Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Perełki z internetu. Prawica o Mosbacher, Wałęsie i TVN

Władzy PiS chodzi o Wolność Prawdziwą, a nie wolność zwykłą. Władzy PiS chodzi o Wolność Prawdziwą, a nie wolność zwykłą. Craig Sunter / Flickr CC by 2.0
Hucpa prorządowej propagandy jest bliska propagandzie sukcesu późnego Gomułki.

Waldemar Żyszkiewicz, poeta, filozof, publicysta: „Osobiście w propagowaniu biegania widzę jedną z dopuszczalnych wizerunkowo form zachęty do depopulacji globu. Inne to aborcja, eutanazja, masturbacja, szczepionki z rtęcią, związki jednopłciowe, gender etc.”.

Życie jest warunkiem nieśmiertelności

Pan Żyszkiewicz przeoczył co najmniej dwie z przyczyn szczegółowych, mianowicie bycie cyklistą i smog (to drugie pominął zapewne z przyczyn ideowych, bo to wina nie tylko Tuska), i przyczynę ogólną, czyli życie, bo tylko ci umierają, którzy wcześniej żyją. Jak rzekł Lec: „Pierwszym warunkiem nieśmiertelności jest śmierć”. Stosując prostą logikę: życie jest warunkiem nieśmiertelności, a więc p. Żyszkiewicz ma wielkie perspektywy przed sobą.

Kłamstwo czymś większym niż prawda

Ryszard Majdzik, opozycjonista z czasów PRL, działacz opozycji antykomunistycznej, związkowiec, samorządowiec, świadek historii z ramienia IPN, wyjawia: „Kasta sędziowska i totalna opozycja traktują Wałęsę jak swój relikt. To jest ich relikt zaprzaństwa, kłamstwa, przestępczości. Oni zawsze będą tego reliktu bronić. To człowiek, który zawsze szedł w zaparte, zawsze kłamał. Kłamstwo dla tych ludzi jest czymś więcej niż prawdą. My jesteśmy, którzy zawsze głosimy prawdę. Bolek wie o tym, że prawda zwycięży, ale idzie w zaparte, bo zawsze część szczujni TVN-owskiej chce zniszczyć dobrą zmianę, która rządzi Polską. Proszę nie wierzyć w to, że ten człowiek, ta kanalia, ten łobuz, agent SB będzie cokolwiek rozumiał i chciał dobrego dla Polski. Dla mnie w tym człowieku, w Bolku, tkwi bestia w ludzkim ciele, to coś okropnego. To się w głowie nie mieści”.

Określenie kłamstwa jako czegoś większego od prawdy jest wprawdzie odkrywcze i mieści się w ludzkim ciele, ale nie w głowie p. Majdzika. Znaczy, że głowa p. Majdzika nie mieści się w ciele ludzkim. Co było do okazania.

Mosbacher się odzywa

A niżej dialog z bloga dr. inż. Krzysztofa Wojciecha Pasierbiewicza, emerytowanego nauczyciela akademickiego, tłumacza, publicysty niezależnego, autora (pisarza), tenisisty, narciarza, człowieka wolnego, oddanego prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa.

Zbigniew Korus, opozycjonista z czasów PRL, dziennikarz, krytyk sztuki, organizator wystaw, plenerów, sympozjów literackich: „Dwie wiedźmy (z wyglądu, choć ta druga fatalnie zliftingowana), żydówy. (...) Pierwszą litwaczkę mają ponoć odwołać, czyli Azarii, a tu już pałeczkę przejmuje i się odzywa Mosbacher. (...) (Ostrzegano, że jest bezczelną polakożerczynią; były nawet nawoływania, żeby polski rząd oprotestował jej nominację). (...) Mamy teraz (...) kolejne upokorzenie władzuni, co już nawet na kolanach nie może warować, tylko ma leżeć plackiem i łba nie podnosić”.

Dr inż. KWP zgadza się, ale zauważa, że odpuszczenie „wiedźm” byłoby wskazane z uwagi na „byłoby lepiej i skuteczniej”. Pan Korus kontynuuje: „Chodziło mi od początku o wygląd, zapamiętany strach dziecka przed babą jagą. Już drugi raz, po ustawie ipeenowskiej o honorze Polski upodlający nas UsRael to jednia”.

Jednia pp. Korusa i Pasierbiewicza (w salonie literackim z udziałem obu rozmówców) robi spore wrażenie. Mamy honor, lepiej i skuteczniej.

