Społeczeństwo

Wpiszmy zakaz tortur do polskiego prawa

Mężczyzna poszkodowany wskutek znęcania się nad nim policjantów z Komendy Miejskiej w Olsztynie Mężczyzna poszkodowany wskutek znęcania się nad nim policjantów z Komendy Miejskiej w Olsztynie Robert Robaszewski / Agencja Gazeta
Torturom sprzyja władza unikająca jawności i kontroli na każdym szczeblu. W krajach demokratycznych władza obywatelowi podlega i służy. I czuje się odpowiedzialna za przeciwdziałanie przemocy.

Rok temu OBWE zaleciło Polsce wprowadzenie definicji tortur do prawa. Trzy lata temu Europejski Komitet do Spraw Zapobiegania Torturom oraz Nieludzkiemu lub Poniżającemu Traktowaniu albo Karaniu wydał rekomendacje dla rządu w zakresie przeciwdziałania torturom. W zeszłym tygodniu Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich opublikowało raport Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur. W jakim miejscu jesteśmy, jeżeli chodzi o zapobieganie torturom w Polsce?

40 proc. Polaków za stosowaniem tortur

Z ostatnich badań dotyczących tortur w Polsce (Kantar Millward Brown, 2018 r.) wynika dość szeroka akceptacja dla tortur – aż 41 proc. Polaków dopuszcza je w pewnych sytuacjach. Większość osób, które akceptują tortury, uzasadnia je nie tylko potrzebą wydobycia wartościowych informacji (co można by łączyć z lękiem przed terroryzmem), ale także np. potrzebą złamania oporu, odstraszeniem od popełnienia przestępstw czy nawet ukarania sprawcy.

Te wyniki mogą dziwić, ale odsetek osób dopuszczających stosowanie przemocy przez organy państwowe nie zmienia się w Polsce od lat. W 2014 r. 36 proc. Polaków uważało, iż „tortury są czasami konieczne”. Wcześniej, w badaniu zleconym przez „Newsweek” w 2012 r., 50 proc. respondentów dopuściło stosowanie tortur wobec terrorystów, jeżeli takie działania mogą udaremnić kolejne zamachy.

Co wynika z przepisów

Konstytucja mówi, że nikt nie może być poddany torturom ani okrutnemu, nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu czy karaniu. Zakaz tortur znajduje się również w trzech międzynarodowych dokumentach, które Polska ratyfikowała: Międzynarodowym pakcie praw obywatelskich i politycznych, Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności oraz w Konwencji narodów zjednoczonych w sprawie zakazu stosowania tortur oraz innego okrutnego, nieludzkiego, poniżającego traktowania albo karania.

Na podstawie tej ostatniej Polska zobowiązana jest nie tylko do reakcji na stwierdzone przypadki tortur, ale także do zapobiegania im przy użyciu środków ustawodawczych, administracyjnych i sądowych.

Czytaj także: Tortur w Polsce nie ma. Ale tylko w kodeksie karnym

Zakaz tortur ma charakter bezwzględny – nic nie może usprawiedliwić złamania tego zakazu. Wojna, groźba jej wybuchu, brak wewnętrznej stabilizacji politycznej lub jakakolwiek inna sytuacja wyjątkowa nie mogą stanowić usprawiedliwienia dla tortur. Nie wolno ich stosować także wobec osób podejrzanych o terroryzm. Ani nawet w sytuacji zaistnienia tzw. scenariusza tykającej bomby, czyli takiej, kiedy zatrzymana osoba wie, gdzie zostały umieszczone materiały wybuchowe.

Polski Kodeks karny nie uwzględnia tortur i innego złego traktowania jako odrębnego przestępstwa. Aby karać sprawców tortur, używamy różnych przepisów Kodeksu karnego, Kodeksu postępowania karnego oraz Kodeksu karnego wykonawczego.

Wpiszmy zakaz tortur do polskiego prawa

Polskie władze od lat uważają, że przepis definiujący tortury nie jest konieczny. O taki dopisek od dawna apelują organizacje praw człowieka, wielu adwokatów i przedstawicieli doktryny i sądownictwa. Zwracają uwagę, że przepisy nie są zgodne z definicją zawartą w Konwencji o torturach, której zakres jest szerszy.

W tej ostatniej konwencji znajduje się obowiązująca nas definicja tortur. To „każde działanie, którym jakiejkolwiek osobie umyślnie zadaje się ostry ból lub cierpienie, fizyczne bądź psychiczne, w celu uzyskania od niej lub od osoby trzeciej informacji lub wyznania, w celu ukarania jej za czyn popełniony przez nią lub osobę trzecią albo o którego dokonanie jest ona podejrzana, a także w celu zastraszenia lub wywarcia nacisku na nią lub trzecią osobę albo w jakimkolwiek innym celu wynikającym z wszelkiej formy dyskryminacji, gdy taki ból lub cierpienie powodowane są przez funkcjonariusza państwowego lub inną osobę występującą w charakterze urzędowym lub z ich polecenia albo za wyraźną lub milczącą zgodą”.

Brak definicji przestępstwa tortur w polskim kodeksie utrudnia lub wręcz uniemożliwia kwalifikację konkretnych czynów jako tortur w rozumieniu Konwencji. W 2018 r. Helsińska Fundacja Praw Człowieka przeprowadziła badanie ankietowe wśród adwokatów, pytając, czy wprowadzenie do Kodeksu karnego przestępstwa tortur zapewniałoby lepszą kwalifikację oraz zwiększało efektywność postępowań w przedmiocie złego traktowania przez policjantów – większość adwokatów odpowiadała twierdząco.

Potrzebę wprowadzenia tortur do polskiego prawa dostrzega także rzecznik praw obywatelskich. Adam Bodnar kilkakrotnie kierował do Ministerstwa Sprawiedliwości apele o rozpoczęcie prac legislacyjnych w tej sprawie. W swoich wystąpieniach zauważał, że „obowiązująca regulacja prawna znacznie utrudnia lub uniemożliwia kwalifikacje konkretnych czynów jako tortur w rozumieniu Konwencji i nie odpowiada zaleceniom międzynarodowym w tym zakresie”, a „kara grożąca za akty tortur na mocy tych przepisów nie odzwierciedla wagi przestępstwa”. Obecne sankcje nie odpowiadają standardom OZN – minimalna kara za tortury powinna wynosić sześć lat pozbawienia wolności.

Chodzi o to, żeby działać efektywniej

Wprowadzenie definicji tortur do polskiego prawa to nie tylko kwestia kwalifikacji przestępstw. Chodzi także o dostrzeżenie realnego problemu. Nadanie mu odpowiedniej wagi, skuteczniejsze zbieranie danych i przeciwdziałanie torturom.

Prof. Witold Klaus z Instytutu Nauk Prawnych PAN zauważa, że wprowadzenie do Kodeksu karnego tortur jako odrębnego przestępstwa miałoby duże znaczenie dla policjantów i pracowników służb więziennej oraz granicznej. Byłby to wyraźny sygnał, że tortury, nieludzkie i poniżające traktowanie to nie jest „jedynie” przekroczenie uprawnień, a bardzo poważne przestępstwo, które powinno być ścigane z całą stanowczością i surowością władz publicznych.

Wprowadzenie zakazu tortur do prawa zalecają także instytucje międzynarodowe: Komitet Przeciwko Torturom, Komitet Praw Człowieka ONZ czy Biuro OBWE.

Krajowy Mechanizm Prewencji Tortur

Brak definicji tortur w prawie to niejedyny problem w zakresie przeciwdziałania torturom w Polsce. Drugim jest brak nadania odpowiedniej rangi instytucjom zajmującym się torturami – a konkretnie Krajowemu Mechanizm Prewencji Tortur. Jego rolę odgrywa jeden z zespołów w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Jego zadanie to przeciwdziałanie torturom – czyli diagnozowanie potencjalnego ryzyka wystąpienia tortur, eksponowanie luk w systemie ochrony praw człowieka, rekomendowanie rozwiązań.

