W takie bestialstwo aż trudno uwierzyć. Były senator PiS z Pomorza Waldemar B. zamordował swojego psa, wlokąc go na linie za samochodem. Sekcja zwłok zwierzęcia potwierdziła liczne obrażenia narządów wewnętrznych, które spowodowały niewydolność krążeniowo-oddechową i w efekcie śmierć. Prokurator postawił byłemu senatorowi zarzut znęcania się ze szczególnym okrucieństwem, za co grozi kara do pięciu lat więzienia.
Pies wleczony za samochodem
Nie ma praktycznie żadnych wątpliwości, że polityk PiS, zawieszony trzy lata temu w prawach członka partii za głoszenie antysemickich treści, potem oskarżony przez własną żonę o stosowanie przemocy, bestialsko zamordował psa. Całe zdarzenie sfilmował anonimowy świadek i wysłał nagranie policji w Kościerzynie. Na filmie widać, jak Waldemar B. przywiązuje psa do haka holowniczego i wlecze go na linie za samochodem. Zwierzę biegnie, potem traci siły i przewraca się na ziemię. Samochód zaś jedzie dalej.
Inny świadek, kobieta jadąca samochodem, zobaczyła stojące na poboczu auto, linę i wielkiego kudłatego psa, nad którym pochylał się mężczyzna. Bała się zatrzymać, a pies, który się nie ruszał, z wywalonym z boku językiem, był według niej martwy. Kobieta zawiadomiła OTOZ Animals, organizację prowadzącą w Kościerzynie schronisko. I za ich namową złożyła zeznania.
Waldemar B. nie przyznaje się do winy
Byłego senatora zatrzymano, ale nie przyznał się do niczego, twierdząc, że psu nic się nie stało. I pokazał policjantom owczarka kaukaskiego, całego i zdrowego, który znajdował się na jego posesji. Policjanci zabrali zwierzę do schroniska w Kościerzynie. Jednak podczas przeszukania posesji znaleziono zakopane zwłoki drugiego psa. Tego, którego były senator PiS wlókł za samochodem.
– Wystąpiliśmy do policji o prawa pokrzywdzonego w tej sprawie i będziemy tego pilnować – mówi Ewa Gebert, założycielka OTOZ Animals, poruszona bezmyślnym okrucieństwem polityka, który już po zatrzymaniu usiłował przekonać policjantów i dziennikarzy, że kocha zwierzęta i zajmuje się nimi „jak mało kto”. – Mam nadzieję, że dostanie najwyższy wymiar kary: pięć lat bezwzględnego więzienia, żeby ludzie zrozumieli, że nikomu nie wolno znęcać się nad zwierzętami. Przykładne ukaranie osoby bądź co bądź publicznej miałoby ogromne znaczenie wychowawcze.
Czytaj też: Jak karać za znęcanie się nad zwierzętami
Senator promował się na homofobii
Tymczasem PiS chce wychowywać inaczej. Wiceminister edukacji i nauki Tomasz Rzymkowski zapowiedział właśnie wymazywanie z podręczników wszelkich wzmianek o prawach zwierząt, bo to „ideologia”, i jednocześnie wyraża zbulwersowanie faktem, że w podręcznikach można piętnować kłusownictwo, zmuszanie zwierząt do pracy ponad ich siły i wykorzystywanie ich w cyrkach.
Po tym, jak byłego senatora zawieszono w prawach członka Prawa i Sprawiedliwości, Waldemar B. promował swój wizerunek w ostatniej kampanii bulwersującymi plakatami z hasłami o „dyktaturze tęczowych dewiantów”. „Państwo polskie powinno chronić dzieci przed tęczową homopropagandą LGBT, gender i sodomitami”, przekonywał wyborców Bytowa.
Czytaj też: Oprawcy zwierząt coraz częściej ścigani. Jest jedno „ale”