„Obłudne pryncypia Trzeciej Rzeczypospolitej”

Pan Pasierbiewicz, doktor nauk technicznych etc., wspomina: „Przypomniałem sobie, jak z okrzykiem na ustach »Wałęsa!«, »Wałęsa«, mimo wżerającego się w oczy gazu łzawiącego, granatów hukowych i armatek wodnych, nie bacząc na niebezpieczeństwo, stawałem oko w oko z uzbrojonymi po zęby zomowcami, krzycząc na całe gardło: »Solidarność!«, »Solidarność!«, »Solidarność!«. A po wybuchu stanu wojennego poszedłem na strajk, jaki ogłosiła moja Almae Matris Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie, mimo że na mocy dekretów Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON) straszono za to wtedy karą śmierci. A jak się to skończyło, powiedziałem odważnie i otwarcie w obecności Jego Magnificencji Rektora AGH moim koleżankom i kolegom w mowie pożegnalnej z uczelnią w dniu mojego przejścia na uczelnianą emeryturę, cytuję: »Zbliżała się Solidarność. Zaczęły się strajki i uliczne demonstracje«. (...) Biliśmy się z ZOMO pod Arką w Nowej Hucie, a potem trwaliśmy na naszym uczelnianym strajku po wybuchu stanu wojennego. Niestety, życie pokazało, co się stało z etosem, o który walczyliśmy. (...) Gdy jedni się bili o wolność, narażając życie, cwani dekownicy tworzyli na sępa obłudne pryncypia Trzeciej Rzeczypospolitej...”.

Można przyjąć, że zagrożenie karą śmierci zostało przez p. Pasierbiewicza wymyślone dla udramatyzowania jego czynów i funkcjonuje jako licentia poetica (wszak jest pisarzem). Z drugiej strony wygląda na to, że najpierw cierpiał z powodu granatów hukowych i armatek wodnych podczas wznoszenia (na całe gardło) przywołanych okrzyków, a potem poszedł na strajk (w swojej Almie Matris) z powodu stanu wojennego, w czasie którego owe urządzenia pohukiwały. Wiadomo, że upływ czasu jest rzeczą względną.

I co z tego, że Wałęsa dostał Nobla

Znany nam już okryw, aparatura p. Bukowskiego, doktora filozofii, nieugięcie walczącego o imponderabilia narodowe, przytacza kawał: „Podekscytowany student spotyka na ulicy kumpla z grupy. Ty, stary, widziałeś kiedyś rektora z dwoma ch*jami? To niemożliwe! Jak się pospieszysz, to zobaczysz to cudo za rogiem. Drugi student pędzi we wskazanym kierunku. Rzeczywiście, sam rektor, nikt inny, ale jak sprawdzić, czy kumpel mówił prawdę? Mój głęboki szacunek dla Jego Magnificencji, ale czy... hm... Jego Magnificencja byłby łaskaw opuścić spodnie? Ty gówniarzu, ty bezczelny chamie! Ja mam świadków tej werbalnej napaści. Obok mnie stoją profesorowie Hartman i Woleński!”.

Bukowski, doktor filozofii, nieugięty bojownik o narodowe imponderabilia (znalazł się wśród świadków historii m.in. obok p. Majdzika), docieka dalszych szczegółów rektorskiej osobliwości, zadając pytanie: „Obaj?”. Odpowiedzi nie uzyskał i wygląda na to, że pozostał w niewiedzy, chyba podobnie (pomijam pośrednie wyjaśnienia i nie na temat) jak w związku z często zadawanym przez siebie pytaniem: „Czy ktoś może mi wytłumaczyć, dlaczego Katarzyna Lubnauer ma w Sejmie ksywę Staszek?”. Wedle stoików ponoć nie filozofuje się z powodu zdziwienia, a po to, aby nie dziwić. Pan Bukowski, nieugięty bojownik o narodowe imponderabilia, pozostaje w tym pierwszym stadium, ale niech żywi nie tracą nadziei, jeszcze wiele przed nim. Na razie wtóruje p. Korusowi, dociekając, czy p. Wałęsa będzie miał pomnik. Jeden z komentatorów zauważył, że Wałęsa ma już miejsce w historii jako laureat Pokojowej Nagrody Nobla, przywódca Solidarności, prezydent Najjaśniejszej Rzeczpospolitej Polskiej, obok Jana Pawła II najlepiej znany w świecie Polak. Pan Bukowski, doktor filozofii i nieugięty bojownik o narodowe imponderabilia, z właściwą sobie bystrością odparował: „I co z tego?”. Nic, zwłaszcza z punktu widzenia historii wedle jej świadka nieustannie walczącego o imponderabilia narodowe w myśl wskazań IPN.

Prawica szczuje na TVN

Była mowa o TVN-owskiej szczujni. Swoje trzy grosze do tej kwestii dodał p. Broda, profesor fizyki (jądrowej), w utworze „Prowokacja TVN wedle starych zasad”: „Urodziny Hitlera zorganizowane »wcieleniowo« przez TVN to nie jest bagatelna sprawa i musi mieć niebagatelne konsekwencje. Dlatego ponownie zwracam się do polityków Zjednoczonej Prawicy: (...) tego wam nie wolno lekceważyć. Nie wolno udawać, że nic się nie stało. Przestańcie łazić do TVN! Wszystko, dosłownie wszystko tam przegrywacie, nikogo nie nawrócicie, a manifestując bezprzykładną naiwność, tracicie wiarygodność, która powinna być podstawową cnotą polityka”.

Nie wiem, czy politycy prawicy działali z podwójnej inspiracji p. Brody czy też sami wpadli na pomysł wcielenia niebagatelnych konsekwencji. Rychło się jednak z nich wycofali, jak fama głosi, z powodu reakcji USA, i w ten sposób zawiedli profesora fizyki (jądrowej). Pan Broda kiedyś poinformował, że wie, co to reaktor. Nie wątpię, ale ta wiedza niekoniecznie owocuje znajomością tego, czym jest prowokacja dziennikarska.

USA znowu się wtrącają

Pani Mosbacher, jedna z wiedźm w opowieści p. Majdzika, odegrała istotną rolę w aferze wokół „prowokacji” TVN-owskiej szczujni z urodzinami Hitlera w tle. Wystosowała list do p. Morawieckiego. Cały legion polityków Zjednoczonej Prawicy i ich aparatur w postaci dziennikarzy i bojowników o imponderabilia narodowe zawrzał gniewem z powodu narzucania Polsce tego i owego (zwłaszcza rozwiązań prawnych) przez USA. Pani Mosbacher niewątpliwie popełniła protokolarne wykroczenie, ponieważ ambasadorzy nie piszą listów do premierów i nie powinni w nich robić błędów literowych w pisowni nazwisk. Lektura tego listu wskazuje jednak, że p. Mosbacher niczego nie narzucała, ale tylko wyraziła nadzieję na to, że Polska będzie respektować wolność pracy. Ponieważ często wskazuję na podobieństwa pomiędzy państwem dobrej zmiany a PRL, zacytuję, co następuje (Gromyko, minister spraw zagranicznych ZSRR, do ambasadora USA w Moskwie, 1981 r.):

„W związku z tym, że ambasador USA poruszył problem sytuacji w Polsce, oświadczono mu, iż rząd USA powinien zaprzestać ingerencji w wewnętrzne sprawy suwerennego państwa”.

I znowu USA wtrącają się w wewnętrzne sprawy suwerennego państwa polskiego. Tym razem znacznie skuteczniej niż w 1981 r. A aktywistom dobrej zmiany sugeruję, aby zastanowili się nad tym, czy p. Mosbacher przypadkowo zachowała się w sposób niezgodny z protokołem dyplomatycznym, czy też celowo chciała pokazać, kto jest kim.

Czytaj także: Awantura z ambasador Mosbacher a strategiczne ubóstwo PiS

Realny socjalizm a czasy dobrej zmiany

Pan Morawiecki utrzymuje, że awangarda dobrej zmiany to „najbardziej prowolnościowa ekipa od 28 lat”. Jestem daleki od przesadzania z analogiami pomiędzy realnym socjalizmem a dobrą zmianą, ale zacytowana wypowiedź przypomina mi peany na temat ustawy zasadniczej ZSRR z 1936 r. jako najbardziej demokratycznej na świecie. Żyjemy ciągle (jeszcze?) w ładzie demokratycznym i rzeczy trzeba oceniać stosownie do kontekstu. Wszelako coraz wyraźniejsze postulaty (ograniczam się tylko do zgłaszanych lub już realizowanych przez oficjalnych polityków) sugerują, że chodzi o Wolność Prawdziwą, a nie wolność zwykłą.

Mam na myśli to, że prawo do odbywania zgromadzeń przysługuje niektórym, nie wszystkim, że wolność słowa ma być uwarunkowana dostarczaniem tylko niektórych (i reglamentowanych treści), że dopuszczalna krytyka rządu ze strony opozycji ma być konstruktywna i „niewynoszona na zewnątrz”, że spółki i instytucje państwowe mają zamieszczać płatne ogłoszenia tylko w określonych (tj. kontrolowanych przez państwo lub sprzyjających dobrej zmianie) mediach, że prokuratorzy muszą uczestniczyć w szkoleniach organizowanych przez jedną tylko uczelnię, mianowicie tę, której rektorem jest p. Rydzyk, że nawet diagnostycy mogą odmówić usługi z uwagi na klauzulę sumienia, że prawo kanoniczne ma decydować o sposobie stosowania RODO wobec świeckich, o ile w grę wchodzą sprawy kościelno-świeckie itd. Hucpa prorządowej propagandy jest bliska propagandzie sukcesu późnego Gomułki. Jest więc nieźle, a niewykluczone, że będzie jeszcze nieźlej.

Reklama
Reklama