Biuro RPO od lat mówi o problemach związanych z funkcjonowaniem Mechanizmu oraz o tym, że aktualny stan osobowy Zespołu (zaledwie 10 pracowników merytorycznych) uniemożliwia pełne realizowanie obowiązków wynikających z konwencji. Nie wzrasta też jego budżet. Według informacji z biura RPO w 2015 r. wyniósł on 3 096 534 zł, w 2016 r. 2 372 590 zł, w 2017 r. 2 376 000 zł, a w 2018 r. już tylko 2 359 704 zł.

Na niedofinansowanie Mechanizmu zwracał uwagę w swoim raporcie z kontroli w Polsce Europejski Komitetu do Spraw Zapobiegania Torturom oraz Nieludzkiemu lub Poniżającemu Traktowaniu albo Karaniu z 2017 r. Polski rząd wyjaśniał, że wykonanie budżetu przez RPO w 2017 r. zamknęło się kwotą 2 340 015 zł, a plan wydatków budżetowych na 2018 r. to kwota 2 265 537 zł.

Czytaj także: W Polsce tortury na policji to codzienność. Są stosowane nawet wobec... świadków

Częstsze kontrole ekspertów Krajowego Mechanizmu mogłyby spowodować efektywniejsze wykrywanie przypadków tortur w miejscach detencji. Jaka jest ciemna liczba takich przestępstw – trudno powiedzieć. Funkcjonariuszom niełatwo udowodnić tortury, a poddawani torturom boją się składać skargi. Rola Krajowego Mechanizmu jest tym większa, że w Polsce nie ma – takich, jakie istnieją w innych krajach – procedur, które pozwalałyby przedstawicielom organizacji pozarządowych monitorować miejsca detencji, czyli te, w których ludzie przebywają nie ze swojej woli lub nie tylko ze swojej woli. To nie wyłącznie areszty i więzienia, ale także szpitale psychiatryczne, domy pomocy społecznej, izby wytrzeźwień, ośrodki strzeżone dla cudzoziemców, policyjne izby dziecka – w Polsce takich miejsc jest prawie 3 tys.

Co trzeba zrobić, żeby przeciwdziałać torturom w Polsce?

Przede wszystkim je odpolitycznić. Nic się nie uda, jeżeli o rozwiązywaniu takich problemów będziemy myśleć „stronami”. Dopóki projekty PiS będą zawsze złe, a projekty PO dobre albo odwrotnie. Aby przeciwdziałać torturom – tak jak każdej przemocy – trzeba też zawsze stawać po stronie ofiar.

Raporty Krajowego Mechanizmu, tworzone przecież przez grono wybitnych ekspertów, powinny być przez rząd – ten czy poprzedni – natychmiast wdrażane. Zalecenia instytucji europejskich implementowane. Tak się nie stanie, jeżeli rząd będzie traktował je z niechęcią z założenia, a za swojego największego wroga uważał rzecznika praw obywatelskich.

W przeciwdziałaniu torturom ważne jest też to, jakie relacje budowane są między obywatelem a władzą. Torturom sprzyja władza unikająca jawności i kontroli – na każdym szczeblu, w świetle zasady, że przykład idzie z góry. Przeciwdziała taka, która nie boi się kontroli. Sposób myślenia o władzy promieniuje na organy ścigania, urzędy każdego szczebla. W krajach demokratycznych władza ma obywatelowi podlegać i służyć.

W oczywisty sposób torturom sprzyja władza łamiąca prawo – więc wszystko, co jest działaniem na rzecz państwa prawa, przeciwdziała torturom.

Trzeba mądrego podejścia do kwestii tortur. Takiego, który nie polega na wypieraniu i okopywaniu się na pozycjach. W przeciwdziałaniu torturom nie chodzi o budowanie negatywnego stosunku do władzy, tylko o sprawdzanie, czy władza działa zgodnie z procedurami. Chodzi więc także o odpowiedzialność. Za zapobieganie torturom odpowiedzialne jest państwo, ale też my.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Czytamy i oceniamy nowego Wiedźmina. A Sapkowski pióra nie odkłada. „Pisanie trwa nieprzerwanie”

Andrzej Sapkowski nie odkładał pióra i po dekadzie wydawniczego milczenia publikuje nową powieść o wiedźminie Geralcie. Zapowiada też, że „Rozdroże kruków” to nie jest jego ostatnie słowo.

Marcin Zwierzchowski
26.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną