Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Chopin daje buzi przyjacielowi. Czy to znaczy, że był gejem?

Fryderyk Chopin Fryderyk Chopin Daniel Pach / Forum
Szwajcarski redaktor muzyczny radia SRF Moritz Weber jest o tym przekonany. Wnioskuje tak z listów Chopina do Tytusa Woyciechowskiego.

Już dwa lata temu w swojej biografii Chopina muzykolog amerykański Alan Walker zastanawiał się nad pewnymi zwrotami w korespondencji młodego kompozytora. Fryderyk miał wielu przyjaciół, przywiązany był zwłaszcza do kilku i pisał do nich mnóstwo listów w swoim charakterystycznym, inteligentnym, dowcipnym, ale też czułym stylu. Do każdego stosował zwroty „daj buzi”, „wiesz, jak cię kocham” itp. Najwięcej tego typu sformułowań znajduje się w listach do Tytusa Woyciechowskiego, który był jego najważniejszym powiernikiem i do którego w nagłówkach pisał: „Najdroższe życie moje”.

Mężczyźni Chopina

Na podstawie tych listów parę tygodni temu w szwajcarskim radiu SRF Moritz Weber zrobił audycję „Mężczyźni Chopina”, nadając swoim „odkryciom” posmak sensacji. Ów „spóźniony coming out” Chopin zawdzięcza według niego temu, że konserwatywni historycy i muzykolodzy fałszowali obraz kompozytora, by odpowiadał ich normom. To miało być powodem domniemanych przekłamań, jakie tworzyli w tłumaczeniu angielskim jego korespondencji.

Weber pokazuje na stronie radia fragment tłumaczenia słynnych notatek, które Chopin pisał w Stuttgarcie po wieści o upadku powstania listopadowego, zakreślając, że zamiast „she” powinno być „he”. Ale sam przekłamuje, ponieważ ten fragment w oryginale brzmi: „Ona tylko udawała – albo udaje. – Oj to sęk do odgadnienia! – Tak, nie tak, tak, nie tak, tak, palec w palec… opsnęło się!... Kocha mnie? Kocha mnie pewno? – Niech robi, co chce”.

Podobnie to on fałszuje rzeczywistość, sugerując, że gdy Chopin pisał do Woyciechowskiego: „bo ja już, może na nieszczęście, mam mój ideał”, miał na myśli nie Konstancję Gładkowską, jak się zwykle sądzi, ale adresata listu. Pominął jednak Weber dalszą część zdania: „…któremu wiernie, nie mówiąc z nim już pół roku, służę”. A przecież z Woyciechowskim mówił lub pisał wciąż.

A Mozart miał zespół Tourette′a

Można oczywiście się zastanawiać, czy słowa „daj mi buzi, najdroższy kochanku – przekonany jestem, że mnie jeszcze kochasz” są wyrazem typowo młodzieńczej egzaltacji z tamtych czasów, czy też czegoś więcej. Ale wydaje się, że takie rozważania mają podobną wartość co modne swego czasu przypuszczenia amerykańskich muzykologów, że Mozart był chory na zespół Tourette’a, oparte tylko na tym, że pisał skatologiczne listy do kuzynki, z którą flirtował. Jeszcze dziś przewodnicy w domu urodzin Mozarta w Salzburgu tłumaczą turystom, pokazując nocnik pod łóżkiem, że poruszanie tematów z tymi sprawami związanych było w owych czasach bardziej normalne, niż nam się dziś wydaje.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

The Cure i ich słynna oda do żałości. Ten album to arcydzieło muzyki popularnej

Krytycy nie byli zachwyceni. Wytwórnia wróżyła komercyjne samobójstwo. Zespół się jednak uparł, by album wydać. I słusznie, bo obchodząca właśnie 35. urodziny płyta „Disintegration” The Cure to arcydzieło muzyki popularnej.

Łukasz Kamiński
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną