Przypominają nieco hazard: w jednej chwili można wszystko stracić, albo wszystko zyskać, a o zwycięstwie czy porażce mogą zdecydować detale jak rozchełstana koszula czy etui od okularów. Ich uczestnicy, zwłaszcza w ciągu ostatnich lat, wspierani przez speców od wizerunku nauczyli się stosować chwyty, które mają wytrącić przeciwnika z równowagi i zdobyć przewagę. Kilkadziesiąt lat temu w Polsce spin doktorów jeszcze nie było, więc i o wpadki było łatwiej.
Palec Rakowskiego
Mieczysław Rakowski swojemu spotkaniu w Stoczni im. Lenina w Gdańsku 25 sierpnia 1983 r. poświęca w swoich „Dziennikach” nieco ponad stronę. Niewiele jak na wydarzenie, które przeszło do historii. Rakowski jako wicepremier pełnił funkcję przewodniczącego Komisji Rady Ministrów ds. Dialogu ze Związkami Zawodowymi. W lipcu 1983 r. wpadł na pomysł, by w przededniu rocznicy porozumień sierpniowych pojechać do Gdańska i spotkać się ze związkowcami. Spotkanie odbyło się w historycznej sali BHP. - Już na początku zdjął marynarkę, podwinął rękawy. Było wiadomo, że będzie gorąco. Popełnił błąd, bo dał się sprowokować, zaczął grozić palcem. I to mu właśnie zostało zapamiętane - wspomina Daniel Passent.
Rakowski pisze, że w wypełnionej sali było około 100 osób, drugie tyle na zewnątrz, wśród nich spora grupa zwolenników Wałęsy, którzy przeszkadzali mu w wystąpieniu. „Na wypowiedzi i zadawane mi pytania oraz na agresywne okrzyki odpowiadałem w tonie bardzo polemicznym i emocjonalnym. Niechętna mi sala coraz bardziej mnie rozgrzewała. Zakończyłem spotkanie fizycznie i psychicznie wykończony, ale jednocześnie zadowolony z tego, że nie uląkłem się, że stawiłem czoło wrogiej sali, nie zrejterowałem” - pisze Rakowski. Wałęsa, który był obecny na spotkaniu, nie był gwiazdą.