Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Sejm: strefa wciąż wyjątkowo przyjazna dla wódki. Za to nocna prohibicja nieśmiało wkracza do Warszawy

To, że alkohol w Polsce jest tak łatwo dostępny i wciąż stosunkowo tani, zawdzięczamy właśnie politykom. To, że alkohol w Polsce jest tak łatwo dostępny i wciąż stosunkowo tani, zawdzięczamy właśnie politykom. sav_an_dreas / Shutterstock
Posłowie bez efektu debatują, jak ograniczyć wyjątkowo łatwy w Polsce dostęp do alkoholu, a prezydent zapewne nie zgodzi się nawet na większą podwyżkę akcyzy.

Tym razem sporów nie było – wszystkie kluby w Radzie Warszawy zagłosowały za wprowadzeniem częściowej nocnej prohibicji od listopada. Obejmie ona na razie dwie dzielnice: Śródmieście i Pragę-Północ. Prezydent Trzaskowski deklaruje, że zakaz sprzedaży alkoholu między godz. 22 a 6 zostanie rozszerzony na całe miasto w czerwcu przyszłego roku. W ten sposób Warszawa idzie śladem innych dużych miast, jak Wrocław czy Gdańsk, gdzie ograniczenia wprowadzano najpierw w centralnych dzielnicach, by potem objąć nimi całe gminy. Dzisiejsze głosowanie w Radzie Warszawy zamyka pierwszy, bardzo burzliwy etap dyskusji o nocnej prohibicji. Przypomnijmy, że najpierw większość radnych Koalicji Obywatelskiej postawiła się własnemu prezydentowi, co spowodowało chaos, który wywołał reakcję nawet w Sejmie. Gdy stołecznych radnych skrytykował Donald Tusk, partia rządząca zmieniła front.

Inflacja pomysłów

W międzyczasie posłowie Lewicy oraz Polski 2050 złożyli własne projekty, mające ograniczyć dostęp do alkoholu, zakazać promocji cenowych i wyeliminować reklamę piwa. Lewica chce nawet obowiązkowej nocnej prohibicji w całym kraju (niezależnie od decyzji lokalnych radnych), a Polska 2050 postuluje, by ograniczenia mogły obowiązywać nie, jak teraz, do godz. 6, ale aż do 9. Targi od wielu miesięcy toczą się też o rządowy projekt „antyalkoholowy” – zwłaszcza o to, czy zakazać sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych. Na razie mamy jednak tylko inflację pomysłów, bo żaden z tych projektów nie jest blisko uchwalenia.

Czytaj także: „Trzaskoś chciał Warszawę wysuszyć”. Reportaż uczestniczący z nocnego picia w stolicy

Nie wiadomo zresztą, jak zachowałby się prezydent, mając do podpisu restrykcyjną ustawę. Najprawdopodobniej zawetuje on nawet planowaną przez rząd podwyżkę akcyzy na alkohol. Do tej pory zakładano, że wyniesie ona 5 proc. w 2026 r. i 2027 r. Koalicja, szukając dodatkowych wpływów do budżetu, chce jednak, aby wzrosła w 2026 r. o 15 proc., a w 2027 r. o 10 proc. Skoro jednak Karol Nawrocki obiecywał blokować wszelkie podwyżki podatków dla obywateli, zapewne stanie po stronie alkoholowego lobby, które ostrzega, że zwiększanie obciążeń zaszkodzi producentom. I oczywiście ich klientom. Zarówno browary, jak i przemysł spirytusowy krytykują ostatnią aktywność poselską i przekonują, że obecne przepisy są wystarczające. Bo przecież konsumpcja alkoholu powoli, lecz systematycznie spada.

Wódka po pracy. I w pracy

Na ironię zakrawa fakt, że Sejm, który ma decydować o ograniczeniach, sam jest strefą wyjątkowo przyjazną dla pijących. Po nagłośnionych ekscesach w Domu Poselskim część parlamentarzystów apeluje o wprowadzenie zakazu sprzedaży alkoholu na terenach sejmowych. Mówi się o patoposłach, awanturujących się pod wpływem alkoholu. Polska 2050 w swoim projekcie wspomina nawet o możliwości badania posłów alkomatem na wniosek marszałka Sejmu. Kto testowi się nie podda, będzie mógł zostać wykluczony z obrad. Wkrótce przekonamy się, co posłowie – jako przedstawiciele społeczeństwa – mają do powiedzenia o alkoholu podczas debaty. Ciekawe, ilu z nich myśli tak jak poseł Mejza z PiS (ten od ostatniego rajdu po S3), który przecież tłumaczył niedawno, że grupa dorosłych facetów może umówić się na wódkę po pracy – tak bywa jego zdaniem w każdym normalnym, zdrowym, polskim domu.

To, że alkohol w Polsce jest tak łatwo dostępny i wciąż stosunkowo tani, zawdzięczamy właśnie politykom, którzy mają poglądy takie jak poseł Mejza. Póki większość decydentów będzie ignorować społeczne koszty alkoholizmu (szacowane przynajmniej na 90 mld zł rocznie), wszelkie próby wprowadzenia sensownych przepisów są na niepowodzenie.

Czytaj także: Każdy dodatkowy litr alkoholu na głowę to ponad 3,5 proc. więcej samobójstw

Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Ziobrowie na wygnaniu. Jak sobie poradzą? „Trafiło ich. Ale mają plan B, już trwają zabiegi”

Zbigniew Ziobro wciąż nie wraca do Polski. Jaka przyszłość czeka byłego ministra sprawiedliwości i jego żonę Patrycję – do niedawna najbardziej wpływową parę polskiej polityki?

Anna Dąbrowska
25.11.2025
Reklama