Społeczeństwo

Jakie to były wybory dla kobiet?

Wybory samorządowe w Częstochowie Wybory samorządowe w Częstochowie Agencja Gazeta
Polki poszły tłumnie na wybory, ale to wciąż nie przekłada się na ich reprezentację w samorządach.

Przed głosowaniem było już wiadomo, że w wyborach wystartuje rekordowa liczba kobiet: stanowiły 42 proc. zarejestrowanych kandydatów do rad gmin, powiatów i sejmików (wzrost w porównaniu z poprzednimi wyborami o 4 proc.) oraz 18 proc. kandydatów na wójtów, burmistrzów i prezydentów (tu też wzrost o 2 proc.). I to one też stanowiły większość wyborców – 51,9 proc. według Ipsos. To one w większości wybrały nowych samorządowców.

Kobiety w samorządach – jak sobie radzą

Ta niewielka, ale nadwyżka wśród kandydatek to efekt m.in. mobilizacji aktywistek organizacji pozarządowych, stowarzyszeń i ruchów miejskich od lat zaangażowanych w działalność lokalną. Samorząd to dla nich szczególne miejsce, bo tam polityka partyjna ma mniejsze znaczenie niż na poziomie centralnym. A są coraz mocniej zainteresowane obroną swoich praw.

Udział kobiet we władzach lokalnych generalnie powoli, ale systematycznie wzrasta. Z analiz przeprowadzonych przez Instytut Spraw Publicznych wynika, że obecnie kobiet w radach gmin jest ok. 27 proc., a w warszawskich dzielnicach osiąga ok. 40 proc. W radach powiatów mamy 21 proc. kobiet. Dla porównania w 1998 r. we władzach lokalnych było ich 15 proc.

Od lat 90. wzrasta również liczba kobiet w sejmikach województw: 20 lat temu było ich 11 proc., a teraz 23 proc.

Udział kobiet w wyborach i władzach lokalnych, jak podkreśla prof. Małgorzata Fuszara, ma często kształt piramidy – czyli w radach najniższych szczebli jest więcej kobiet, w radach wyższych szczebli jest ich mniej. A najmniej zajmuje stanowiska prezydentów, burmistrzów i wójtów.

Na prezydentów największych miast kandydowało w tym roku tylko 8 proc. kobiet. Choć pełnych wyników nie ma, to już wiadomo, że Anita Kucharska-Dziedzic z Ruchu Miejskiego Zielona Góra, ale także członkini Stowarzyszenia BABA przeciwdziałającego przemocy wobec kobiet dostała w Zielonej Górze w wyborach prezydenckich ok. 10 proc. (ostatecznie została radną). We Wrocławiu Marta Lempart, działaczka Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, zdobyła tylko 2,3 proc. głosów. Duże sukcesy, bo już w pierwszej turze, odniosły Hanna Zdanowska w Łodzi i Krystyna Danilecka-Wojewódzka w Słupsku, wspierana przez Roberta Biedronia.

W Piekarach Śląskich Sława Umińska-Duraj (68 proc.) wręcz wdeptała w ziemię znanego polityka PiS i posła Jerzego Polaczka – 22 proc. W Jastrzębiu-Zdroju rzutem na taśmę I turę wygrała Anna Hetman, dotychczasowa szefowa miasta (50,01 proc.). A w Zabrzu Małgorzata Mańka-Szulik, dotychczasowa prezydentka z własnym komitetem, stanie w II turze przeciw Agnieszce Rupniewskiej z KO.

Do rad gmin powyżej 20 tys. mieszkańców oraz rad powiatów kobiety stanowiły już 47 proc. Prawie parytet. Radnymi zostały m.in. aktywistki „Dziewuch” w Węgorzewie: Jolanta Świrkowicz oraz Anna Bolik-Kun. Stowarzyszenie Era Kobiet, które organizuje m.in. Strajki Kobiet, wprowadziło do koszalińskiej rady miasta Dorota Róża Chałat oraz Katarzynę Czarkowską. Danuta Wawrowska, prawniczka, która kilka dni temu musiała zeznawać na policji ws. swojego udziału w manifestacji w Słupsku w obronie wolnych sądów, znalazła się z kolei w sejmiku pomorskim. Obok takich gmin jak w Poznaniu, gdzie w Radzie Miasta zasiądzie 44 proc. kobiet (głównie z Koalicji Obywatelskiej), wciąż będą takie, gdzie nie ma ich w ogóle. Po ostatnich wyborach było ich 60, zobaczymy, jak się to zmieni, kiedy nadejdą ostateczne wyniki.

Zmiany dzięki kwotom

Od 2011 r. działa ustawa kwotowa, która mówi, że kandydatek na listy gmin, miast czy Sejmu nie może być mniej niż 35 proc. Nie precyzuje jednak, z którego miejsca ma kandydować. Z badań nad uczestnictwem grup niedoreprezentowanych w polityce wynika, że owa grupa powinna mieć przynajmniej 30 proc. członków w organie decyzyjnym, żeby mieć wpływ na podejmowane decyzje. W polskich samorządach na razie nie została osiągnięta.

Ważne więc, by organy władzy różnego szczebla reprezentowały w pełni skład społeczeństwa. Brak reprezentacyjności przekłada się na nieobecność przy podejmowaniu decyzji, a więc na brak wyartykułowania pewnych interesów. To właśnie w radach gmin i powiatów są podejmowane decyzje dotyczące edukacji i służby zdrowia obszarów silnie sfeminizowanych pod względem zatrudnienia, w których głos kobiet nie może być pomijany.

To na szczeblu samorządowym podejmuje się decyzje dotyczące edukacji seksualnej w szkołach, dofinansowania in vitro, szczepień przeciw HPV dla dziewcząt i chłopców, standardów opieki okołoporodowej w miejskich szpitalach, dyżurów ginekologicznych w dzielnicach, wsparcia ofiar przemocy domowej. Zwłaszcza w sytuacji, kiedy władza centralna wpływa na postawy lekarzy i ginekologów niechętnych do udzielania pomocy kobietom, kończy finansowanie programu in vitro czy ucina wsparcie dla fundacji, które wspierają kobiety z przemocowych związków. Dużo z tych spraw można naprawić w samorządach.

Oczywiście o realizowanie tych postulatów będą dbać także mężczyźni. Plany m.in. Rafała Trzaskowskiego w Warszawie czy Jacka Jaśkowiaka w Poznaniu dają na to nadzieję.

Czytaj także: Jak głosowali młodzi i starzy, miasta i wieś

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyjątkowo długie wolne po Nowym Roku. Rodzice oburzeni. Dla szkół to konieczność

Jeśli ktoś się oburza, że w szkołach tak często są przerwy w nauce, niech zatrudni się w oświacie. Już po paru miesiącach będzie się zarzekał, że rzuci tę robotę, jeśli nie dostanie dnia wolnego ekstra.

Dariusz Chętkowski
04.12.2024
Reklama