Miej własną politykę.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

„Konklawe” w Sądzie Najwyższym. Kto ma asa w rękawie?

Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego. Maj 2020 r. Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego. Maj 2020 r. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Wybrano 20 kandydatów na kandydatów na pierwszego prezesa Sądu Najwyższego. „Starzy” sędziowie mają asa w rękawie. To mogłaby być mocna karta pod warunkiem, że prezydent Andrzeja Duda szanuje prawo.

Wybór pięciu kandydatów na następcę Małgorzaty Gersdorf to miała być formalność. Zabezpieczył to PiS przepisami o wyborze pierwszego prezesa Sądu Najwyższego, a potem ich nowelizacją w ramach ustawy „kagańcowej”. Dlatego właśnie nie ma możliwości, żeby spośród pięciu kandydatów (dawniej wybierano dwóch), których Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN ma wyłonić i przedstawić prezydentowi, nie było przynajmniej jednego wskazanego przez neosędziów. Jest ich w SN 44, mniej niż „starych”. Ale wiadomo, że Duda wybierze jednego z „nowych”.

„Konklawe” zebrało się dziś już po raz trzeci – i kandydatów nadal nie ma. „Starzy” sędziowie postanowili nie oddać tanio skóry. Walczą z wielkim poświęceniem, wykorzystując kruczki proceduralne. A na koniec wykonają ruch, który ma uniemożliwić Dudzie wybór spośród przedstawionej mu piątki. To będzie taka sytuacja jak kiedyś w Trybunale Konstytucyjnym. Oby z innym skutkiem, o czym dalej.

Czytaj też: Komisarz Zaradkiewicz w Sądzie Najwyższym

Zaradkiewicz sobie nie radzi

Wyznaczony przez Dudę p.o. pierwszego prezesa Kamil Zaradkiewicz nie radzi sobie z kruczkami proceduralnymi. Myślał, że przeprowadzi wybory pod dyktando przepisów pisowskiej ustawy i narzuconego przez prezydenta regulaminu SN. Ten ostatni ograniczył się jednak tylko do opisu wyboru komisji skrutacyjnej, zgłaszania kandydatów, pytań do nich oraz głosowania tak, by wyłonić pięciu. Starzy sędziowie chcieli przyjęcia – co jest normalne, wie o tym każdy, kto uczestniczył chociażby w zebraniu wspólnoty mieszkaniowej – porządku zgromadzenia.

Zaradkiewicz zwęszył podstęp i nie chciał się zgodzić, bo każde głosowanie musieli wygrać starzy sędziowie, których jest więcej. Zaczęły padać wnioski formalne, których Zaradkiewicz nie poddawał pod głosowanie – wiedział, że przegra. W ten sposób mnożyły się uchybienia, na podstawie których można będzie kwestionować wybór kandydatów.

Czytaj też: Gdy władza nie wykonuje wyroków

Atmosfera była coraz bardziej nerwowa, a Zaradkiewicz coraz bardziej zdezorientowany. Komisję skrutacyjną udało się wybrać dopiero drugiego dnia (w sobotę), ale trzeciego (we wtorek) procedura wyboru została zakwestionowana. Jak mówił dziennikarzom sędzia Bohdan Bieniek, z protokołu z soboty wynika, że żaden z kandydatów nie uzyskał wymaganej większości. Wtedy Zaradkiewicz arbitralnie stwierdził, że zostali wybrani, i wniosku formalnego w sprawie stwierdzenia nieprawidłowości nie głosowano. Koniec końców nie wiemy, czy komisję skrutacyjną wybrano prawidłowo.

Zdaniem sędziego Włodzimierza Wróbla mamy do czynienia z próbą ustalenia innych wyników głosowania, niż zostały ustalone zgodnie z regulaminem SN. Nie powiedział tego wprost, ale da się to potraktować jako sugestię, że zachowanie Zaradkiewicza można by uznać za przestępstwo nadużycia władzy.

Wtorek zakończył się zgłoszeniem 20 kandydatów na kandydatów na pierwszego prezesa. Dziewięciu wyraziło zgodę na kandydowanie. Jutro będą im zadawane pytania. Niezależnie od tego, czy w środę odbędzie się głosowanie, już wiadomo, że wybór zostanie zakwestionowany. Powodem będą naruszenia proceduralne i niewybranie zgodnie z prawem komisji skrutacyjnej, która przedstawia wyniki głosowania na kandydatów.

Czytaj też: Sędziowie pod ścianą

Pierwszy prezes to nie partyjny nominat

W swoim długim wpisie na Facebooku sędzia Wróbel napisał: „Nie może być zgody sędziów Sądu Najwyższego na dokonywanie wyborów kandydatów na Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego w sposób niezgodny z prawem. Jeżeli nawet w Sądzie Najwyższym dochodziłoby do podejmowania bardzo ważnych decyzji »bez żadnego trybu«, to i od obywatela nie możemy wymagać, żeby pisma procesowe składał w terminie, posługiwał się określonymi przez prawo formularzami czy przedstawiał swoje żądania lub wnioski tylko w przewidzianej przez prawo drodze”.

Jak pisze dalej, nie może być tak, że któryś z kandydatów przedstawionych prezydentowi nie będzie miał poparcia większości obecnych na Zgromadzeniu Sędziów SN. „Konstytucja wprowadziła mechanizm, który ograniczył możliwość mianowania na Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego dowolnie wybranej przez Prezydenta osoby. To bowiem groziłoby uczynieniem z Pierwszego Prezesa SN politycznego, a nawet partyjnego nominata i przekształceniem samego Sądu Najwyższego w kolejną partyjną przybudówkę, jakiś »nasz« sąd. Prezydent może więc powołać na to stanowisko wyłącznie sędziego Sądu Najwyższego, który uzyskał akceptację Zgromadzenia Ogólnego – i został przez to Zgromadzenie – jak to mówi konstytucja – »przedstawiony« Prezydentowi RP jako kandydat na to stanowisko. Taka regulacja gwarantować ma, że ów prezydencki nominat ma za sobą akceptację co najmniej większości sędziów Sądu Najwyższego”.

Tymczasem zasady uchwalone przez PiS prowadzą do tego, że przynajmniej jeden z pięciu kandydatów przedstawianych Dudzie może mieć poparcie mniejszości. I to właśnie – sprzeczność trybu wyboru kandydatów z konstytucją – jest powodem, dlaczego „starzy” sędziowie walczą z Kamilem Zaradkiewiczem metodami proceduralnymi. Efekt tej walki jest taki, że Zaradkiewicz wielokrotnie te procedury połamał. Ten fakt z kolei najpewniej będzie powodem, dla którego „starzy” sędziowie odmówią przyjęcia uchwały o przedstawieniu pięciu kandydatów prezydentowi.

Czytaj też: SN w zasobach ludzi władzy

Kluczowa będzie uchwała

Wracając do asa w rękawie. Sędzia Wróbel napisał dalej: „Zgodnie z Konstytucją oraz jednoznacznie brzmiącym art. 17 § 1 pkt 1 ustawy o Sądzie Najwyższym, uprawnieniem Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Sądu Najwyższego jest bowiem:

a) dokonywanie wyboru 5 kandydatów na stanowisko Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego
b) oraz przedstawianie ich Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej.

To dwie odrębne kompetencje i dwa odrębne uprawnienia Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Sądu Najwyższego. Realizacja tej drugiej kompetencji wymaga podjęcia przez całe Zgromadzenie Ogólne uchwały o przedstawieniu wybranych 5 kandydatów na stanowisko Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego. Uchwała musi zapaść większością głosów. Jeżeli więc kandydaci wybrani nawet w zmanipulowanej procedurze nie znajdą w głosowaniu tej ostatecznej uchwały poparcia większości członków Zgromadzenia Ogólnego, i tak trzeba będzie ów wybór ponowić”.

Czytaj też: Czy ktoś odpowie za nieprzeprowadzenie wyborów?

A więc stanie się dokładnie to samo, co stało się kilka lat temu podczas wyboru przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów TK następców prezesa Andrzeja Rzeplińskiego i wiceprezesa Stanisława Biernata. Tam też „starzy” sędziowie odmówili głosowania uchwały o przedstawieniu kandydatur Julii Przyłębskiej i Mariusza Muszyńskiego prezydentowi. W tej sytuacji pełniąca już obowiązki prezesa TK Przyłębska w ogóle nie poddała pod głosowanie uchwały i posłała Dudzie same kandydatury. Złamała ustawę o Trybunale Konstytucyjnym. Mimo to prezydent mianował ją i Muszyńskiego, co do dzisiaj jest powodem kwestionowania legalności ich nominacji. Wiele wskazuje na to, że historia się powtórzy, a legitymacja nowego pierwszego prezesa Sądu Najwyższego będzie kwestionowana.

20 sędziów zgłoszonych na kandydatów na pierwszego prezesa SN*

  • Małgorzata Manowska – 17 głosów – wyraża zgodę na kandydowanie
  • Tomasz Artymiuk – 12 głosów – wyraża zgodę na kandydowanie
  • Tomasz Demendecki – 11 głosów – wyraża zgodę na kandydowanie
  • Marta Romańska – 9 głosów – wyraża zgodę na kandydowanie
  • Włodzimierz Wróbel – 6 głosów – wyraża zgodę na kandydowanie
  • Piotr Prusinowski – 6 głosów – wyraża zgodę na kandydowanie
  • Dariusz Zawistowski – 6 głosów – wyraża zgodę na kandydowanie
  • Leszek Bosek – 4 głosy – wyraża zgodę na kandydowanie
  • Joanna Misztal-Konecka – 2 głosy – wyraża zgodę na kandydowanie
  • Halina Kiryło – 6 głosów (nieobecna)
  • Wiesław Kozielewicz – 4 głosy (nieobecny)
  • Aleksander Stępkowski – 3 głosy – nie wyraża zgody na kandydowanie
  • Adam Tomczyński – 1 głos – wyraża zgodę na kandydowanie
  • Joanna Lemańska – 1 głos – nie wyraża zgody na kandydowanie
  • Krzysztof Rączka – 1 głos – nie wyraża zgody na kandydowanie
  • Krzysztof Staryk – 1 głos – nie wyraża zgody na kandydowanie
  • Krzysztof Wiak – 1 głos – nie wyraża zgody na kandydowanie
  • Paweł Wiliński – 1 głos – nie wyraża zgody na kandydowanie
  • Kamil Zaradkiewicz – 2 głosy – nie wyraża zgody na kandydowanie
  • Grzegorz Żmij – 1 głos – nie wyraża zgody na kandydowanie.

* za tvn24.pl

Wyjaśnienie redakcji

Redakcja „Polityki" oraz Ewa Siedlecka przepraszają pana Mariusza Muszyńskiego za to, że w artykułach ,,Gra o Sąd Najwyższy” i ,,Konklawe w Sądzie Najwyższym. Kto ma asa w rękawie?” znalazło się nieprawdziwe stwierdzenie, że pan Mariusz Muszyński został wybrany wiceprezesem Trybunału Konstytucyjnego razem z Julią Przyłębską, w wadliwej procedurze. Pan Mariusz Muszyński został wybrany wiceprezesem siedem miesięcy później, a procedura była prawidłowa.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama