Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Sztuka prowadzenia sporów. Po jakie podstępne chwyty sięga PiS?

Konwencja samorządowa PiS Konwencja samorządowa PiS Prawo i Sprawiedliwość / Facebook
Duda (zdaniem Mastalerka), Kaczyński (zdaniem Przydacza) i Przyłębska (zdaniem Bochenka) są wybitnymi prawnikami, Kamiński – człowiekiem krystalicznie uczciwym (zdaniem Dudy), a Glapiński najlepszym szefem banku centralnego w świecie (według siebie samego). Polityczne funkcje tych erystycznych sztuczek są oczywiste.

Przez retorykę rozumiano w historii rozmaite rzeczy. Po pierwsze, to sztuka pięknego mówienia, po drugie, teoria prozy, tj. coś przeciwnego poetyce, po trzecie, sztuka wymowy, tj. umiejętności wygłaszania oracji, oraz, po czwarte, sztuka perswazji. Wszystkie te rozumienia były popularne już w starożytnej Grecji, a pierwsze, trzecie i czwarte stanowiły pewien kanon charakteryzujący retora, tj. kogoś, kto pięknie mówi, wygłasza oracje, a czyni jedno i drugie celem przekonania audytorium do swoich tez.

Pojęcia retora i polityka były bliskoznaczne w antyku, ponieważ, przynajmniej w greckich demokracjach, np. ateńskiej, ktoś, kto aspirował do piastowania funkcji publicznych, musiał przekonać wyborców do siebie. Było to o tyle zrozumiałe, że stosowne perswazje dokonywały się na agorach, więc niejako twarzą w twarz ze słuchaczami. Niezależnie od politycznej funkcji retoryki stawała się ona stopniowo elementem wykształcenia ogólnego. Jednym z wydziałów średniowiecznego uniwersytetu był fakultet sztuk wyzwolonych (artes liberales). Nauka obejmowała dwa cykle trivium (trzy przedmioty) i quadrivium (cztery). Pierwszy, humanistyczny, używając późniejszej nomenklatury, składał się z gramatyki, retoryki i logiki, a drugi, przyrodniczy, z arytmetyki (abstrakcyjna nauka o liczbach), geometrii (o liczbach w przestrzeni), muzyki (o liczbach w czasie, inaczej harmonii sfer niebieskich) i astronomii (o liczbach w czasie i przestrzeni).

W konsekwencji retoryka była jednym z podstawowych elementów akademickiego wykształcenia średniowiecznego. Tytułem uzupełnienia dodam, że termin „sztuka” w tym kontekście znaczył tyle co umiejętność (greckie techne, łacińskie ars) i nie miał wiele wspólnego ze sztukami pięknymi. Umiejętność, przynajmniej w odniesieniu do sztuk należących do trivium, polegała na stosowaniu się do dobrze określonych reguł. Czyli retor postępował wedle reguł pięknego mówienia i wygłaszania oracji celem perswazji.

Czytaj też: Retoryka godnościowa. Kogo wyklucza?

Sztuka prowadzenia sporów

Czwarte rozumienie retoryki stało się z czasem najważniejsze. Już w starożytności (Arystoteles, Kwintylian – ważny retor rzymski) wprowadzono pojęcie mocy retorycznej, tj. sprawności w wynajdywaniu w mowie (języku) tych wszystkich elementów, które mogą mieć znaczenie perswazyjne. Od tego już krok do tezy, że argumentacja retoryczna nie odwołuje się do prawdy i fałszu (ostrożniej, nie tylko do tych kategorii), ale stara skłonić odbiorców (słuchaczy, czytelników), aby zgodzili się na pogląd prezentowany przez autora danej perswazji. W ten sposób retoryka, przy pewnym jej rozumieniu, zaczęła mieć wyraźny związek z erystyką, tj. umiejętnością prowadzenia sporów. Jednym z jej klasyków był niemiecki filozof Artur Schopenhauer, autor dzieła „Erystyka. Sztuka prowadzenia sporów”, 1830). Miał on raczej pesymistyczny pogląd na naturę ludzką. Uważał np., że ludzie dążą do osiągnięcia swoich celów wszelkimi sposobami, zarówno dozwolonymi, jak i nie. Traktował swoją książeczkę jako ostrzeżenie przed rozmaitymi chwytami, jakie prowadzący spory stosują, aby wyjść z nich zwycięsko.

Schopenhauer zestawił cały szereg argumentów erystycznych (niektóre były wcześniej wymieniane w podręcznikach retoryki). Oto kilka z nich: ad personam (do osoby), tj. skorzystanie z właściwości przeciwnika, by zdezawuować jego tezy, np. Tusk jest rudy, a ryży to fałszywy, a więc Tusk jest fałszywy; ad hominem (do człowieka) – dyskutant korzysta z twierdzeń uznanych przez przeciwnika dla okazania, że są błędne, ponieważ sam dyskutant ich nie uznaje, np. Tusk proponuje bliższą współpracę z UE, dobrozmieńcy to negują, a więc mają rację; ad auditorem (do audytorium) – dyskutant zwraca się bezpośrednio do pewnej grupy ludzi zamiast do oponenta, np. dwaj politycy dyskutują w telewizji i jeden z nich (lub obaj) zwraca się w pewnym momencie do telewidzów, co ma wywołać presję na przeciwniku, że może narazić się opinii ogółu; stosowanie etykietek, np. Tusk jest agentem niemieckim; ad verecundiam (do autorytetu) – Jan Paweł II potępiał aborcję, więc jest zła; dywersja polegająca na zmianie tematu, np. dyskutuje się o Pegasusie, a p. Ozdoba rozpoczyna narrację o planach podniesienia wieku emerytalnego przez rząd Tuska; rozwadnianie dyskusji przez korzystanie z ogólników, np. dyskusja dotyczy konkretów reformy służby zdrowia, ale zostaje przekształcona w rozważania o tym, jak wiele poprzedni rząd zrobił dla szczęścia przyszłych pokoleń; ad baculum (z kija) – grożenie przykrymi konsekwencjami, np. p. Bodnar będzie siedział za naruszanie prawa w związku z odwołaniem p. Barskiego ze stanowiska prokuratora krajowego; ad crumenam (z marchewki, z mieszka) – obietnica, że jeśli oponent zgodzi się na daną propozycję, to zostanie nagrodzony, np. gdyby PSL zawarł koalicję z PiS, zyskałby parę stanowisk; ad populum (do tłumu) – teza jest słuszna, ponieważ jest popierana przez znaczną liczbę osób (przykład niżej), i dlatego jej akceptacja spodoba się „ludowi”; ad misericordiam (do litości) – należy zaakceptować daną tezę, bo tego wymaga współczucie dla osoby, która ją głosi, np. należy odstąpić od przeszukania czyjegoś domu, gdyż jego właściciel jest ciężko chory; ad ignorantiam (z niewiedzy), np. nie wiem oficjalnie, czy działacz PiS otrzymał lukratywną posadę na zasadzie nepotyzmu, więc nie mogę nic stwierdzić na ten temat. To tylko wybór podstępnych (nieuczciwych) argumentów erystycznych – podręczniki podają ich znacznie więcej.

Czytaj też: Papiery w domu Ziobry. PiS bronić Suwerennej Polski nie będzie

„Bandycki atak na prywatną posiadłość”

Retoryka i erystyka były zawsze stosowane w działalności publicznej, zwłaszcza politycznej. To, jak te narzędzia są wykorzystywane, zależy również od typu ustroju. Autorytaryzm stara się znacznie ograniczyć lub nawet całkowicie zablokować swobodną dyskusję nad sprawami publicznymi. W ładzie demokratycznym, nawet gdy stosowane są niezbyt eleganckie sposoby dyskusji, zawsze istnieją możliwości repliki. Należy być jednak czujnym, bo i demokracja nie jest całkowicie wolna od tendencji do prezentowania „jedynie słusznej myśli”, np. dobrozmieńcy wiele uczynili w latach 2015–23, aby TVP (zwłaszcza ta z dodatkiem Info) mówiła ich głosem z nadmiarową domieszką erystyki.

Pora na szersze omówienie kilku przykładów. Czytamy taki oto komunikat: „W związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa dokonano przeszukania w domach polityków należących do PiS”. To całkowicie neutralny opis pewnego zdarzenia. Pisięta przedstawiają to tak: „Miał miejsce bandycki atak polegający na włamaniu się do prywatnych posiadłości p. X”. Sprawa może być kontrowersyjna, gdyż jedni utrzymują, że wejście w celu przeszukania było legalne, a inni – że nielegalne, ale jedno i drugie stanowisko może być dyskutowane we w miarę zrównoważonym języku. Tymczasem sformułowanie o bandyckim ataku od razu przesądza o nielegalności skojarzonej z przemocą. Trick erystyczny polega tutaj na tym, że zostały użyte terminy mające wzbudzić u czytelnika (widza, słuchacza) przeświadczenie, że akcja przeszukania nie ma żadnego uzasadnienia.

Pan Duda zawetował ustawę o dostępie do pigułki „dzień po”, bo otrzymał petycję podpisaną przez 30 tys. osób. Skorzystał z argumentum ad populum. Od razu warto zauważyć, że 50 proc. ankietowanych dorosłych Polek i Polaków, a więc paręnaście milionów, opowiada się za dopuszczeniem pigułki bez recepty, a taki stan rzeczy ma miejsce w zdecydowanej większości krajów UE. Przykład ten dobrze ilustruje względność stosowania argumentum ad populum. Pan Duda odwołuje się też do konstytucji i medycyny, podnosząc, że dolna granica 15 lat dopuszczalności skorzystania z rzeczonego specyfiku została ustalona w sposób niezgodny z ustawą zasadniczą.

TV Republika rozwinęła ten argument na swoim pasku, podając, że weto było spowodowane troską o 15-letnie dziewczynki. Jeszcze dalej poszła p. Paprocka z Kancelarii Prezydenta, która wyjaśniła, że chodzi o ochronę dzieci poniżej 18. roku życia. Nie ma wątpliwości, że p. Duda kierował się względami ideologicznymi, a dokładniej okazał się powolny postulatom hierarchów katolickich, a przytoczone oświadczenia o dziewczynkach i dzieciach są erystycznymi chwytami mającymi na celu wzbudzenie aprobaty dla takiej decyzji. Jej absurdalność jawi się od razu, gdy zważymy, że 15-letnia dziewczyna jest prawnie zdolna do życia seksualnego, ale nie może zażyć środka antykoncepcyjnego bez konsultacji z lekarzem.

Ziemkiewicz osiągnął mistrzostwo

W lutym 2023 r. popełnił samobójstwo Mikołaj, syn posłanki PO Magdaleny Filiks. Radio Szczecin ujawniło dane pozwalające na identyfikację chłopca jako ofiary pedofila, związanego niegdyś z PO. Na pasku w TVP Info pojawiły się wpisy: „Politycy Platformy Obywatelskiej odpowiedzialni za śmierć dziecka – ofiary pedofila” czy „Mikołaj Filiks nie żyje z powodu działań polityków Platformy Obywatelskiej”.

Zabrał też głos p. Ziemkiewicz, powiadając: „Nic tak nie ożywia akcji jak trup”, a potem tak wyjaśnił: „Bo zniesmaczyło mnie ożywienie nieudaczników z opozycji, z Donaldem Tuskiem, dla których śmierć sprzed tygodni, jak się o niej dowiedzieli, stała się okazją do powtórzenia po raz kolejny ulubionej akcji nekrohejtu. Proste”.

Pan Ziemkiewicz po roku wrócił do sprawy na Kanale Zero: „Posłanka patusiara, kompletnie sfiksowana na punkcie walki z PiS, najpierw swojego syna zostawiała z pedofilem... Będzie zaraz mi pewnie pozwy wysyłać. Ale jak to nazwiesz? Kobieta, której syn jest po próbie samobójczej, przecież to jest wołanie o pomoc, to, że z pedofilem, to może nie wiedziała. Sorry, dziecko po próbie samobójczej, matka dumna wrzuca na Facebooka: ja nawet własnego syna nie mogę od tygodni zobaczyć, bo tu od tygodni walczę, walczę, znaczy »walczę«, krzyczę »j...ć PiS« pod różnymi biurami poselskimi. I potem, jak dochodzi do tragedii, kto jest winien? No, Jarosław Kaczyński, Rafał Ziemkiewicz jej zabił syna, TVP Info jej zabiło syna, Radio Szczecin – wszyscy są winni”.

Jedyne, co wzburzyło p. Stanowskiego, to użycie słowa „patusiara” oznaczającego „kobietę wykazującą zachowania społecznie nieakceptowane, zwykle spowodowane trudnym dzieciństwem lub przebywaniem w nieodpowiednim towarzystwie”. Jeśli odwracanie kota ogonem jest znanym chwytem erystycznym, to p. Ziemkiewicz osiągnął prawdziwe mistrzostwo w tym zakresie.

Czytaj też: Wszystkie kwiatki Ziobry i jego ludzi. Ta sprawa ma ogromny potencjał

Wybitni prawnicy i najlepszy szef banku

Współczesne techniki otworzyły nowe perspektywy przed erystyką, np. możliwość połączenia komentarza i obrazu. Oto przykład z TV Republika, godnie i w podobnym składzie personalnym kontynuującej praktyki dawnej TVP Info. Komentarz dotyczył kłopotów komunikacyjnych w Gdańsku i podwyżki VAT na żywność. Ekran był podzielony na dwie części, w jednej komentator opowiadał swoje, a w drugiej pojawiali się Tusk z Putinem. Przesłanie było chyba takie, że kontakty Tuska z Putinem przyczyniły się do korków w Gdańsku i wzrostu cen żywności. Ergo: Tusk prowadził i prowadzi politykę prorosyjską, przeto antypolską. Podobny wydźwięk ma tytuł (także z TV Republika): „Prokurator Wrzosek, podpułkownik Sienkiewicz i gazociąg rosyjski”.

Nowe możliwości erystyczne nie wykluczają starych, dobrze sprawdzonych metod. Należy do nich np. operowanie przymiotnikami o przesadnie pozytywnym wydźwięku lub nadmiernie negatywnym. I tak p. Duda (zdaniem p. Mastalerka), p. Kaczyński (zdaniem p. Przydacza) i p. mgr Przyłębska (zdaniem p. Bochenka) są wybitnymi prawnikami, p. (Mariusz) Kamiński – człowiekiem krystalicznie uczciwym (zdaniem p. Dudy), a p. Glapiński najlepszym szefem banku centralnego w świecie (ciekawe, że ta kwalifikacja pochodzi od samego zainteresowanego), a TV Republika serwuje prawdziwie polskie wiadomości – te kwalifikacje, nawet ta ostatnia, co jest niezłym żartem, mają podnieść prestiż podmiotów, o których są orzekane.

Natomiast p. Tusk, p. Bodnar i p. Sienkiewicz są deprecjonowani jako podli i kłamliwi, p. Hołownia jako rotacyjny marszałek Sejmu, a p. Kidawa-Błońska jako lewacka propagandzistka. Można jeszcze przypomnieć zdradzieckie mordy wedle p. Kaczyńskiego i zawołanie p. Dudy, że LGBT to nie ludzie, to ideologia. Polityczne funkcje tych erystycznych poczynań są oczywiste.

Ktoś może zapytać autora niniejszego felietonu, czy on sam stroni od chwytów erystycznych. Oczywiście, że nie, ponieważ uważam, że zabiegi retoryczno-erystyczne są niezbędnym składnikiem aktywności politycznej, a także publicystycznej. Staram się jednak, aby erystyka sprowadzała się głównie do ironii, np. w odniesieniu do p. Dudy, mgr Przyłębskiej, Jego Ekscelencji (p. Kaczyńskiego) czy p. Czarnka, a powodów do tego jest co niemiara, natomiast stronię od produkcji à la TV Republika czy w stylu p. Ziemkiewicza.

Porzucając osobiste podwórko, sądzę, że retoryka i erystyka obecnej koalicji jest znacznie strawniejsza od tego, co prezentują dobrozmieńcy w swoich polemikach. Wystarczy porównać, jak TV Republika pokazuje p. Tuska, a jak TVN24 p. Kaczyńskiego, aby dostrzec, że w pierwszym wypadku przeważają argumentacje, przed którymi przestrzegał Schopenhauer, a w drugim znajdujemy w większości poczynania o bardziej opisowym charakterze, a nie perswazyjnym. Ostatnio trafiłem w TV Republika na audycję p. Mariana Kowalskiego, działacza narodowego, i tak zdegenerowanej erystyki nie pamiętam od czasów filipik stalinowskich propagandzistów ok. 1950 r. przeciw burżujom, kułakom, amerykańskim imperialistom (sławna wystawa „Oto Ameryka”) i zachodnioniemieckim rewizjonistom.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną