Marianna, przeurocza niderlandzka królewna, nie miała szczęścia do mężczyzn. Kochał się w niej przystojny szwedzki książę Gustaw Waza, ale układy polityczne (i majątkowe) sprawiły, że na małżonka wybrano jej pruskiego królewicza Albrechta von Hohenzollerna. Był to związek toksyczny, który skończył się rozwodem – wielkim skandalem na skalę europejską – i unieszczęśliwił Mariannę do końca życia. Towarzyszem i dozgonnym przyjacielem został jej osobisty sekretarz Holender Johannes van Rossum, ale związek ten nie miał szans na sformalizowanie. Marianna zmarła osamotniona w swojej posiadłości nad Renem w 1883 r., choć sercem związana była ze Śląskiem, a zwłaszcza z ziemią kłodzką.
Ale oto sto lat później zakochał się w królewnie inny mężczyzna – prof. Krzysztof R. Mazurski – wykładowca Politechniki Wrocławskiej, geograf z wykształcenia, regionalista i krajoznawca z zamiłowania. Uczucie to zaowocowało po latach wielkim powrotem królewny Marianny do ukochanych stron.
Wygnana z pamięci
„Jako początkujący przewodnik turystyczny i regionalista zetknąłem się w końcu lat sześćdziesiątych z takimi nazwami na ziemi kłodzkiej jak różowa, zielona i biała Marianna (to nazwy marmurów), Droga Marianny czy Mariańskie Skały w Masywie Śnieżnika. Ot, myślałem, taka była czyjaś fantazja” – pisze prof. Mazurski we wstępie do swojej książki „Miłość i dramaty królewny Marianny”. Imię Marianny przewijało się także przez historię zamku w Kamieńcu Ząbkowickim – niezwykłej budowli o bajkowej urodzie, wzniesionej w XIX w. u wrót ziemi kłodzkiej.
Tajemnicza Marianna stała się pasją profesora. W latach 90. nawiązał obfitą korespondencję z różnymi osobami i instytucjami, przekopał biblioteki i zbiory dokumentów, od Holandii po Sycylię i od Renu po Wełtawę.