Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Taniej, ale wolniej

Dla polskiej gospodarki nadchodzą gorsze czasy, a spadające ceny wcale nie powinny nas cieszyć

Images Money / Flickr CC by 2.0
W drugim kwartale nasza gospodarka rosła zdecydowanie wolniej niż w pierwszym. Dodatkowo mamy nienotowaną w Polsce po 1989 roku deflację.

Trzy miesiące temu mieliśmy powody do zadowolenia. Pierwszy, zimowy kwartał okazał się dla polskiej gospodarki fantastyczny, a roczny wzrost PKB osiągnął aż 3,4 proc. Wówczas wydawało się, że ten rok będzie znakomity i nawet coraz poważniejszy konflikt na wschodzie Europy nie studził optymizmu. Teraz, po tej chwilowej euforii, nie ma już wielu śladów. W drugim kwartale nasza gospodarka rosła zdecydowanie wolniej niż w pierwszym. Dodatkowo mamy nienotowaną nigdy w historii powojennej gospodarki rynkowej deflację, czyli spadek cen. Wszystko wskazuje na to, że zarówno gorsze wyniki PKB, jak i deflacja zagoszczą u nas na dłużej.

Jak zwykle w ostatnich latach – kłopoty przychodzą z zewnątrz. To już niemal tradycja, że gdy tylko wokół Polski jest spokojniej, nasz wzrost przyspiesza, napędzany unijnymi funduszami i inwestycjami firm, coraz więcej eksportujących. Kiedy jednak z Zachodu czy Wschodu albo – co gorsza – z obu tych kierunków nadchodzą gorsze wiadomości, tracimy impet. A teraz złych wieści jest mnóstwo. Z jednej strony nasz eksport na Wschód spada – nie tylko z winy rosyjskiego embarga na polską żywność, ale też z powodu coraz głębszego kryzysu rosyjskiej i ukraińskiej gospodarki, cierpiących przez sankcje i konflikt na wschodzie Ukrainy.

A równocześnie znowu problemy mają kraje Europy Zachodniej, nasi najważniejsi partnerzy handlowi, gdzie krótkie ożywienie już się skończyło. Nawet Niemcy, kluczowy dla nas motor wzrostu na kontynencie, wpadły w kłopoty w drugim kwartale. W tych warunkach trudno marzyć o szybkim rozwoju. Na razie nasz roczny wzrost wynosi jeszcze nieco ponad 3 proc. PKB, ale prawdopodobnie w kolejnych kwartałach spadnie poniżej tej granicy. A do tego ta podejrzana deflacja.

Spadek cen na początku zawsze cieszy klientów, zwłaszcza gdy pojawia się w kraju, który ma w swojej historii fatalne doświadczenia z wysoką inflacją. Deflację zawdzięczamy przede wszystkim taniej żywności, której jest po prostu za dużo – z powodu rosyjskiego embarga, ale też ciepłej zimy i bardzo dobrych plonów dzięki latu z dużą ilością zarówno słońca, jak i deszczu.

Na krótką metę taki umiarkowany spadek cen zachęca do konsumpcji i poprawia nastroje. Jednak dłuższa deflacja, obejmująca różne kategorie produktów, jest trucizną dla gospodarki, o czym przekonali się w ostatnich dekadach Japończycy. Starsi Polacy mogą zresztą pamiętać deflację i w naszym kraju przed wojną, gdy była ona skutkiem Wielkiego Kryzysu lat trzydziestych. Wówczas Polska razem z wieloma innymi państwami wpadła w pułapkę spadających cen, a w ślad za nimi ciętych pensji, co doprowadziło do długiej i dramatycznej recesji.

Teraz na szczęście deflacja nie powinna przynieść takich skutków, ale jest ona, razem z wolniejszym wzrostem PKB, dowodem na słabnięcie gospodarki. Niestety nie wiemy, co przyniesie przyszłość, bo nie jesteśmy w stanie przewidzieć przede wszystkim zachowania Rosji.

W najbliższej przyszłości nasz eksport do tego kraju może praktycznie zaniknąć, tak samo zresztą jak na Ukrainę. W tym przypadku nie z powodów politycznych, a ekonomicznych, bo nasz wschodni sąsiad jest bliski kompletnej ruiny. Od tego, jak szybko nasi eksporterzy znajdą zastępstwo dla tych dotąd naturalnych rynków zbytu wielu towarów, zależy powrót lepszych nastrojów wśród wszystkich polskich przedsiębiorców.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Wydania specjalne

Kto i po co mnoży niektóre rasy?

Rozmowa z lekarzem weterynarii prof. Wojciechem Niżańskim o wyzwaniach związanych z hodowlą psów.

Joanna Podgórska
15.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną