Grosik na atom. A gdzie reszta? Przyszłość polskiej elektrowni jądrowej to same wątpliwości
Rząd przedstawił projekt budżetu na 2025 r. Będzie to kolejny rok wyborczy, więc zgodnie z zasadami polskiej polityki na wszystko muszą się znaleźć pieniądze. Żadnego zaciskania pasa, wyborcy tego nie lubią. Będziemy więc intensywnie pożyczać, a tym, jak długi spłacić, zaczniemy się martwić później. Dotyczy to także energetyki. Muszą się więc znaleźć pieniądze m.in. na ratowanie walącego się górnictwa, subsydiowanie cen prądu, a także na wielkie projekty, jakie rząd przejął po poprzednikach, w tym na budowę elektrowni atomowej.
4,6 mld zł na atom. A co dalej?
Na atom pójdą w przyszłym roku grosze – zaledwie 4,6 mld zł. Grosze w porównaniu z innymi wydatkami i ze skalą inwestycji. Bo co to jest przy ogólnym koszcie szacowanym na co najmniej 150 mld zł? Te przyszłoroczne pieniądze mają pójść na budowę budowy. Konkretnie zaś na budowę infrastruktury, która pozwoli w Choczewie rozwinąć front budowlany. 4,6 mld zł to więc zaliczka na przyszłe budżetowe wydatki, które mają do 2030 r. dojść do 60 mld zł.
A co z resztą? No właśnie, dobre pytanie, na które wciąż jeszcze nie znamy odpowiedzi. Bo choć przygotowania trwają, wciąż nie ma umowy z wykonawcami elektrowni ani modelu finansowania. Chodzi o pozyskanie z rynków finansowych – bagatela – co najmniej 90 mld zł i udowodnienie bankom, że choczewska jądrówka spłaci kiedyś ten kredyt z procentami.