Czesław Sobierajski, lider PiS z sejmiku województwa śląskiego, ujawnił np. poważny przekręt w Rybniku, którego władze chcą podarować starostwu budynek dawnej szpitalnej kaplicy (ma w niej powstać muzeum).
Sobierajski nie godzi się na oddanie i desakralizację kaplicy. Nie wyobraża sobie także, aby ktoś w miejscu, gdzie stoi ołtarz i figury świętych, kładł jakieś eksponaty. Determinacja Sobierajskiego jest tym bardziej godna podziwu, że musi on bronić kaplicy nie tylko przed starostwem, ale i przed miejscowym arcybiskupem Zimoniem, który desakralizację kaplicy popiera, tłumacząc, że w obiekcie tym „od lat nie sprawuje się kultu”, wobec czego ustały racje, dla których został on erygowany.
Desakralizacyjne zapędy Zimonia dziwią Sobierajskiego, który napisał w tej sprawie list do marszałka Sejmu, posłów i senatorów. Sobierajski nie kryje, że „nawet za czasów komunistycznych nie odnotowaliśmy w Polsce takiego przypadku”. Zdaniem sympatyków Sobierajskiego przypadek ten potwierdza smutne zjawisko narastającej desakralizacji majątku narodowego, zaś fakt, że w zjawisku tym bierze czynny udział wysoki przedstawiciel hierarchii kościelnej, nie najlepiej świadczy o jego kwalifikacjach, także intelektualnych.
Sprawa rybnicka pokazuje, że PiS musi uważnie patrzeć na ręce nie tylko politykom PO rujnującym państwo, ale i duchowieństwu likwidującemu kościoły i kaplice. Czy Sobierajskiemu uda się odzyskać zdesakralizowaną kaplicę i ponownie ją zsakralizować? Jeśli tak, wcześniej czy później stanie przed problemem, czy przekazać ją z powrotem arcybiskupowi, czy też razem z kolegami z PiS założyć w niej jakiś nowy Kościół. Niestety są obawy, że będzie to Kościół wojujący, w dodatku mocno skażony syndromem oblężonej kaplicy.