Kraj

Andrzej Duda na balu z przyjaciółmi Putina. Dlaczego nam to zrobił?

Prezydent Andrzej Duda Prezydent Andrzej Duda Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl
Przy Milošu Zemanie i Viktorze Orbánie Andrzej Duda może na chwilę zapomnieć, że wszędzie na świecie postrzegany jest jako niesamodzielny i nieporadny urzędnik autorytarnego dziwaka rządzącego Polską.

W minioną sobotę odbył się w Hlubokiej nad Wełtawą huczny jubileusz 80. urodzin byłego premiera i prezydenta (do 2023 r.) Republiki Czeskiej Miloša Zemana. Urodziny uświetnili swoją obecnością politycy znani z zakusów autorytarnych i populistycznych, a przy tym niechętni wspieraniu Ukrainy, jeśli nie będący wręcz sojusznikami Rosji. Do prezydentów Słowacji (Peter Pellegrini) i Serbii (Aleksandar Vucić) oraz premierów Węgier (Viktor Orbán) i Słowacji (Robert Fico) dołączył Andrzej Duda.

Przywódców wianuszkiem otaczali czescy politycy i biznesmeni głoszący hasła radykalnie lewicowe lub prawicowe, ale zawsze populistyczne. To przede wszystkim ludzie miliardera hochsztaplera, byłego premiera Czech Andreja Babisza, związani z partią ANO (Akcja Niezadowolonych Obywateli). Nie zabrakło i przywódcy populistycznego ruchu PRO Jindřiha Rajhla, covidovego „negacjonisty”, w dodatku niechętnego Ukrainie. Wśród gości widzimy również byłego prezydenta Czech Václava Klausa, znanego z podejrzanych powiązań z biznesem, arogancji w zachowaniu i sposobie sprawowania władzy, a także z niechęci do Unii Europejskiej.

Andrzej Duda pewnie już żałuje

Prywatne wyjazdy (chociaż za publiczne pieniądze) głów państw na prywatne uroczystości innych głów państw to śliska sprawa. Niby każdemu wolno iść na urodziny znajomego, lecz tak naprawdę w przypadku głów państw takie spotkania mają siłą rzeczy naturę polityczną i powinny być konsultowane z MSZ. Trzeba oddać Dudzie, że na taką konsultację się zdecydował. Tylko co z tego, skoro mimo negatywnej opinii ministra spraw zagranicznych do Czech jednak pojechał? A teraz Radosław Sikorski mówi: „Radziłbym inny dobór przyjaciół panu prezydentowi. (...) Myślę, że pan prezydent już żałuje, to chyba nie buduje jego autorytetu. W Stanach Zjednoczonych pan prezydent dbał i zabiegał o interesy walczącej Ukrainy, a tu spotyka się z ludźmi, którzy mają inne zdanie”.

Zachowanie Andrzeja Dudy bardzo surowo ocenili w mediach politycy rządzącej koalicji, a europoseł Krzysztof Brejza zapowiedział nawet interwencję w Kancelarii Prezydenta, od której będzie się chciał dowiedzieć, jakie tematy poruszano podczas rozmowy z politykami o „prokremlowskich poglądach”. Chyba najostrzejszy komentarz dał na X europoseł lewicy Dariusz Joński: „Andrzej Duda na balu z przyjaciółmi Putina to najlepsze podsumowanie tej prezydentury. Mimo że urodziny świętuje były prezydent Czech, to szampana otwierają na Kremlu”.

Na razie PiS nie ma pomysłu, w jaki sposób skontrować te zarzuty, oczywiście poza rytualnymi wyrzekaniami na Donalda Tuska i absurdalnym oskarżaniem go o prowadzenie prorosyjskiej polityki. Zaś co do Kremla, to trudno powiedzieć. Może faktycznie doradcy Putina powzięli taką myśl, że Andrzej Duda nie taki znów antyrosyjski, jak się wydawało? A może nawet wspomnieli o tym Putinowi? Tego się nie dowiemy.

Charakter Dudy każe mu czcić i służyć

Otwarte pozostaje pytanie: dlaczego Andrzej Duda tak się zachowuje? Rozważyłbym hipotezę, którą można określić jako psychologiczno-kulturową. Duda nie pojechał niczego sobie ani Polsce załatwiać, niczego demonstrować, niczego się dowiadywać, lecz po prostu spotkać się z ludźmi, którzy mu imponują i którzy go akceptują. Nawet jeśli traktują go bardzo protekcjonalnie (jak to widać na szeroko udostępnianym w sieci nagraniu pokazującym Zemana udającego, że nie widzi siedzącego przy nim Dudy), to jednak przy Zemanie i Orbánie może na chwilę zapomnieć, że wszędzie na świecie postrzegany jest jako niesamodzielny i nieporadny urzędnik autorytarnego dziwaka rządzącego Polską, podpisujący na jego zlecenie otwarcie antykonstytucyjne ustawy. W gronie podobnych sobie polityków, dla których podpisać akt gwałtu na konstytucji to jak wypić setkę, faktycznie może poczuć się lepiej.

Poza tym ci panowie reprezentują poziom, który nie wprawia Andrzeja Dudy w kompleksy. Orbán jest wprawdzie bardzo wykształcony, ale generalnie jest to towarzystwo bardziej pasujące do Berlusconiego czy Trumpa niż do (żeby nie było, że Czesi nie mają dobrych polityków) Pavla albo Macrona. Nie trzeba się wysilać. Można nawet ulec miłemu złudzeniu, że rozumie się, co Zeman mówi po czesku, i przezornie się zaśmiać. Przy tym niewymagającym stole opowiada się przaśne dowcipy i kpi z „lewackich oszołomów”, za to siła i pieniądz budzą niekłamany respekt. Skoro zaś Putin jest akurat silny, to trudno, żeby admiratorzy siły i porządku w głębi duszy nie życzyli sobie, aby Ukraińcy pogodzili się „z tym, co nieuchronne”. „W głębi duszy”, bo pewnie przy urodzinowym stole nie padło głośno nic powyżej czegoś takiego: „pewnie Rosjanie w końcu zatrzymają tereny na wschodzie Ukrainy i Ukraińcy będą musieli się z tym pogodzić”.

Andrzej Duda nie ma, jak sądzę, ustalonych poglądów politycznych. Jego charakter każe mu czcić i służyć. Komu? Komu trzeba, byle było to – przynajmniej na jakimś deklaratywnym poziomie – coś antykomunistyczne (cokolwiek to znaczy) i konserwatywne (cokolwiek to znaczy). Wprawdzie przy stole Zemana nie wszyscy spełniali te warunki, ale przecież Duda nie może odpowiadać za wszystkich biesiadników! Dość, że ma trudności z odpowiadaniem za samego siebie.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną