Interwencje Narodowego Banku Polskiego w ostatnich dniach nie wystarczają, aby powstrzymać zapaść złotego. Dzisiaj została – przynajmniej chwilowo – przebita granica 5 zł za 1 euro. Frank szwajcarski kosztuje już ponad 4,90 zł, a dolar ponad 4,50. Kapitał ucieka z Polski, o czym świadczy również wyprzedaż naszych obligacji skarbowych. Załamanie rubla okazało się przynajmniej częściowo zaraźliwe, a bliskość wojny i więzi gospodarcze z Ukrainą są dla części inwestorów wystarczającym powodem, aby ograniczyć aktywność na naszym rynku.
Czytaj też: Rekordowa inflacja. Jesteśmy coraz biedniejsi, PiS gasi pożar benzyną
We wtorek posiedzenie RPP
Tymczasem reakcja NBP, polegająca na sprzedaży rezerw w walutach obcych i skupowaniu złotego, okazuje się zdecydowanie niewystarczająca, aby ochronić nasz pieniądz. Wszyscy zatem z napięciem czekają na wtorkowe posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej.
Do niedawna większość analityków zakładała, że podniesie ona stopy procentowe o kolejne 50 pkt bazowych (czyli 0,5 proc.). Teraz jednak niektórzy oczekują odważniejszych decyzji. Bank Pekao SA zakłada, że stopy wzrosną o 100 pkt bazowych, a zatem stopa referencyjna wyniesie 3,75 proc.
Czytaj też: Władza nie walczy z inflacją, rozkłada ją na raty
Inflacja jeszcze wzrośnie
To chyba jedyny scenariusz, który może zatrzymać osłabianie się naszej waluty. Inwestorzy uważają, że stopy w Polsce są zdecydowanie za niskie w obliczu inflacji, której roczny wskaźnik przed rosyjską agresją zbliżał się do 10 proc., a teraz na pewno mocno przekroczy ten poziom. Mamy do czynienia z błędnym kołem, bo im więcej inwestorów pozbywa się złotego, tym bardziej osłabia się nasza waluta, a zatem tym szybciej rosnąć będą ceny importowanych surowców i towarów.
Czytaj też: „Nie ma już na czym oszczędzać”. Podwyżki biją po kieszeni