Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Bruksela daje zielone światło dla polskiej atomówki. Wspaniale, ale to potrwa i będzie drogo

Choczewo. Tu ma stanąć polska elektrownia atomowa. Choczewo. Tu ma stanąć polska elektrownia atomowa. Michał Ryniak / Agencja Wyborcza.pl
Bruksela nie daje zgody na takie inwestycje ot tak, na ładne oczy. Trzeba przedstawić tony dokumentów i negocjować warunki, bo każda taka inwestycja na państwowym garnuszku może zdestabilizować europejski rynek energii.

Komisja Europejska zatwierdziła pomoc publiczną dla pierwszej polskiej elektrowni jądrowej. Można się było tego spodziewać, bo żadna elektrownia jądrowa w Europie nie ma szans na powstanie jako projekt czysto komercyjny. To zbyt kapitałochłonna inwestycja, by biznes się spiął. Bruksela zna nasze problemy energetyczne i wie, z jakim trudem żegnamy się z węglem, dlatego nas wspiera w wysiłkach dekarbonizacyjnych.

Atom zaś został oficjalnie ogłoszony następcą węgla w energetyce. Nawet górnicy gotowi są zrezygnować z fedrowania, jeśli elektrownie atomowe zastąpią wysłużone węglówki. Ale nie robią tego z miłości do technologii jądrowej, a raczej z długotrwałości budowy takich obiektów, co daje im nadzieję, że rychło pracy nie stracą.

Czytaj też: Atom w dom, ale tanio się nie da. Ile zapłacimy za pierwszą elektrownię atomową?

Droga atomówka

Nasza atomówka w Choczewie będzie droga. Jej koszt dziś szacowany jest na ok. 180 mld zł, a każdy, kto cokolwiek budował, wie, jaka jest różnica pomiędzy szacowanymi kosztami a rzeczywistymi wydatkami. Będzie trzeba po pieniądze sięgnąć głęboko do publicznej kieszeni. Bruksela nie daje jednak zgody na takie inwestycje ot tak, na ładne oczy. Trzeba przedstawić tony dokumentów i negocjować warunki, bo każda taka inwestycja na państwowym garnuszku może zdestabilizować europejski rynek energii. I nie chodzi tu o samą budowę, ale o reguły funkcjonowania finansowego elektrowni już po jej uruchomieniu.

Polskie Elektrownie Jądrowe (PEJ), państwowa spółka, która przygotowuje inwestycję w Choczewie, tylko rok uzgadniała z KE te warunki, co uznano za rekordowe tempo. Czechom, którzy mają większe doświadczenie atomowe i dwie działające elektrownie, które zamierzają rozbudować, takie uzgodnienia zajęły więcej czasu. Dlatego zatwierdzenie pomocy publicznej uznano za kluczowy kamień milowy w drodze do polskiego atomu.

PEJ może pożyczać

KE dała zgodę na finansowe wsparcie przy pomocy kontraktu różnicowego. Polega to na tym, że państwo i spółka eksploatująca elektrownię jądrową umawiają się na określoną cenę energii. Dziś uzgodniona z KE cena to ok. 500 zł za MWh. Oczywiście w chwili uruchamiania elektrowni realia ekonomiczne będą zapewne inne, ale na dziś jest tyle. Elektrownia będzie sprzedawała swój prąd z atomu na zasadach rynkowych, czyli większość na giełdzie energii, a pozostałą część w kontraktach długoterminowych. Jeśli uzyskana cena rynkowa będzie niższa od gwarantowanej w kontrakcie, państwo wyrówna różnicę, jeśli będzie wyższa, elektrownia odda państwu nadwyżkę.

Na nadwyżkę ja bym specjalnie nie liczył, bo dziś ta stawka jest wyższa od rynkowej ceny prądu. A w przyszłości, gdy będzie więcej tanich źródeł OZE, ta różnica może być jeszcze większa. Już dziś zdarzają się momenty z cenami ujemnymi. A elektrownia będzie pracowała niemal non stop, bo instalacji jądrowych nie da się ot tak włączać i wyłączać. Więc sporo będziemy musieli dopłacać z kasy państwowej i to długo, bo ten mechanizm wsparcia ma działać przez 40 lat. Polska zabiegała, by było to 60 lat, czyli do końca życia elektrowni.

Dzięki tej zgodzie PEJ może zacząć rozmowy z bankami, które pożyczą jej większość potrzebnych pieniędzy. Bo państwo z budżetu ma w sumie dać 60 mld zł. Jak twierdzą szefowie PEJ i pełnomocnik rządu i wiceminister energii Wojciech Wrochna, chętnych do pożyczania nie brakuje. Nic dziwnego, energia elektryczna to towar pierwszej potrzeby, a gwarancje rządowe sprawiają, że ryzyko niespłacenia takiej pożyczki jest niewielkie. Budowa będzie mogła ruszyć z kopyta, i to jeszcze w grudniu – cieszył się z decyzji KE premier Tusk i zapowiadał, że w grudniu pierwsze 4,6 mld zł trafi do PEJ.

Czytaj też: Grosik na atom. A gdzie reszta? Przyszłość polskiej elektrowni jądrowej to same wątpliwości

Poczekamy na ten prąd

Wspaniale, tylko że o żadnej budowie na razie mowy nie ma. Trwają prace przygotowawcze, budowa infrastruktury, badania gruntu, bo to wszystko są zadania leżące po stronie polskiej spółki. Budowa elektrowni zacznie się wtedy, gdy zostanie podpisana umowa z konsorcjum Westinghouse-Bechtel, a rozmowy trwają już od kilku miesięcy.

Polska spółka musi załatwić też wymagane formalności, czyli uzyskać zezwolenie atomowe z Państwowej Agencji Atomistyki, a to potrwa jeszcze zapewne rok. Potem konieczne jest zezwolenie budowlane i dopiero wówczas wykonawcy mogą się brać za budowę.

Pierwszy reaktor ma teoretycznie zacząć pracę w 2036 r., ale jeszcze się tak nie zdarzyło, żeby elektrownia jądrowa ruszyła zgodnie z planem. Dlatego najczęściej padają deklaracje „ok. 2040”. I to jak dobrze pójdzie, a tego nikt nam nie zagwarantuje. Budowa elektrowni jądrowej Olkiluoto 3 w Finlandii miała 13 lat opóźnienia. Blok 3 francuskiej elektrowni jądrowej Flamanville ukończono 12 lat po terminie.

Tak więc nie ma co się łudzić, że prąd z atomu rozwiąże nasze bieżące problemy energetyczne, a tych mamy niemało. Zresztą tego atomowego prądu nie będzie aż tak dużo, bo trzy reaktory dadzą łącznie 3750 MW, a po drugie, pojawi się on w dalekiej przyszłości. A na razie czekają nas tylko spore wydatki.

Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Następca? Co się dzieje między Nawrockim a Kaczyńskim. Ten drugi na pewno ma kłopot

Karol Nawrocki po stu dniach prezydentury jest najpopularniejszym politykiem prawicy. Budowaniu jego pozycji pomaga ostry konflikt z rządem, ale też kłopoty w samym PiS. Prezydent do obrony polityków partii Kaczyńskiego się nie pali i dzięki temu zachowuje popularność wśród elektoratu Konfederacji czy braunistów.

Anna Dąbrowska
03.12.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną