Tytułowymi kulawymi końmi są agenci ze Slough House: margines brytyjskiej służby wywiadowczej, drużyna nieudaczników za mniejsze lub większe przewiny odesłanych z MI5 do bezsensownego przekładania papierów i – często dosłownie – grzebania w śmieciach. Będą musieli jednak wykrzesać z siebie resztki szpiegowskiego talentu, gdy popadną w konflikt z szefową wywiadu, a na dodatek zostaną wplątani w aferę, której początkiem jest porwanie pakistańskiego studenta przez skrajnie prawicową bojówkę. Książka Micka Herrona „Kulawe konie” dała początek jednemu z najciekawszych cykli szpiegowskich ostatnich lat.
Telewizyjna adaptacja na szczęście zachowuje wszystko, co stanowiło o sile powieści: zjadliwą ironię, zaprawione goryczą spojrzenie na współczesną Wielką Brytanię i świetnie poprowadzoną fabułę, w której kryminalna intryga łączy się ze społeczną analizą.
Twórcy serialu mieli w jakimś sensie ułatwione zadanie: Herron tworzy wyraziste postaci i pisze przesycone wisielczym humorem dialogi. Wystarczyło z tego umiejętnie skorzystać. Z fantastycznymi aktorami do dyspozycji – w obsadzie m.in. Kristin Scott Thomas, Jonathan Pryce, Olivia Cooke i przede wszystkim Gary Oldman w roli Jacksona Lamba, zgorzkniałego i cynicznego szefa Slough House – ta szpiegowska misja nie mogła się nie udać.
Kulawe konie (Slow Horses), reż. James Hawes, Apple TV+, 6 odc.