Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Nauczyciele i rodzice w stresie. Mija tydzień od powrotu do szkół

W wielu szkołach powrót do stacjonarnej pracy był związany z nerwowym poszukiwaniem zastępstw. W wielu szkołach powrót do stacjonarnej pracy był związany z nerwowym poszukiwaniem zastępstw. Władysław Czulak / Agencja Gazeta
Zaleconych przez resort edukacji „baniek” niemal nigdzie nie udaje się realizować. „Uczniowie muszą korzystać ze wspólnych korytarzy, stołówek. Nie ma rozwiązań, które pozwoliłyby tego uniknąć” – mówi rzeczniczka ZNP Magdalena Kaszulanis.

Cieszę się, ale siedzę jak na szpilkach – przyznaje Renata, matka trzecioklasistki z małej miejscowości na Śląsku. Jej córka wróciła od poniedziałku do nauki w szkole razem z milionem innych najmłodszych uczniów i uczennic. Zdaniem Renaty pora była najwyższa – nie dawała już rady upilnować Marysi uczestniczącej w lekcjach online przez telefon komórkowy. Dziewięciolatka włączała sobie telewizję w trakcie zajęć, nie ogarniała prac domowych. Z drugiej strony jesienią, gdy jeszcze szkoły działały stacjonarnie, Renata dwa razy „przerabiała” kwarantannę z powodu zakażenia w podstawówce. Musiała zamykać sklep, który prowadzi przy domu, poniosła straty. Nauczycielka religii, która była jedną z zakażonych, do dziś nie wróciła do pełnego zdrowia i pracy.

Czytaj też: Powrót do szkół na zasadach jak z Monty Pythona

Żonglowanie zastępstwami

W wielu szkołach, podobnie jak w podstawówce Marysi, powrót do stacjonarnej pracy był związany z nerwowym poszukiwaniem zastępstw za pracowników, którzy musieli udać się na kwarantannę po pozytywnym wyniku testu przesiewowego na covid.

Te 2,6 tys. osób, wbrew narracji Ministerstwa Edukacji i Nauki, to wcale nie tak mało. Osobnym wyzwaniem jest organizacja w sytuacji, gdy część nauczycieli (angliści, wuefiści czy psycholożki) wróciła do pracy stacjonarnej w klasach I–III, a jednocześnie wciąż ma zajęcia zdalne z klasami IV–VIII – zauważa Magdalena Kaszulanis, rzeczniczka Związku Nauczycielstwa Polskiego. Jak dodaje, z sygnałów płynących z kraju wynika, że zaleconych przez MEiN „baniek” niemal nigdzie nie udaje się realizować: – Uczniowie muszą korzystać ze wspólnych korytarzy, świetlic, stołówek, dojeżdżać w wymieszanych grupach.

Reklama