Czy pamiętasz? Pytanie Irki, siostry snującej tę opowieść Poli, wraca i „dźga”, bo babka obu dziewcząt pamięta coraz mniej. Wzięła je w opiekę, kiedy rodzice wyjechali na Zachód. Bohaterki są eurosierotami, z czasem półsierotami. Każda z nich radzi sobie z tym inaczej. Pola wybiera ucieczki, pogoń za mitycznym „wielkim światem”. Kształci się plastycznie, odcinając od tego, co zostawiła na wsi. Coraz rzadsze są jej podróże PKS-em w tę i z powrotem, za to większe wyrzuty sumienia. Gdy u babki pojawiają się symptomy alzheimera, pytanie „kiedy wrócisz?” już tak często nie pada, a okazuje się kluczowe. Na tym zasadza się ta opowieść. Tożsamość, wspomnienie dzieciństwa, nawet krzywd (po nich zostają przecież strupki), poczucie, że gdzieś jest się w domu – bohaterka z postępującą chorobą, a potem śmiercią babci wszystko to traci. W powieści czas przeszły wraca po to, by zrozumieć teraźniejszość. Pamięć zamazuje się, ale i ciąży. Jak na cmentarzu, który jest też miejscem zapomnienia, bo odchodzą ostatni, którzy mogli jeszcze kogoś wspominać. Mało to sprawiedliwe, ale „inaczej nie poradzilibyśmy sobie z ciężarem pamięci. Nie starczyłoby miejsca na życie”. Debiutancka, nostalgiczna, skromna objętościowo, ale mająca swoją wagę powieść Pauliny Jóźwik jest bardzo współczesna m.in. w tym sensie, że powody niepamiętania – też o swoim pochodzeniu – w przypadku młodych pokoleń mają już inne źródła niż u starszych. Kontakt łatwiej się urywa, rodziny rozpraszają się po świecie. I choć książka ma momenty słabsze, zbyt poetyckie, to nie wpada w pułapki banalnej ckliwości.
Paulina Jóźwik, Strupki, Wydawnictwo Znak Literanova, Kraków 2019, s. 256