Kraj

Sprawa syna Jacka Kurskiego. Prokuratura powinna ją oddać sądowi

Jacek Kurski, zdjęcie z 2019 r. Jacek Kurski, zdjęcie z 2019 r. Adam Chełstowski / Forum
Prokuratura dwukrotnie umorzyła postępowanie w sprawie seksualnego wykorzystywania nieletniej przez najstarszego syna Jacka Kurskiego. Czy impulsem do umorzenia było nazwisko? Sytuację może naprawić Zbigniew Ziobro.

Sprawa – jak wszystko, co dzieje się bez świadków w czterech ścianach – nie jest do końca jednoznaczna. Prokuratura zasłoniła się zasadą rozstrzygania wątpliwości na korzyść podejrzewanego oraz domniemania niewinności. W przypadku prokuratury Zbigniewa Ziobry zasada ta stosowana jest często wobec obywateli „lepszego sortu”. Tu akurat w sprawie walki z pedofilią, która dla rządu PiS i podległej mu prokuratury jest – według deklaracji – priorytetowa.

Czytaj też: Kontrolowani, karani. Ile jeszcze wytrzymają prokuratorzy

Przesłuchana tylko raz

Nie wiadomo, czy i jaki związek z tą sprawą miała zeszłoroczna rządowa nowelizacja Kodeksu karnego, w której – podobno przez pomyłkę przy redagowaniu przepisu – zniesiono karalność doprowadzenia małoletniego do obcowania płciowego. Nowelizację po wybuchu skandalu prezydent Andrzej Duda zaskarżył do Trybunału Julii Przyłębskiej. Niedawno orzekł on niekonstytucyjność nowelizacji, ale jedynie z powodu trybu uchwalenia.

Opisana przez „Gazetę Wyborczą” historia zaczęła się w 2004 r., gdy pokrzywdzona dziewczynka miała dziewięć lat, a Zdzisław Kurski – 17. Trwała trzy lata. Jej i jego rodzina były zaprzyjaźnione, spędzali razem wakacje. W 2014 r. dziewczynka zaczęła się samookaleczać. Podczas terapii powiedziała psycholożce, że była wykorzystywana: starszy kolega wchodził na nią od tyłu i robił „masaż”. Zakazywał jej o tym opowiadać, groził, że jej ojciec straci pracę.

Ośrodek terapeutyczny powiadomił matkę i policję. Dziewczynę przesłuchał sąd (tak się dzieje, gdy ofiara jest nieletnia). Powiedziała wtedy jedynie o „masażu”. Potem, m.in. w trakcie terapii, przypomniała sobie penetrację. Ale została przesłuchana tylko raz i te nowe okoliczności nie były brane przez prokuraturę pod uwagę. Biegli orzekli, że dziewczynka nie konfabulowała. I że ofiary tak traumatyczne wspomnienia wypierają, więc mogą się im przypominać tylko te rzeczy, które psychicznie są dla nich do zniesienia. Byli też świadkowie, m.in. koleżanki. Wspominała im, że w przeszłości była wykorzystywana seksualnie. A prócz tego szereg poszlak, np. Zdzisław Kurski był postrzegany przez otoczenie jako osoba zainteresowana pornografią i przemocą.

Faktycznie bywa też tak, że ludzie przypominają sobie rzeczy, które nie miały miejsca. I trudno odróżnić te fragmenty wspomnień, które są realne, od tych zrodzonych wyłącznie z przeżywanego cierpienia, gdy szuka się jego wyjaśnienia.

Czytaj też: Gdy władza nie wykonuje wyroków

Podwójna wiktymizacja ofiary

Według dziennikarzy „GW” prokuratura w Gdańsku najpierw miała sugerować rodzinie dziewczynki, że będzie akt oskarżenia, po czym sprawę umorzyła. „Nie zdołano ustalić, na czym polegało »masowanie« i czy wiązało się z dotykaniem stref erogennych – na co wskazała pokrzywdzona – czy jedynie chwyceniem za tułów lub ramiona pozostającym poza intymnością” – uzasadniła decyzję prokuratura. Trudno sobie wyobrazić, że wchodzenie od tyłu na dziewięcioletnią dziewczynkę i „masowanie” jej w sposób imitujący stosunek było „poza intymnością”. To wypisz, wymaluj „inna czynność seksualna” w postaci użycia dziecka do masturbacji. Dlaczego prokuratura tego nie zauważyła? „[Przy tym] ujść uwadze nie może jedna z naczelnych zasad postępowania karnego (…), że na korzyść podejrzanego rozstrzygane powinny być wątpliwości, których się nie da usunąć”.

Nawet jeśli zastosować tę zasadę, to w tak drastycznej i delikatnej sprawie prokuratura powinna zostawić to sądowi. To, co się stało, oznacza nie tylko ucieczkę od spełnienia przez prokuraturę powinności, jaką jest zapobieganie i ściganie przestępstw, ale też obciążenie ofiary kolejnym poczuciem winy i postawienie jej w roli mitomanki. Czyli klasyczną powtórną wiktymizację. Bardzo okrutną, zważywszy że dziewczyna – dziś już dorosła – cały czas przeżywa głęboką traumę, poczucie winy, bezwartościowości i zbrukania. To było powodem, dla którego nie wniosła do sądu prywatnego aktu oskarżenia, gdy w wyniku postanowienia sądu prokuratura ponownie wszczęła sprawę i znów ją umorzyła.

Czytaj też: Nowa broń władzy. Sędziami zajmą się prokuratorzy

Czy Zbigniew Ziobro będzie wrażliwy?

Sprawa w prokuraturze jest prawomocnie zakończona, ale od czego jest instytucja skargi nadzwyczajnej? Prokurator generalny może wnieść do Izby Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego skargę na każde prawomocne rozstrzygnięcie procesowe, także prokuratury. A więc otwiera się pole dla Ziobry, tak zawsze czułego na los ofiar przestępstw, a ofiar pedofilii w szczególności. Czy tym razem będzie równie wrażliwy?

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyńskiego plan zemsty. Ma trzy części. Gotowy jest na moralnie wątpliwe rozwiązania

Prawica chce wykorzystać osłabione po wyborach morale w obozie władzy, aby ostatecznie pokonać swoich wrogów. Grozi procesami i więzieniem, głosząc dokończenie antyliberalnej rewolucji. To ma być odwet nie tylko na przeciwnikach, ale też na ich wyborcach. Co z tym zrobi druga strona?

Mariusz Janicki
16.07.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną