2011 r. „To takie miejsce, gdzie przed tragedią smoleńską miło spędzało się czas. A teraz takie miejsca są już czymś innym, niż były, ale mimo wszystko gdy jestem w Szczecinie, odwiedzam je. Nie chcę odmawiać, chociaż wiem, że powrotu do świata sprzed 10 kwietnia 2010 roku dla mnie nie ma. Ale coś mnie tam ciągnie, jest tam jakiś specyficzny nastrój, który pozwala mi przez chwilę być jakby przed tym strasznym dniem. I za to też Joachima lubię. Generalnie jest facetem, z którym lubię przebywać, lubię rozmawiać”.
Wakacyjne stroje prezesa
Prezes Kaczyński w 2015 r. z Brudzińskim i Hocem wędrowali – jak w tym roku – po Beskidzie Sądeckim. „Płonie ognisko i szumią sądeckie knieje, Ojciec Zdzisław jest wśród nas” – napisał wtedy Brudziński na Twitterze. Mowa o o. Zdzisławie Tokarczyku, który uczestniczył w obchodach miesięcznic katastrofy smoleńskiej. W ubiegłym roku Polskę obiegły zdjęcia Brudzińskiego z prezesem i Hocem z wyprawy na Koziarza, również w Beskidzie Sądeckim. Było o tym głośno, bo politycy prezentowali się w biało-czerwonych pelerynach, które stały się od razu sprzedażowym hitem.
„Prezes bardzo lubi tę niebieską koszulę, ciemną kamizelkę i szare spodnie. W tym komplecie był już na wakacjach w 2016” – zauważył w tym roku Michał Szczerba. Zasugerował, że zdjęcia z górskiej wyprawy to fotomontaż. Nie ma na to dowodów, ale faktem jest, że na wszystkich zdjęciach z wakacji Kaczyński jest ubrany w bardzo stonowane barwy, zawsze z jakimś czarnym akcentem. W czarnej kurtce i swetrze, w polówce albo – jak w ostatni weekend – w czarnej kamizelce. Śmierć brata bliźniaka była dla niego tak ogromnym ciosem – mówił prezes PiS w jednym z wywiadów – że do końca życia zamierza nosić żałobę.
Wakacje z bratem bliźniakiem
Jacek Kurski osiem lat temu stwierdził, że prezes PiS po raz ostatni był prywatnie na plaży w 1966 r.: „Zapamiętałem dobrze ten rok, bo się wtedy urodziłem. Prezes sam na plaże nie jeździ, ale ma dobry dostęp do statystyk, które mówią, że obecnie mniej ludzi jeździ na plaże niż w czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości [mowa o pierwszych rządach PiS]”. Nawiązał tak do wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego z 2010 r.: „Plaże Egiptu, Tunezji są dzisiaj zaludnione przez Niemców, Francuzów, Anglików, po części też Rosjan czy Czechów, Polaków tam niezbyt wielu”. I dodał, że w 2020 r. muszą być tam miliony Polaków. On sam za granicą nie lubi odpoczywać.
Kiedy żył Lech Kaczyński, to z nim i jego żoną Marią prezes PiS spędzał wakacje. Kiedyś przez lata bywali na urlopach w leśniczówce pod Sławnem (zachodniopomorskie). Kiedy Lech został prezydentem, odpoczywali razem w prezydenckim ośrodku w Juracie.
W specjalnym wywiadzie dla „Faktu” w lipcu 2014 r. prezes PiS, zapytany o plany wakacyjne, mówił, że ma gdzie jechać, choć „to już nie miejsce z dzieciństwa, bo tamta moja rodzina już dawno jest po tamtej stronie”. Bywa w Borach Tucholskich: „Mam miejsce, które ma wiele zalet. Jedną z nich jest to, że jest tak izolowane od świata, że mogę tam wmówić, że nie jestem sobą”. Kiedyś ktoś powiedział mu, że jest podobny do Kaczyńskiego, a on na to, że to nie on. „Ja tam lubię bywać, bo mogę sobie chodzić, a nie ciągle zdjęcia”.
Hanna Fołtyn-Kubicka, przyjaciółka rodziny Kaczyńskich, opowiadała w „Dzienniku Bałtyckim”: „Moja siostra bliźniaczka Inka 20 lat temu kupiła stuletnią szkołę w Bukowcu. To w Borach Tucholskich. (…) Dwa tysiące metrów ogrodu, las, jezioro. W domu jest kilka łazienek. Żartowałam do Leszka i Marylki, że jak zarobię duże pieniądze, to stworzymy tam wesoły dom starszaków. Jeszcze Jarka weźmiemy, żeby nie był sam. Bo Marylka zawsze powtarzała, że Jarkiem się trzeba zaopiekować. (…) Będziemy sobie chodzić do lasu, nad jezioro, będziemy mieć dużo zwierząt. I będzie pięknie – snuliśmy plany. Nie będzie”.
Prezes PiS nie rozdziela takich sfer życia jak rodzina, praca, przyjaciele. Niektórym może się wydawać, patrząc na zdjęcia prezesa z wakacji, że jest człowiekiem niezwykle samotnym, skoro wolny czas spędza z tymi, z którymi na co dzień robi politykę, że nie ma znajomych spoza partii. Prawda jest taka, że jego najwierniejsi przyjaciele zostają jego zaufanymi współpracownikami, a zaufani współpracownicy – przyjaciółmi.