Przez retorykę rozumiano w historii rozmaite rzeczy. Po pierwsze, to sztuka pięknego mówienia, po drugie, teoria prozy, tj. coś przeciwnego poetyce, po trzecie, sztuka wymowy, tj. umiejętności wygłaszania oracji, oraz, po czwarte, sztuka perswazji. Wszystkie te rozumienia były popularne już w starożytnej Grecji, a pierwsze, trzecie i czwarte stanowiły pewien kanon charakteryzujący retora, tj. kogoś, kto pięknie mówi, wygłasza oracje, a czyni jedno i drugie celem przekonania audytorium do swoich tez.
Pojęcia retora i polityka były bliskoznaczne w antyku, ponieważ, przynajmniej w greckich demokracjach, np. ateńskiej, ktoś, kto aspirował do piastowania funkcji publicznych, musiał przekonać wyborców do siebie. Było to o tyle zrozumiałe, że stosowne perswazje dokonywały się na agorach, więc niejako twarzą w twarz ze słuchaczami. Niezależnie od politycznej funkcji retoryki stawała się ona stopniowo elementem wykształcenia ogólnego. Jednym z wydziałów średniowiecznego uniwersytetu był fakultet sztuk wyzwolonych (artes liberales). Nauka obejmowała dwa cykle trivium (trzy przedmioty) i quadrivium (cztery). Pierwszy, humanistyczny, używając późniejszej nomenklatury, składał się z gramatyki, retoryki i logiki, a drugi, przyrodniczy, z arytmetyki (abstrakcyjna nauka o liczbach), geometrii (o liczbach w przestrzeni), muzyki (o liczbach w czasie, inaczej harmonii sfer niebieskich) i astronomii (o liczbach w czasie i przestrzeni).
W konsekwencji retoryka była jednym z podstawowych elementów akademickiego wykształcenia średniowiecznego. Tytułem uzupełnienia dodam, że termin „sztuka” w tym kontekście znaczył tyle co umiejętność (greckie techne, łacińskie ars) i nie miał wiele wspólnego ze sztukami pięknymi.