Firma Amber Gold zdobyła liczne grono fanów wśród osób odbywających podróże lotnicze po Polsce. Wiele z nich nawet nie wiedziało, czym się zajmuje ta finansowa spółka z Gdańska, ale zawzięcie broniło jej na forach internetowych jako sponsora taniego latania. Sponsora, bo będąc jedynym właścicielem linii OLT Express miała finansować ich rozwój i pomóc przetrwać pierwsze lata. Zarządzający OLT chwalili się, że dzięki hojnemu udziałowcowi mogą sobie pozwolić nawet na 200 mln zł strat. Na lotniskach pojawiło się sporo biało-czerwonych wyczarterowanych samolotów, a tysiące klientów cieszyło się z biletów po 99 zł.
Jednak Amber Gold postanowił zakręcić kurek z pieniędzmi szybciej, niż to zapowiadał. Przyznaje się do zainwestowania w grupę OLT tylko 30 mln zł i ostrzega, że dalszego wsparcia nie będzie. Po tym, jak niemiecka spółka obsługująca system płatniczy zatrzymała jako zabezpieczenie część wpływów ze sprzedaży biletów, sytuacja OLT stała się dramatyczna. Amber Gold jednak nie pospieszył z pomocą i nie dał kolejnych 10 mln zł. Wówczas OLT Express Regional, użytkujący mniejsze samoloty ATR, zgłosił wniosek o upadłość. Natomiast linia OLT Express Poland, z większymi maszynami Airbus A320, chce co prawda kontynuować loty, ale już tylko w ruchu czarterowym.
Parabanki i ich pułapki
Amber Gold to najbardziej dziś znany w Polsce parabank. On sam i jemu podobne oferują Polakom to, czego nie mogą znaleźć w tradycyjnym systemie finansowym. Parabanki są atrakcyjne dla dwóch grup klientów. Jedni chcą jak najszybciej pomnażać oszczędności, a oprocentowanie bankowych lokat im nie wystarcza. Druga grupa na nadmiar gotówki z pewnością nie narzeka. To ludzie potrzebujący drobnych kwot na przeżycie, domowe inwestycje, zwrot długów, leczenie, którym banki odmawiają pożyczek, bo „nie mają zdolności kredytowej”.