Kto ma nadzieję, że reforma reformy śmieciowej zatrzyma wreszcie galopadę cen, ten może się rozczarować. Zmiany proponowane przez rząd w żaden sposób nie obniżą kosztów ponoszonych przez nas wszystkich, czyli gospodarstwa domowe. Odetchną tylko ci, którzy zużywają bardzo dużo wody i mieszkają w gminach, gdzie opłata śmieciowa została powiązana właśnie z wodą.
Górna granica opłaty odpadowej – 150 zł
Dziś teoretycznie nie ma górnej granicy opłaty odpadowej, wkrótce według rządowego projektu będzie to ok. 150 zł miesięcznie na gospodarstwo domowe. To zmiana dobra dla dużych rodzin, gdzie wody zużywa się sporo. Na przykład w Warszawie z limitu skorzystają ci, którzy potrzebują ponad 12 m sześc. wody miesięcznie. Jednak zapewne samorządy podniosą nieco stawki dla wszystkich innych, aby wyrównać ewentualne straty.
Czytaj także: Śmieci na głowie. Segregowane, a coraz droższe
Samorządy będą mogły dopłacić
Chyba że skorzystają z nowej możliwości, jaką da im rząd. W tej chwili zgodnie z przepisami nie mogą dopłacać z lokalnych budżetów do gospodarowania odpadami. Wkrótce mają mieć taką opcję, ale raczej nie będą nią zachwycone. Bo oznacza to albo zwiększenie deficytu, albo cięcia w innych dziedzinach. A przecież tzw. Nowy Ład zakłada kolejne podatkowe ubytki w przychodach samorządów. Rząd o tym doskonale wie, jednak próbuje zrzucić z siebie winę za śmieciowe podwyżki. Jest drożej? To wina władz lokalnych, bo przecież mogłyby ulżyć mieszkańcom.
Niewielkie zmiany dotyczą nieruchomości niezamieszkałych, czyli głównie firm, które inaczej niż osoby prywatne korzystają od dawna z preferencyjnych, maksymalnych stawek ustalonych przez rząd. W dużej mierze nie pokrywają one rzeczywistych opłat, więc za firmy częściowo płacą gospodarstwa domowe. Teraz stawka dla przedsiębiorstw nieco wzrośnie, ale wciąż będzie niższa od rynkowej.
Czekamy na Rozszerzoną Odpowiedzialność Producentów
Na reformę śmieciową czekamy, ale zupełnie inną. Jej sercem musi być Rozszerzona Odpowiedzialność Producentów, czyli system, w którym wprowadzający opakowania płacą za ich zbiórkę i utylizację. Tego podstawowego rozwiązania rząd wciąż nie potrafi wprowadzić, a tylko ono doprowadziłoby do znacznego obniżenia opłat śmieciowych od mieszkańców. Elementem ROP byłby na przykład system kaucyjny, na który będziemy czekać według najnowszych rządowych planów kolejne dwa lata.
Czytaj także: Odpowiedzialne zakupy
Tymczasem na razie mamy mącenie wody zamiast wprowadzenia prostych zasad, które powinny obowiązywać od dawna: im więcej konsumujesz, tym więcej płacisz za śmieci. Opłata śmieciowa musi być zatem zawarta w cenie produktu, a za te pieniądze organizowana jest zbiórka posortowanych odpadów: szkła, metali i tworzyw sztucznych oraz papieru. Za to danina nakładana przez gminy pokrywa koszty odbioru śmieci zmieszanych i odpadów biologicznych, chociaż te powinny głównie trafiać do kompostowników. Taki system byłby sprawiedliwszy i prostszy, a przy okazji uchroniłby nas przed unijnymi karami, bo segregacja każdemu by się opłacała. Tylko kto potrafi go stworzyć? Obecny rząd na pewno nie.