Wydawało się, że długi spór na temat różnic między lekami oryginalnymi i ich tańszymi kopiami, zwanymi generykami, mamy już za sobą. Producenci tych pierwszych przez wiele lat toczyli otwartą wojnę z wytwórcami tych drugich, próbując udowodnić, że nie są one tak doskonałe jak markowe oryginały. Awantura przycichła, kiedy Komisja Europejska pogroziła palcem firmom wytwarzającym oryginalne medykamenty, oskarżając je o stosowanie praktyk celowo opóźniających wprowadzenie na rynek konkurencyjnych i dużo tańszych generyków.
Teraz konflikt wybuchł z nową siłą. Tym razem dotyczy preparatów biologicznych, które zajęły w ostatnim czasie dominującą pozycję w leczeniu chorób przewlekłych. Na niektóre z nich wygasła ochrona patentowa i inni producenci zaczęli wytwarzać tańsze zamienniki. W odróżnieniu od tradycyjnych farmaceutyków, otrzymywanych na drodze syntezy chemicznej, leki biologiczne są wytworem żywych organizmów (np. bakterii, do których wprowadza się geny stymulujące wytwarzanie leczniczych białek). Jeśli dziś słychać o przełomie w terapii niektórych nowotworów, cukrzycy, schorzeń układu odporności, to jest on zasługą właśnie tych leków, które są złożonymi molekułami białkowymi, np. blokującymi tworzenie się w organizmie białek nieprawidłowych. Takie leki, jak MabThera (stosowana m.in. w leczeniu chłoniaków), Herceptyna (przy raku piersi) czy Remicade (w chorobach zapalnych z autoagresji), nie tylko poprawiają jakość życia chorym, ale też przyczyniają się w istotny sposób do jego wydłużenia. – Mają jednak jedną wadę: wysoką cenę, która ogranicza dostęp do tych nowoczesnych kuracji – mówi prof.