W 2020 r. w Polsce zacznie się poważne spowolnienie gospodarcze. Może to dobrze, bo im bardziej będziemy biedni i mniej nastawieni konsumpcyjnie, tym lepiej dla klimatu. Może splajtują jakieś fabryki plastiku, może jakieś kopalnie, może ograniczymy zużycie energii i przesiądziemy się na transport publiczny? Już niektórzy z nas liczą ślad węglowy i zamieniają samoloty na pociągi, a samochody na rowery. Może ta tendencja się pogłębi?
Władza będzie bez (trój)podziału, to znaczy wykonawcza będzie pisała zarówno ustawy, jak i wyroki. Zmian w pracach parlamentu nie przewiduję: będzie to parlament niemy lub wrzaskliwy, co na jedno wychodzi (bez debat, tylko boje).
W 2011 r. sądziłam, że parlament stanie się bardziej medialny dzięki zainstalowaniu w nim studiów telewizyjnych, bo posłowie już wówczas częściej przebywali w telewizji niż na posiedzeniach komisji. Teraz widać, że parlament będzie szczelnie zamknięty dla wszystkich mediów i obywateli, którzy nie mają specjalnego imprimatur wydawanego przez prezesa. Polska staje się autorytarnym krajem jednopartyjnej propagandy. Tendencja ta się pogłębi. Zmian w rządzie przewidywać nie ma sensu, bo każda z nich służy jednemu celowi: umocnieniu woli prezesa. Jest pewna nadzieja w związku z wyborami prezydenckimi, ale jeśli jej poważnie nie wzmocnimy, okaże się płonna.
Tendencja do ograniczania realnych wpływów Kościoła katolickiego, którą przewidywałam w 2011 r., tylko się pogłębi. Nie tylko szkolna katecheza odstrasza i odstraszać będzie młodych ludzi od wiary i powołań, ale sami hierarchowie energicznie przyczynią się do zohydzenia religii; wystarczy jeszcze kilka homilii abp. Jędraszewskiego, by Polska stała się bardziej laicka.
W 2011 r. pisałam: „Konserwatyzm Polaków ma się dobrze, przejawia się on obecnie w postawach ksenofobii związanej z napływem emigrantów”. Chrześcijańska Polska chętnie deklaruje miłość bliźniego, polska gospodarka potrzebuje rąk do pracy, a my nie chcemy „obcych” ani z miłości, ani dla potrzeby.
Najgorzej jest i będzie w kwestiach kultury, nauki i praw kobiet. Minister Gliński dopiero rozkręca machinę produkcji narodowych bubli, minister Gowin dopiero rozpoczął kapitalizację nauki, która pod koniec roku będzie wyprana ze wszystkiego, co nieużyteczne dla gospodarki i samego ministra. Pozycja kobiet podlega uwstecznieniu. Wielki projekt „powrotu kobiet do tradycyjnej roli”, który rozpoczął się w 1989 r., znacznie teraz przyśpieszył. Kobiety są i będą coraz bardziej ograniczane w swoich możliwościach. Dlatego 2020 może być rokiem walki o prawa.