Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Historia

Rzeź w pluszu

Jak gadżety oswajają nas z przeszłością

Moda patriotyczna ma swój własny kalendarz: w wakacje najlepiej się sprzedaje powstanie warszawskie, na wiosnę – żołnierze wyklęci... Moda patriotyczna ma swój własny kalendarz: w wakacje najlepiej się sprzedaje powstanie warszawskie, na wiosnę – żołnierze wyklęci... Surge Polonia / Polityka
Dziś z bolesną przeszłością oswajają nas miłe gadżety: kubek z czołgiem, przytulanka z pola bitwy, klocki z uśmiechniętym powstańcem. Od gadżetyzacji historii nie udaje się uciec.
Grupa rekonstrukcyjna podczas inscenizacji „Wola 44” z okazji 70 rocznicy powstania warszawskiegoMariusz Gaczyński/EAST NEWS Grupa rekonstrukcyjna podczas inscenizacji „Wola 44” z okazji 70 rocznicy powstania warszawskiego
Polskie (Powstanie Warszawskie, Dywizjon 303) francuskie (Verdun) i brytyjskie (Miś z RAF, kubek ze słynnym zdjęciem Churchilla, miniaturowe popiersie premiera) gadżety historyczneSurge Polonia, Imperial War Museum, materiały prasowe/• Polskie (Powstanie Warszawskie, Dywizjon 303) francuskie (Verdun) i brytyjskie (Miś z RAF, kubek ze słynnym zdjęciem Churchilla, miniaturowe popiersie premiera) gadżety historyczne

Kultura współczesna przepełniona jest gadżetami. Wśród nich wyróżnić można także te historyczne: patriotyczną odzież i biżuterię, imitacje umundurowania i uzbrojenia, zabawki, gry komputerowe oraz przedmioty codziennego użytku, np. kubki, notesy, długopisy, torby, etui na okulary, płyty, zawieszki, znaczki, zakładki do książek itp. Inwencja producentów nie zna granic. Oto jeden z najnowszych przykładów – oferowana w sklepie otwartego niedawno Muzeum Historii Żydów Polskich deska kuchenna w kształcie Pałacu Kultury i Nauki.

Gadżety historyczne służą przede wszystkim rozrywce i zabawie. Różnią się od tych z dawnych epok: są mniej oryginalne, mniej elitarne, bardziej zunifikowane, powiększył się krąg ich odbiorców. Mówiąc w skrócie, są wytworem innej jakościowo kultury – masowej.

Wesoła wojna dla dużych i małych

Czym jest gadżetyzacja historii i jakie są jej konsekwencje? Co zmienia w naszym stosunku do przeszłości? Z okazji świętowanej w zeszłym roku 70 rocznicy powstania warszawskiego jedna z firm wypuściła serię klocków dla dzieci, które skończyły pięć lat – „Powstanie Warszawskie”. Znajdziemy w niej zestawy przedstawiające powstańców na barykadach, niemieckich żołnierzy w pojazdach bojowych, zgliszcza stolicy. Jak tłumaczył producent, zabawki mają upamiętnić powstanie. Dzieci dostają więc figurki esesmana na motorze i powstańca umundurowanego na zielono. Oba ludziki uśmiechają się szeroko. Klocki to część kolekcji „Mała armia WW2”, którą reklamuje opublikowany na YouTube filmik.

Zestaw wzbudził kontrowersje. Oto komentarze internautów: „Czy figurki rozkładających się zwłok kobiet i dzieci na ulicach też planują wyprodukować? A czy rannych palonych w szpitalach żywcem miotaczami płomieni też? TO JEST CHORE!!! To jest HISTORYCZNE wydarzenie! Może jeszcze niech wyprodukują zestaw »Katyń« lub »Aushwitz«??? [pisownia oryginalna]”; „Niech się dzieci uczą, jak wygląda rzeź z uśmiechem na twarzy... Uśmiechnięty czołg »Tygrys«, poczęstowany »radosną« butelką z benzyną, też robi dobre wrażenie. Ot taka »wesoła wojna« dla maluchów”; „No ludzie, to tylko klocki. Dzieci mają się tym dobrze bawić, a nie rozpaczać po głębokiej refleksji nad tragicznym losem powstańców... To klocki dla pięciolatków!”; „Rewelka edukacyjna. Syn gra w World of Tanks, a z klocków (...) już przerobił T-34 na SU-100”.

Gadżetem odwołującym się do historii jest ikonograficzny wzór Żyda z pieniążkiem. Analizująca ten fenomen Joanna Tokarska-Bakir, antropolog kultury, zauważyła, że to jednak nie tyle jeden z wielu symboli pojawiających się na jarmarcznym straganie, ile „unikatowy specyficznie polski produkt regionalny”. Można go spotkać w domach, instytucjach, np. w bankach, sklepach, warsztatach i pracowniach, nawet w koszernych restauracjach (w Łodzi w jednej z nich figurkę Żyda z pieniążkiem z modeliny klient otrzymuje wraz z rachunkiem). Jego popularność przepełniona jest ambiwalencją między polskim anty- i filosemityzmem. To także rodzaj rodzinnego amuletu. Jedna z internautek w poście zatytułowanym „Żydek” napisała: „Podobno w każdym domu powinny znajdować się co najmniej dwie figurki Żyda. Jeden z pieniążkami, drugi z cytryną. Figurka Żyda z pieniążkiem ma przynieść domownikom szczęście i dostatek. Ma pilnować naszych finansów i przynosić farta w interesach. Drugi Żydek, z cytryną, ma pilnować, by w naszym domu nigdy nie zabrakło jedzenia i picia. Przysłowia są mądrością narodu, więc chociaż odrobina prawdy musi w tym być”.

Pojawił się przemysł produkujący patriotyczną odzież. Elżbieta Turlej opisała ten fenomen na łamach POLITYKI (31/14): „W lipcu najlepiej schodziło Powstanie Warszawskie. W wersji klasycznej, czyli z kotwicą na jasnym tle, lub na bogato, czyli kolorowo, z motywami komiksowymi albo przerobionymi zdjęciami z epoki. Koniecznie z Małym Powstańcem i najmodniejszym w sezonie hasłem: »Po obiedzie pójdę walczyć, mamo«”.

Skupiający się głównie w internecie handel rozwija się intensywnie, reaguje na mody, ma swój własny kalendarz. Po powstaniu warszawskim przychodzi kolej na gadżety związane z wrześniem 1939 r., wiosna to z kolei okres najlepszej sprzedaży T-shirtów z żołnierzami wyklętymi (1 marca obchodzi się Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych). Owa moda wytwarza także swoiste tabu, np. szorty czy koszulki nie mogą zbyt przylegać do ciała, bo wszystko, co obcisłe, kojarzone jest z ruchami gejowskimi. Odzieży towarzyszy znana już z czasów stanu wojennego oferta biżuterii patriotycznej (krzyżyki katyńskie, sygnety, orzełki) oraz symboli narodowych (godła, flagi).

Jeszcze innym przykładem są gry komputerowe. Nie wchodząc w kwestię ich walorów edukacyjnych, zwróćmy uwagę na te ich cechy, które łączą się z kulturą gadżetu historycznego. Gra jest przecież formą zabawy z historią. Zanika w niej rozróżnienie na fikcję i rzeczywistość, świat realny i wirtualny. Obraz przeszłości ma specyficzny status: nie jest imitacją, reprezentacją czy przedstawieniem przeszłości, ale konstruktem kulturowym, atrakcyjnym przede wszystkim dlatego, że jego twórcą staje się uczestnik gry. To on nadaje sens przeszłości. Gra komputerowa umożliwia utożsamienie się z bohaterem; szczególnie w grach typu FPP (ang. first person perspective) gracz ma możliwość wczucia się w postać (ja – Napoleon, my – Polacy), samodzielnego rozstrzygania jej dylematów, do pewnego stopnia wyobrażania sobie jej emocji.

Na wątpliwości towarzyszące takiej formie popularyzacji wiedzy o przeszłości i jej obecności w przestrzeni publicznej zwrócił uwagę pisarz Krzysztof Varga. Podzielił się z czytelnikami „Dużego Formatu” relacją z wizyty na polach bitwy pod Verdun. Skonfrontował wrażenia po lekturze powieści Ericha Marii Remarque’a z pobytem w słynnym ossuarium w Douaumont, nekropolii upamiętniającej poległych żołnierzy: „Przejść trzeba przez sklep z pamiątkami (...) tutaj jest prawdziwe eldorado dla konesera pierdółek i badziewia: (...) malutkie hełmy po piątaku i gumowe malutkie czołgi, jest też i galanteria, ma się rozumieć, koszulki z żołnierzem brnącym przez zasieki za 16 euro (...) pośród tych wszystkich żelków, karmelków, magnesików (...) na półce po prawej stronie rząd ślicznych białych misiów, zdaje się, że pluszowych, a każdy z nich ma na sobie koszulkę z napisem »I love Verdun« (...), jakaż to przyjemna, wdzięczna i wzruszająca pamiątka z miejsca zagłady człowieczeństwa. Kiedy się czyta Remarque’a, to najgłówniejszymi zwierzęcymi bohaterami tych opowieści są wszak nie misie, ale szczury i wszy, (...) powinni sprzedawać pluszowe szczury i wielkie wszy przytulanki z napisem »Kocham Verdun« (...). Nikt tutaj kupców ze świątyni nie wypędza, raczej zdaje się, iż to kupcy właśnie są najważniejsi, biznes wygra z każdym, biznes wygrywa nawet ze śmiercią”.

Na tym tle oferta z londyńskiego sklepu w Imperial War Museum, m.in. figurki Winstona Churchilla, miś w stroju lotnika RAF czy srebrne spinki do koszuli w kształcie spitfire’ów, prezentuje się naprawdę skromnie. Pluszowy miś spod Verdun staje się metaforą naszego stosunku do przeszłości, zarówno w wymiarze etycznym, jak i historycznym. Gadżety pełnią w niej funkcję świeckiego decorum, za którym, zdaniem Vargi, kryje się prawdziwa twarz kapitalizmu.

Historia obrazkowa

Gadżetyzacja historii to przykład, jak współczesna kultura radzi sobie z przeszłością. Nie wydaje się, aby popularność historycznych gadżetów dało się sprowadzić jedynie do ludycznej funkcji wiedzy o przeszłości (odrębną kwestią pozostaje zresztą problem, czy w tym przypadku można jeszcze mówić o wiedzy). Gadżetyzacja historii wpisuje się w szersze zjawiska, związane z obecnością przeszłości w naszym życiu codziennym. Cztery z nich wysuwają się na plan pierwszy.

Pierwsze, najbardziej widoczne, to oczywiście postępująca komercjalizacja. Historia nie jest od niej wolna. Staje się towarem, który musi konkurować z innymi. Obecnie tylko historia atrakcyjnie opakowana i intensywnie reklamowana może zyskać potencjalnych odbiorców. Dotyczy to zarówno tradycyjnych nośników wiedzy historycznej, np. książki, jak i tych nowych w postaci gry komputerowej. Nowym zjawiskiem jest turystyka historyczna. Gdy wpisuje się w sentymentalną potrzebę odwiedzenia utraconych stron rodzinnych, nie budzi wątpliwości. Co jednak zrobić, gdy rosyjskie biuro turystyczne oferuje wycieczkę na Sołowki czy Magadan i w reklamie obiecuje, że pełnię wrażeń osiągniemy dzięki łagrowej odzieży i kilofowi? Z tego punktu widzenia historyczne gadżety stanowią najbardziej spektakularny dowód komercjalizacji historii w jej różnych przejawach.

Jednocześnie przeszłość ulega demokratyzacji. To drugie zjawisko – złamanie monopolu historiografii akademickiej – zaowocowało pluralizacją obecnych w przestrzeni publicznej form uobecniania przeszłości. Owej demokratyzacji sprzyja decentralizacja źródeł wiedzy o przeszłości. Miejsce tradycyjnych ośrodków jej tworzenia i dystrybucji (uniwersytetów, instytutów, szkół) zajmują internet, prasa, gry komputerowe, grupy rekonstrukcyjne, film. Historią zajmują się na niespotykaną wcześniej skalę władze samorządowe, instytucje pozarządowe, lokalne środowiska miłośników przeszłości. Na tym tle zabawa w powstanie warszawskie, czy to w formie oferowanej dzieciom (wspomniany zestaw zabawek), czy działań grupy rekonstrukcyjnej, nabiera innego sensu, to po prostu jedna z wielu form przeżywania i aktualizowania przeszłości. Współczesna kultura traktuje historię instrumentalnie, nie obowiązują w tym przypadku żadne reguły czy tematy tabu. Chorwacka powieściopisarka Dubravka Ugrešić, pisząc o swoich doświadczeniach związanych z wykładami na Wolnym Uniwersytecie w Berlinie w 2006 r., zauważyła: „Histeria wokół przeszłości wciąż trwa, przeszłość to ulubiona guma do żucia intelektualistów, historyków, pisarzy, akademików, mediów i polityków”.

Masowość i popularność gadżetów historycznych wiąże się także z trzecim zjawiskiem: psychologiczną potrzebą współczesnego człowieka. Ludziom zanurzonym w teraźniejszości historia jawi się jako przedmiot tęsknot, świat utracony, który pragniemy zachować. Stąd popularność rozlicznych miejsc pamięci w postaci muzeów, swoista pomnikomania (w Polsce zwraca uwagę przede wszystkim ten jej fragment, który manifestuje się w często wątpliwej wartości pomnikach Jana Pawła II, mamy ich już ponad 2 tys.), zmiany w nazewnictwie ulic i placów. Owa potrzeba historii odzwierciedla się także w nowych formach obchodzenia rocznic, często z udziałem grup rekonstrukcyjnych.

Wreszcie warto zauważyć zjawisko czwarte: charakterystyczne dla ponowoczesności odejście od realistycznego opowiadania o przeszłości na rzecz jej obrazu jako konstruktu kulturowego. Obrazu, w którym – tak jak np. w „Bękartach wojny” Quentina Tarantino – historia przepełniona jest ironią i używana jako materiał, z którego dowolnie wycina się fantazje własne i społeczne. W tym znaczeniu gadżety historyczne oferują inną, nową opowieść o przeszłości – opartą mniej na słowach, a bardziej na obrazach, przypominającą komiks, a nie tradycyjną narrację.

Pożegnanie z traumą

Fenomen gadżetyzacji historii grozi sprowadzeniem wiedzy o przeszłości jedynie do jej wymiaru ludycznego, bezrefleksyjnego odtwarzania wybranych epizodów z historii, banalizacji przekazu. Świat historycznych gadżetów to świat ersatzów naśladujących prawdziwe wydarzenia. Pozbawiony prawdziwych emocji, często ulukrowany, powierzchowny, uniemożliwiający zrozumienie i empatię wobec przeszłości i jej bohaterów.

Nie sposób jednak nie zwrócić uwagi na jego inny wymiar. Mateusz Staroń, z wykształcenia historyk, jeden z założycieli firmy produkującej patriotyczną odzież, zwrócił uwagę, że „nabywcy jego ubrań zamienią się w społecznych nauczycieli historii i uczestników wielkiej rewolucji stylu polskiego patriotyzmu (...) dzięki ich zaangażowaniu, ze sztywnego, kojarzonego z peerelowskimi uroczystościami ku czci, zamieni się w radosny, atrakcyjny, inspirujący”. W tym kontekście historyczne gadżety mają podtrzymać naszą więź z przeszłością, dokumentować dumę z narodowej historii, kreować postawy identyfikacji z polskością i społecznego zaangażowania.

Z kolei Dorota Jarecka, krytyk i historyk sztuki, komentując dokonujące się na naszych oczach głębokie zmiany w stosunku do pamięci o powstaniu warszawskim, dowodzi, że są one nie tylko nieuchronne, ale też niosą ze sobą pewne pozytywne przesłanie: „Estetyczne delektowanie się Powstaniem świadczy o czymś przeciwnym, niż się na pozór wydaje. Im więcej celebracji Powstania, im więcej mody na Powstanie, im więcej Powstania w filmie, sztuce, komiksie, książkach i zabawkach dla dzieci (...), tym mocniejsze dowody na to, że Powstanie jest emocjonalnie zamkniętą kartą”. Jej zdaniem w dłuższej perspektywie czasowej zwiększająca się obecność powstania, ale także innych dramatycznych wydarzeń z historii XX w., w kulturze masowej oznacza ich oswojenie, daje poczucie dystansu, a w konsekwencji daje nadzieję na „pożegnanie z traumą”.

Jaki powinien być stosunek historyka do wszechogarniającej mody na gadżety? Współczesny świat oferuje szereg gotowych recept. Chętnie np. obsadza historyka w roli mniej lub bardziej fachowego eksperta, wypowiadającego się na zadany przez media temat, często w sposób powierzchowny, hasłowy (czas na antenie się liczy). Jak ów historyk ekspert miałby skomentować zestaw klocków do zabawy w powstanie warszawskie? To raczej zadanie dla antropologa kultury, psychologa czy socjologa, komentujących zachodzące na naszych oczach zmiany w postrzeganiu historii.

Środowisko badaczy przeszłości – przede wszystkim historyków akademickich – staje się coraz bardziej bezradne wobec wyzwań, które niesie współczesność. Jak bronić historii jako niezbywalnej części autorefleksji kultury? Jak reagować na przekaz odwołujący się jedynie do emocji? Jak przeciwdziałać historii bazującej na efektownym obrazie, pozbawionej wiedzy kontekstowej, często irracjonalnej w swojej wymowie? Te pytania warto postawić, tym bardziej że w dłuższej perspektywie mogą się okazać ważniejsze od gotowych odpowiedzi.

Polityka 22.2015 (3011) z dnia 26.05.2015; Historia; s. 56
Oryginalny tytuł tekstu: "Rzeź w pluszu"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną