Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Nawrocki odmawia sędziom powołania. Ale może i na niego znajdzie się sposób

Prezydent Karol Nawrocki zapowiedział, że będzie odmawiał powoływania sędziów „słuchających podszeptów” ministra sprawiedliwości Waldemara Żurka. Prezydent Karol Nawrocki zapowiedział, że będzie odmawiał powoływania sędziów „słuchających podszeptów” ministra sprawiedliwości Waldemara Żurka. Mikołaj Bujak / Kancelaria Prezydenta RP
Prezydent Karol Nawrocki pogroził sędziom i rządowi, odmawiając powołania 46 sędziów nominowanych przez neo-KRS. To nieudolnie uzasadniony akt upolitycznienia sędziowskich powołań i próba poszerzenia swojej władzy. Ale, być może, są jeszcze sądy w Rzeczpospolitej.

Prezydent Nawrocki wpisał się tą odmową w świecką tradycję rozpoczętą jeszcze przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a kontynuowaną przez Andrzeja Dudę. Wzorem poprzedników powołał się na swą prerogatywę – art. 179 Konstytucji: „Sędziowie są powoływani przez Prezydenta Rzeczypospolitej, na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa, na czas nieoznaczony”.

Czytaj także: Sondaż „Polityki”. Nawrocki po 100 dniach. Rozczarowania nie ma, zastąpi Kaczyńskiego?

Nawrocki odmawia

Zanim prezydent Lech Kaczyński odmówił nominacji sędziów, uznawano powszechnie, że ten przepis Konstytucji należy rozumieć jako obowiązek, a nie prawo prezydenta. I że mianowanie sędziów jest jedynie aktem ceremonialnym, a prezydent jego wykonawcą.

Po precedensie, jaki ustanowił prezydent Kaczyński, międzynarodowa organizacja sędziów i prokuratorów MEDEL wydała stanowisko, które powtórzyła w 2016 r., kiedy z kolei Duda odmówił mianowania 13 sędziów, bo nominowała ich poprzednia Krajowa Rada Sądownictwa. MEDEL uznała, że jeśli prawo krajowe daje prezydentowi kompetencję powoływania sędziów, to nie można przyjąć, że jest on w takim akcie tylko końcówką długopisu. Jednak odmowa nominacji powinna być absolutnym wyjątkiem, musi być wystarczająco uzasadniona i powinno przysługiwać od niej prawo odwołania się do sądu.

Tymczasem prezydent Karol Nawrocki zapowiedział, że będzie odmawiał powoływania sędziów „słuchających podszeptów” ministra sprawiedliwości Waldemara Żurka, co – jako uzasadnienie niepowołania – jest całkowicie dowolne i nie wskazuje na to, że przypadki odmów powołania będą wyjątkowe.

Nie uzasadnił też żadnej z tych 46 odmów. Jak podał portal Onet.pl, z 46 odrzuconych sędziów 36 podpisało swego czasu list wzywający do respektowania wyroków TSUE. Chodziło w szczególności o wyrok, w efekcie którego władza PiS zlikwidowała później Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego. Nadal jednak nie ma podstaw, by się domyślać, jaki był powód odmowy powołania pozostałych dziesięciu sędziów.

Ogólne uzasadnienie wygłoszone przez prezydenta wskazuje na jego niezgodę na kwestionowanie prawidłowości powołań z udziałem neo-KRS, tymczasem wszyscy sędziowie, którym prezydent Nawrocki odmówił mianowania, zostali nominowani właśnie przez nią. Jako egzemplifikację destrukcyjnego wpływu kwestionowania neosędziów na życie zwykłych ludzi przywołał dwa niedawne przypadki, gdy sędziowie uchylili wyroki w drastycznych sprawach karnych wydane przez neosędziów (skazani powrócili do statusu tymczasowo aresztowanych i nadal są w więzieniu).

Tylko jak się to ma do sędziów, którym odmówił powołania? Mają być ofiarą przebłagalną za cudze grzechy?

Czytaj też: Nawrocki superstar. Kogo i dlaczego zachwyca prezydent. Nie tylko z prawej strony

Są jeszcze sądy

Tak więc nie tylko nie ma prezydenckiego uzasadnienia odrzucenia każdego z 46 nominowanych przez neo-KRS do awansów, ale też to, co mówi w ramach wyjaśnienia, nie trzyma się kupy. Jeśli w ogóle traktować to jako wyjaśnienie, bo sprawia raczej wrażenie groźby i zapowiedzi wejścia na wojenną ścieżkę z rządem, a konkretnie z ministrem sprawiedliwości Waldemarem Żurkiem.

Niepowoływanie sędziów na złość, w ramach walki politycznej trudno uznać za uzasadnione dobrem wymiaru sprawiedliwości czy też „zwykłych ludzi”. W dodatku trudno tego gestu nie zrozumieć jako ostrzeżenia dla sędziów, żeby nie kwestionowali (w oparciu m.in. o wyroki międzynarodowych trybunałów) prawidłowości powołania neosędziów i nie protestowali przeciwko łamaniu Konstytucji oraz międzynarodowych zobowiązań przez władzę polityczną.

Ale być może nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Niepowołani sędziowie uzbrojeni we wspomniane wcześniej stanowisko MEDEL mogą zaskarżyć decyzje prezydenta do sądu administracyjnego. Wprawdzie przećwiczyli już tę drogę ich poprzednicy, niepowołani przez Lecha Kaczyńskiego, i dostali kosza (WSA i NSA stwierdziły, że nie leży w ich kompetencjach kontrolowanie aktów władczych prezydenta), ale od tego czasu wiele wody upłynęło. A czas pokazał, że brak takiej kontroli sądowej może mieć antykonstytucyjne skutki.

Zaskarżenie decyzji prezydenta podpowiada też odrzuconym przez prezydenta Nawrockiego prof. Włodzimierz Wróbel we wpisie na Facebooku: „(…) odmowa powołania musi podlegać, zgodnie z art. 45 Konstytucji RP, kontroli sądowej. Jest to konstytucyjny mechanizm chroniący obywateli przed arbitralnością władzy i polityków. Także tych obywateli, którzy po wieloletnich przygotowaniach chcieliby wykonywać zawód sędziego. (…) Nie ulega dla mnie wątpliwości, że sądy administracyjne mają kognicję do badania urzędowych aktów prezydenta o odmowie powołania na stanowisko sędziowskie ze względów politycznych”.

Ciąg dalszy nastąpi?

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Pomówmy o telefobii. Dlaczego młodzi tak nie lubią dzwonić? Problem widać gołym okiem

Chociaż młodzi niemal rodzą się ze smartfonem w ręku, zwykła rozmowa telefoniczna coraz częściej budzi w nich niechęć czy wręcz lęk.

Joanna Podgórska
07.12.2025
Reklama