Kraj

Straciliśmy renomę państwa praworządnego

Cztery lata rządów PiS: Straciliśmy renomę państwa praworządnego

Prezydent Andrzej Duda i minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Grudzień 2017 r. Prezydent Andrzej Duda i minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Grudzień 2017 r. Krystian Maj / Forum
Zmiany w wymiarze sprawiedliwości były najważniejszym elementem planu rządzenia PiS. Przejął już władzę ustawodawczą i wykonawczą, potrzebował sądowniczej. Po czterech latach miało być pozamiatane. Nie jest – dzięki oporowi sędziów i wsparciu społeczeństwa.

Możemy powiedzieć, że nadal mamy niezależne sądownictwo i niezawisłych sędziów. Ale PiS zainstalował by-pass, dzięki któremu może zmienić każdy wyrok. Polski wymiar sprawiedliwości stracił wiarygodność za granicą. A Polska straciła renomę państwa praworządnego.

Wyroki do podważenia?

Ceną próby przejęcia sądów jest ogromny chaos w wymiarze sprawiedliwości. PiS zawłaszczył Krajową Radę Sądownictwa, zdobywając monopol na mianowanie sędziów. Przerwał kadencje członków-sędziów KRS, następnie nowych wybrali politycy, co – jak stwierdziły Komisja Wenecka i Europejska Sieć Rad Sądownictwa – jest sprzeczne z europejskimi standardami. Lada chwila wypowie się na ten temat Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Może się okazać, że blisko 300 sędziów już orzekających ze wskazania neo-KRS zostało nominowanych z naruszeniem prawa, a więc nie są sędziami. To pozwoli podważać ich wyroki.

To samo dzieje się z orzeczeniami Trybunału Konstytucyjnego, gdzie PiS obsadził trzech dublerów sędziów na miejsca już prawomocnie obsadzone. W tej chwili partia Jarosława Kaczyńskiego ma większość sędziów w TK, a jeśli wygra następne wybory – będzie miała wszystkich. Przejęła funkcje prezesa i wiceprezesa, a Trybunał służy jej teraz jako narzędzie sprawowania władzy: autoryzuje niekonstytucyjne prawo uchwalane przez parlament i żyruje łamanie konstytucji przez władzę (np. ułaskawienie przez prezydenta Andrzeja Dudę nieprawomocnie skazanego Mariusza Kamińskiego). Robi to w sposób otwarty, manipulując składami sędziowskimi. Ostentacyjna zażyłość między prezesem PiS a pełniącą funkcję prezesa TK Julią Przyłębską może wskazywać na polityczne inspiracje wyroków Trybunału, ale jest też demonstracją arogancji władzy, która obnosi się z łamaniem standardów państwa prawa.

Trybunał „dobrej zmiany” znacznie obniżył wydajność: w 2015 r. rozpoznał 188 spraw, w 2018 – 72, wydając 36 wyroków. W tym roku wydał 63. Jego wiarygodność drastycznie spadła, z wyrokami nie liczy się Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu, a ludzie nie kierują do niego skarg.

Czytaj też: Sądy mają robić, „co ludzie chcą”

PiS kontroluje sprawy, na których mu zależy

Częściowy sukces odniósł PiS w Sądzie Najwyższym. Wprawdzie po społecznych protestach, oporze sędziów i orzeczeniu Trybunału Sprawiedliwości UE musiał wycofać się z odesłania na przedwczesną emeryturę jednej trzeciej sędziów, w tym pierwszej prezes Sądu Najwyższego prof. Małgorzaty Gersdorf, ale wprowadził konia trojańskiego. Jest nim obsadzona przez neosędziów (czyli nominatów neo-KRS) Izba Kontroli Nadzwyczajnej, która może zmienić każdy wyrok wydany przez sądy powszechne i Sąd Najwyższy. W ten sposób PiS zdobył ostateczną kontrolę nad wyrokami w sprawach, na których mu zależy. Izba Kontroli Nadzwyczajnej orzeka też o ważności wyborów.

Poza tym PiS stworzył w SN złożoną z wynagradzanych ekstra neosędziów Izbę Dyscyplinarną, która ma służyć zastraszaniu sędziów. Rzecznicy dyscyplinarni, których wyznaczył minister Ziobro, wytaczają sprawy dyscyplinarne za wykłady na temat konstytucji czy fotografowanie się w koszulkach z napisem „KonsTYtucJA”, za edukacyjne symulacje rozpraw, za krytykowanie „reform” wymiaru sprawiedliwości, za wyroki nie po myśli władzy i zadawanie pytań prejudycjalnych TSUE. Już kilkunastu sędziów objętych jest takimi postępowaniami. Do tego doszła nieformalna, ale sterowana przez zdymisjonowanego ostatnio wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka akcja mobbingowania, straszenia i poniżania sędziów w internecie i poprzez anonimy. Nielegalnie wykorzystano przy tym urzędowe dokumenty.

Czytaj też: Prokuratura Ziobry chce rządzić w sądzie

Kasta z przywilejami i fuchami

Władza naciska na sędziów, zsyłając ich bez wyrażenia zgody do innych wydziałów. Wprowadziła system represjonowania sędziów niepokornych i nagradzania posłusznych. Powstała kasta lepiej wynagradzanych niż inni, mających mniej obowiązków, funkcje kierownicze i dodatkowe, dobrze płatne fuchy, jak udział w komisjach egzaminacyjnych do zawodów prawniczych czy wykłady w Krajowej Szkole Sądów i Prokuratury (wielu sędziów z grupy hejterskiej „Kasta” na WhatsAppie było członkami ministerialnych komisji egzaminacyjnych).

Ziobro skrócił kadencje władz blisko jednej trzeciej sądów i obsadził je zaufanymi ludźmi. Wprowadził tzw. losowy przydział spraw, który działa dziwnie – jednych sędziów obciąża ponad miarę, innym tygodniami nie przydziela spraw, czym przyczynia się do powstawania zaległości. System się zacina i zależy m.in. od tego, jak prezesi sądów dzielą sprawy na kategorie.

Sprawność sądów – mimo zapowiedzi PiS – zmalała. Przeciętnie na wyroki czeka się teraz dłużej. Powodem jest brak skutecznych reform przepisów procesowych, nieobsadzanie nawet przez dwa lata stanowisk sędziowskich i nieustanne roszady sędziów. Chodzi przede wszystkim o delegowanie sędziów do sądów wyższych instancji, co uzależnia ich od kaprysu ministra, który może ich w każdej chwili odwołać. To jeden ze sposobów, którymi władza polityczna usiłuje uzależnić sądowniczą. Efekt jest taki, że w sądach rejonowych, które są najbardziej obciążone, brakuje sędziów.

Brakuje też obsługi: sekretarskiej i asystenckiej. Pracownicy sądów i prokuratur bezskutecznie walczą o podwyżki. Dziś bardziej opłaca się praca w supermarkecie niż w sądzie czy prokuraturze. Pogorszył się też dostęp do sądu: od końca sierpnia władza podniosła opłaty sądowe i wprowadziła nowe.

Czytaj też: Ministerstwo Szczucia. Jak wykończyć sędziów rękami sędziów

Sędziowie się nie poddają

Mimo akcji dyfamacyjnych, represji w postaci postępowań dyscyplinarnych i przenoszenia nie udało się zastraszyć sędziów aktywnie działających na rzecz obrony niezależności sądownictwa.

Zyskiem, jaki niespodziewanie przyniósł zamach PiS na wymiar sprawiedliwości, jest konsolidacja środowiska przeciw polityzacji sądów, odrodzenie się sędziowskiego etosu i otwarcie na kontakt ze społeczeństwem. A także uświadomienie wielu ludziom, że istnienie niezależnych sądów i trójpodziału władzy jest warunkiem koniecznym demokratycznego państwa prawa.

Czytaj też: Sprawa prokuratora Krasonia przelała czarę goryczy

Heroiczny ruch oporu w prokuraturach

Elementem wymiaru sprawiedliwości jest też prokuratura. Tę PiS przejął zaraz na początku swoich rządów, przywracając jej polityczne podporządkowanie i dając ministrowi sprawiedliwości-prokuratorowi generalnemu nieznany nawet w PRL zakres władzy nad prokuratorami i śledztwami.

To minister-prokurator sam obsadza wszystkie stanowiska kierownicze i z nich odwołuje. Może kierować – formalnie albo za pomocą nacisków – każdym śledztwem, dowolnie wstrzymywać lub uruchamiać działania prokuratury. Może dowolnie ujawniać informacje ze śledztw. W prokuraturze funkcjonuje także – na znacznie większą niż w sądach skalę – system karania delegacjami „w dół” i nagradzania delegowaniem „w górę”. Istnieje system nagród i dodatków, a także zastraszanie postępowaniami dyscyplinarnymi. Prokuratorów dotyka to znacznie bardziej niż sędziów, bo są podlegli służbowo i muszą wykonywać polecenia przełożonych. A tych mają teraz znacznie więcej, bo nadzór służbowy rozszerzono.

To wszystko sprawia, że prokuratura stała się bezwolnym narzędziem w rękach władzy politycznej. Ruch oporu – w postaci stowarzyszenia Lex Super Omnia – jest w tych warunkach heroiczny.

Czytaj też: Tak korumpuje się prokuratorów

Jak odbudować to, co zburzył PiS?

Wprowadzone do wymiaru sprawiedliwości zmiany organizacyjne i prawne są bardzo głębokie. Uruchomiony został proces destrukcji mechanizmów państwa prawa, który działa mimo oporu sędziów.

Uzdrowienie sytuacji nie jest możliwe jedną ustawą, jak zapowiada Koalicja Obywatelska. A w przypadku Trybunału Konstytucyjnego możliwe byłoby tylko przy użyciu metod sprzecznych ze standardami państwa prawa.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną