Joanna Podgórska: – Czy współczesny człowiek potrafi jeszcze odczuć sakralny wymiar świąt religijnych?
Józef Baniak: – Chyba już nie. Nawet święta w Polsce, święta Bożego Narodzenia nazywane są świętami zimowymi. Coraz częściej spotykamy się w badaniach z takim określeniem. To oznaczałoby, że wątek sakralny staje się mało znaczący w przekonaniach i praktyce życiowej. Od dłuższego czasu święta te mają wymiar rodzinny, o charakterze świeckim. Ludzie chętnie idą na pasterkę, ale to wcale nie oznacza, że idą tam z powodów religijnych. Z różnych badań, także moich, wynika, że motyw religijny znajduje się w nich na dalszym planie.
A co jest na pierwszym?
Tradycja. Młodzi idą do kościoła, bo idą też starsi, bo zawsze się chodziło. Coraz większy jest odsetek, zwłaszcza młodych, którzy idą na tę mszę po prostu pijani. Alkohol jest obecny podczas wszystkich uroczystości religijnych na polskich stołach, co dotyczy wszystkich grup społecznych. Ludzie nie przestrzegają już religijnych rytuałów, nakazów i zakazów kościelnych. Frekwencja w kościołach jest w tych dniach większa, ale nawet kościelne badania pokazują, że ona stopniowo spada. Dziś to jest ok. 60–65 proc. Z punktu widzenia kulturowego, teatru religijnego czy obyczajowości są to właściwie święta rodzinne, przeżywane w duchu świeckim, z niewielką domieszką sacrum. Zjawisko to niewątpliwie będzie się pogłębiać. Dlatego władze kościelne coraz częściej mówią nie tyle o ewangelizacji, ale o reewangelizacji katolickiej rodziny polskiej.
U nas próbuje się jeszcze świątecznie celebrować rodzinę. Na Zachodzie święta mają wymiar czysto komercyjny.
To jest polska specyfika. Tak było od dawna i przyczynił się do tego sam Kościół.