Wybierz sobie ulubionego mordercę
Wybierz sobie ulubionego mordercę. W serialu
Siedem sezonów „Dextera”, hitowego serialu stacji Showtime o seryjnym mordercy mordującym innych seryjnych morderców mordujących kogo popadnie, przyniosło wedle poczynionych przez fanów obrachunków 125 makabrycznych mordów. Zapowiedź, że jednym z bohaterów finałowej, właśnie rozpoczętej serii będzie chirurg psychopata kolekcjonujący ludzkie mózgi, sugeruje, że producenci zamierzają powalczyć o lepszą statystykę. Ale nawet jeśli serial nie trafi do Księgi Guinnessa, już zapisał się w annałach telewizyjnych jako ten, który spowodował, że widzowie przez siedem lat trzymali kciuki za to, żeby policja nie trafiła do kryjówek, w których seryjny morderca ubrany w rzeźnicki fartuch szlachtuje swoje ofiary.
Dziś na otarcie łez mogą sobie kupić któryś z „krwawych” gadżetów: „pochlapane krwią” okulary przeciwsłoneczne i kolczyki, kubek z napisem „Have a Killer Day” czy „zakrwawioną” kokardę do włosów z tytułem serialu. I wybrać nowego ulubionego mordercę bawiącego się z policją w kotka i myszkę.
A jest w czym wybierać. Na telewizyjnym rynku jest już kilkanaście produkcji (większość to urobek ostatniego sezonu), w których seryjni stają na głowie, by się wzajemnie przebić w sztuce mordowania, rozczłonkowywania, obcinania, wydłubywania, a nawet przyrządzania i zjadania ludzkich fragmentów.
Ma być przerażająco, zaskakująco i efektownie. Czasem sami twórcy przyznają, że w tym wyścigu śmierci nieco się zagalopowali. Kiedy okazało się, że data emisji czwartego odcinka serialu „Hannibal” zbiega się z narodową żałobą w Stanach Zjednoczonych po zamachu bombowym podczas maratonu w Bostonie, producent serialu, stacja NBC, uznał, że jest zbyt brutalny i zaniechał emisji. Nie miał za to oporów przed wrzuceniem go do Internetu, gdzie zobaczyły go miliony widzów.