Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Polityczne? Kryminalne? Kryminalne? Polityczne? Itd. Część II

Paweł Adamowicz w narracji PiS (pod dyktando Zwykłego Posła)

Paweł Adamowicz zmarł 14 stycznia 2019 r. Paweł Adamowicz zmarł 14 stycznia 2019 r. Bartosz Bańka / Agencja Gazeta
Przybycie do siedziby PiS trzech ministrów na wezwanie Zwykłego Posła jest faktem ustrojowo ciekawym. I jak tu nie porównywać państwa dobrej zmiany z okresem tzw. demokracji socjalistycznej?

Wiadomość o śmierci Pawła Adamowicza podano wczesnym popołudniem 14 stycznia. Kilka godzin później p. Kaczyński odbył naradę z pp. Brudzińskim, Kamińskim (Mariuszem) i Ziobrą. Wprawdzie nie ma sprawozdania z tego spotkania, ale nietrudno się domyślić, że debatowano (lub też zwykły poseł od razu wydał instrukcje wezwanym funkcjonariuszom), jak trzeba reagować na to, co się stało.

Zwykły Poseł daje wytyczne

Ten tryb jest ciekawy m.in. dlatego, że żywo przypomina konwentykle centralnego aktywu partyjnego w latach PRL zwoływane przez I sekretarza KC PZPR. O ile jednak w minionym okresie rzecz była zrozumiała z uwagi na zasadę kierowniczej roli partii, o tyle przybycie do siedziby PiS trzech konstytucyjnych ministrów na wezwanie Zwykłego Posła jest faktem ustrojowo ciekawym. I jak tu nie porównywać państwa dobrej zmiany z okresem tzw. demokracji socjalistycznej?

Zapewne na spotkaniu ustalono, że zabójstwo prezydenta Gdańska było czynem kryminalnym, natomiast trzeba dać zdecydowany odpór (nie bez kozery używam tego słowa) próbom traktowania ataku na p. Adamowicza jako dokonanego z pobudek politycznych z równoczesnym podkreślaniem, że takowe wyjaśnienia są politycznym działaniem totalnej opozycji w celu podsycania napięcia. Przypuszczalnie zdecydowano również, iż jeśli się da, to trzeba dezawuować osoby związane z opozycją, np. p. Owsiaka, aczkolwiek bez przesady. Ponoć co bardziej radykalni retorzy dobrej zmiany, np. sympatyczna p. Krystyna Pawłowicz, nie powinni zabierać głosu.

Pieniądze dla ESC, czyli fajną mamy demokrację

Efekty pojawiły się od razu. Pan Drelich, wojewoda pomorski, niemal płakał po śmierci Pawła Adamowicza, ale od razu sprzeciwił się ogłoszeniu żałoby w Gdańsku. Prawił, że nie ma po temu podstaw prawnych. Zapomniał biedak, zapewne z powodu nadmiernych emocji, że podstawy nie są potrzebne – wystarczy decyzja np. wojewody. Można wnosić, że p. Drelich jeszcze nie wiedział, co postanowił Zwykły Poseł. Pan Brudziński, który już znał stanowisko obwieszczone mu na naradzie 14 stycznia, zadzwonił do p. Drelicha następnego dnia i zapewne wyjaśnił, że podstawy prawne się znalazły. Pan Lisicki, jeden z głównych rzeczników PiS, zaprosił na rozmowę (miała miejsce w radiowej Trójce 15 stycznia rano) p. Mazurek. Oboje przekonywali, że zabójstwo Pawła Adamowicza było kryminalne, przy czym p. Mazurek powiedziała, że zabicie M. Rosiaka przez R. Cybę było polityczne.

Otóż p. Mazurek się myli, bo oba zabójstwa były albo kryminalne, albo polityczne. Narracja ustalona na zebraniu pod prezydencją p. Kaczyńskiego obowiązuje do dzisiaj. Jest też wykorzystywana w szczególny sposób. Pan Gliński, wyrastający na prawdziwego herosa dobrej zmiany, został zapytany, dlaczego zmniejszył dotację dla Europejskiego Centrum Solidarności (powstałego z inicjatywy Adamowicza), oburzył się i wyszedł ze studia RMF – wyjaśnił, że uczynił tak, bo umówił się, że nie będzie mowy o wydarzeniach w Gdańsku. Logika p. Glińskiego jest zniewalająca, gdyż decyzje o finansowaniu instytucji kulturalnych z budżetu państwa zapadają jednak w Warszawie. Pan Gliński zmienił zdanie i po interwencji p. Morawieckiego spotka się z władzami Gdańska w sprawie pieniędzy dla ECS. Fajną mamy demokrację.

Paweł Adamowicz i rzeczywiste intencje PiS

Jak już zauważyłem tydzień temu, teza, że Stefan W. działał z powodów politycznych, nie ma wystarczającego pokrycia w faktach, aczkolwiek coraz więcej okoliczności świadczy o tym, że jego poglądy były (skromnie rzecz ujmując) raczej dalekie od liberalizmu. Dalej jednak twierdzę, że nie ma podstaw do wysuwania tezy, że zabicie P. Adamowicza było zabójstwem politycznym. Pani Mazurek poinformowała ludzkość, że PiS zachował się w tej sprawie jak należy. Byłoby tak, gdyby propaganda dobrej zmiany ograniczyła się do stwierdzenia: „To był mord kryminalny, jeśli ktoś sądzi inaczej, jego sprawa – my nie zamierzamy wdawać się w przepychanki, a to, że nie wykorzystujemy sytuacji dla celów politycznych, jest udokumentowane powołaniem p. Dulkiewicz, dotychczasowej wiceprezydent Gdańska, na komisarza tego miasta, a także nie wystawimy własnego kandydata”.

Wszelako p. Terlecki oświadczył, że PiS nie poprze kandydatury p. Dulkiewicz – nie jest więc wykluczone, że dobra zmiana stanie do wyborów, o ile uzna szanse wygranej. Nic zdrożnego, bo taka jest polityka, ale po co ukrywać rzeczywiste intencje? Diabeł tkwi w szczegółach. PP. Kaczyński, Mazurek i Terlecki nie wzięli udziału w minucie ciszy w Sejmie, tłumacząc to przypadkiem. Jak jednak uczy dialektyka, konieczność toruje sobie drogę przez przypadki, np. także przez to, że Zwykły Poseł złożył kondolencje rodzinie Adamowiczów za pośrednictwem rzeczniczki swej partii, i był to chyba jedyny taki przypadek w zaistniałej sytuacji. Nie należy mieć złudzeń co do stosunku wodzów dobrej zmiany do Pawła Adamowicza. To, że był raczej nie najlepszy, to oczywista oczywistość, wielokrotnie demonstrowana. Wszelako ostentacja okazana przez p. Kaczyńskiego i jego najbliższych współpracowników jakoś świadczy o rzeczywistych intencjach tej grupy.

Potępienie mowy nienawiści? Już nie

To, o co chodzi politykom PiS, zostało ujawnione w związku z uchwałą Senatu upamiętniającą zabitego prezydenta Gdańska. Oto ona: „14 stycznia 2019 roku zmarł w wyniku ciężkich ran zadanych przez zamachowca Paweł Adamowicz, długoletni Prezydent Gdańska, samorządowiec i działacz demokratycznej opozycji. Zginął w czasie wystąpienia na zgromadzeniu publicznym w Gdańsku, na którym jego mieszkańcy wyrażali swoją solidarność z potrzebującymi w naszym kraju. Ta tragiczna śmierć wstrząsnęła Polską i odbiła się szerokim echem za granicą, wywołując współczucie dla Bliskich Zmarłego Prezydenta oraz powszechne potępienie zbrodni, której padł ofiarą”.

Uzgodniony wcześniej tekst był inny i zawierał uznanie dla Pawła Adamowicza jako samorządowca i potępienie mowy nienawiści. Sformułowania te zostały wykreślone na wniosek orędowników dobrej zmiany. Po przyjęciu uchwały p. Karczewski, jak wiadomo, główny majster od pogłębionej refleksji, wygłosił coś w rodzaju orędzia wskazującego na szlachetnie intencje senatorów z PiS i polityczną obstrukcję ze strony przedstawicieli opozycji.

Niczym nieskrępowane opinie polityków „dobrej zmiany”

Filipika p. Karczewskiego znakomicie harmonizuje z tym, co wcześniej napisałem o głębszym sensie oficjalnej retoryki w związku z wydarzeniami w Gdańsku. Wprawdzie domniemane instrukcje ułożone na Nowogrodzkiej w Warszawie nakazywały dość umiarkowaną krytykę innych, ale to dotyczyło tylko prominentnych polityków Zjednoczonej Prawicy. Inni (z wyjątkiem sympatycznej p. Krystyny P. i jej podobnych harcowników) mają prawo (a chyba i obowiązek) do niczym nieskrępowanych ocen.

Ich eksponentem stał się p. Zybertowicz, od niedawna profesor belwederski, doradca p. Dudy. Zaprezentował się w programie „Kropka na i” 24 stycznia. Sprzeciwił się wysuwaniu przypuszczeń, bo – jak stwierdził – takowe (nie tylko w sprawie śmierci Pawła Adamowicza) nie mają nic wspólnego z faktami. To osobliwa teza, zważywszy że p. Zybertowicz przedstawia się jako socjolog, a więc badacz korzystający z danych empirycznych. Ciekawa to metodologia, która traktuje hipotezy (czyli właśnie przypuszczenia) jako z definicji niezwiązane z faktami. Wszelako p. Zybertowicz wygłosił cały szereg przypuszczeń (rzeczywiście niekoniecznie związanych z faktami) na temat Adamowicza, Owsiaka i Wałęsy. Argumentował, bardzo dialektycznie powiadając, że oczywiście odegrali (odgrywają) jakąś rolę historyczną, ale generalnie rzecz biorąc, bezpodstawnie robi się z nich świętych.

Najbardziej paradny był argument w sprawie Owsiaka. Pan Zybertowicz oświadczył, że pieniądze zebrane przez WOŚP to tylko ułamek wydatków na opiekę zdrowotną ponoszonych przez budżet państwa. Nie ma wątpliwości, że ten prezydencki doradca z profesorskim tytułem odwołał się do faktów i wygłosił twierdzenie, a nie przypuszczenie. Niewykluczone, iż przypuszcza, że najlepiej byłoby, gdyby budżet państwa wydał na opiekę zdrowotną miliard złotych w ciągu 10 lat (tyle zebrał WOŚP), a Jurek Owsiak zapłacił resztę. Panu Zybertowiczowi basuje p. Wildstein: „Słyszymy, że prezydenta Pawła Adamowicza zabiła nienawiść. Tak mówią główne i dominujące środki medialne, tak mówią najrozmaitsze ośrodki opiniotwórcze w Polsce i nie tylko. Tak mówią nieformalne ośrodki władzy, które nie mogą się z tym pogodzić, że ich polityczny wymiar został przez nich utracony”.

Czytaj także: Jurek Owsiak. Love & hejt

Jakże niezależna TVP

Tezom à la Zybertowicz (innym podobnym majstrem jest p. Bortkiewicz, ksiądz, także prezydencki doradca) towarzyszy sposób komentowania wydarzeń przez TVP. O tym pisałem w poprzednim felietonie. Pojawiły się postulaty, aby odsunąć p. Kurskiego (Jacka) od kierowania TVP. Nie wzbudziło to entuzjazmu w szeregach dobrej zmiany. Kropkę nad i postawił p. Sasin z właściwą sobie elokwencją mierzoną liczbą słów produkowanych na jednostkę czasu: „Jest (...) określona kadencja, na którą szef TVP jest powoływany, i przerywanie jej byłoby działaniem mocno nadzwyczajnym i budzącym wątpliwości co do niezależności tych mediów. Jest pytanie, czy dzisiaj są podstawy, aby tego typu decyzje podejmować. (...) Trzeba dostrzec, że Telewizja Publiczna jest dzisiaj ważnym elementem pluralizmu medialnego. Obywatele mają prawo do tego, aby móc wsłuchiwać się w różne głosy i tutaj TVP spełnia ogromną rolę”. Słusznie prawi (żartuje), podobnie jak wtedy, gdy komentował kadencję I Prezes Sądu Najwyższego, a jeszcze bardziej w materii niezależności TVP.

Czytaj także: TVP podwójnie oskarżona – w Brukseli i w Gdańsku

Sympatycy PiS o Magdalenie Adamowicz

Pan Bukowski, dr filozofii, napisał: „Wokół wdowy po prezydencie Gdańska Pawle Adamowiczu rozpoczął się swoisty danse macabre przybierający formę proponowania jej na wyprzódki startu w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Z jednej strony kusi Platforma Obywatelska, z drugiej nęci Robert Biedroń. Nie minął jeszcze tydzień od pogrzebu męża, a Magdalena Adamowicz już poddana została wielkiej presji politycznej, co jest moralnie ohydne. Wiadomo przecież, że proponuje jej się wejście w politykę nie dlatego, że ma w tej materii jakiekolwiek kwalifikacje czy doświadczenie, ale wyłącznie z uwagi na nazwisko. Mam nadzieję, że pani Adamowicz nie ulegnie tym niecnym podszeptom i z godnością stanowczo odmówi mizdrzącym się do niej przedstawicielom różnych formacji politycznych. Gdyby postąpiła inaczej, uwłaczałaby pamięci swojego małżonka”.

Ta zdecydowana propozycja została subtelnie uzupełniona przez prokuraturę informującą, że dalej prowadzi śledztwo w sprawie domniemanego zatajenia przychodów p. M. Adamowicz z najmu mieszkania. To oczywiste, że wnikliwość, intensywność i dynamika śledztwa wymagają podawania tej informacji w okresie bezpośredniej żałoby. I co na to p. Bukowski, dr filozofii?

Osobowość roku 2018

Niejaką dyskusję wywołało to, gdzie posadzono p. Dudę i p. Morawieckiego w trakcie uroczystości żałobnych. Wprawdzie obaj nie zostali specjalnie zaproszeni, ale skoro przybyli, to należała im się bardziej poczesna lokalizacja niż miejsce w piątym rzędzie. Z drugiej strony nie ma raczej wątpliwości, że obaj politycy zamierzali coś ugrać w związku ze śmiercią prezydenta Gdańska przez gesty wskazujące na to, że są ponad podziałami.

Wspomniany p. Zybertowicz rzekł był, że p. Duda przyjechał do Gdańska z potrzeby serca i aby pomodlić się za duszę Pawła Adamowicza. Wydaje się jednak, że potrzeby serca niekoniecznie trzeba manifestować przez obecność na pogrzebie, a modlić za zmarłego da się w dowolnym miejscu. Rodzina prosiła metropolitę gdańskiego, aby to nie on wygłosił homilię, ale apel ten nie został wysłuchany, zapewne z powodu nieodpartej chęci rzeczonego hierarchy pokazania siebie jako duchowego przywódcy Gdańska.

Nie tylko wielkie osobistości zmierzały do ugrania czegoś przez udział w uroczystościach żałobnych po śmierci Pawła Adamowicza, ale dotyczy to także mniejszych. Pan Bukowski, dr filozofii, wprawdzie nie wybrał się do Gdańska na pogrzeb p. Adamowicza, ale poświęcił całemu wydarzeniu kilka notek. W niektórych obwieścił: trwa głosowanie w plebiscycie „Dziennika Polskiego” i „Gazety Krakowskiej” na Osobowość Roku 2018. Jeżeli ktoś chciałby poprzeć moją kandydaturę, to podaję link, na który można oddać głos w kategorii „Samorządność i społeczność lokalna”, do jakiej zgłosiła mnie kapituła. Najłatwiej zrobić to, wysyłając SMS za 2,46 zł o treści KRS.37 na numer...

Dla sprawiedliwości dodaję, że sugestia p. Bukowskiego pojawiła się także w jego utworach poświęconych innym problemom. Trzeba poprzeć dr. Bukowskiego (można to czynić do 8 lutego) z uwagi na jego wdzięk i bezpretensjonalność w realizacji dialektyki transcendentalnego żalu za zmarłymi i doczesnego kandydowania do miana Osobowości Roku 2018.

PS „Czas walczyć z żydostwem i uwolnić od niego Polskę” – krzyczał w Oświęcimiu Piotr Rybak. Miasto twierdzi, że nie było podstaw do rozwiązania jego zgromadzenia, a policja – że funkcjonariusze „nie raportowali o słowach, które mogłyby mieć znamiona przestępstwa”. Kulsoni (pardon: stróże porządku publicznego) ponoć wylegitymowali antyfaszystów. I tak ma być, gdyż wolność słowa ponad wszystko, chyba że ktoś woła: „Konstytucja, Konstytucja” i na dodatek trzyma stosowny transparent, a w klasie nosi wiadomy znaczek.

Adam Szostkiewicz: Narodowcy w Oświęcimiu

Reklama
Reklama