Kraj

Przedświąteczny przekładaniec

Jak dobra zmiana staje się wspaniała

Powiało optymizmem państwowym. Polska została proklamowana Centrum i Sercem Europy. Powiało optymizmem państwowym. Polska została proklamowana Centrum i Sercem Europy. Krystian Maj / Kancelaria Prezesa RM
Mateusz Morawiecki wołał, że Polska ma nas prowadzić jak gwiazda betlejemska i inspirować europejski kontynent. To się już dzieje. Poniekąd.

W uzupełnieniu poprzedniego felietonu: 11 tys. osób zmarło w Polsce z powodu smogu w 2018 r., Polska otrzymała antynagrodę „Skamielina Roku” od ekologów na COP24, p. Duda podpisał tzw. ustawę górniczą przewidującą dalsze preferencje wobec przemysłu węglowego, rząd zapowiada budowę kolejnej elektrowni napędzanej czarnym złotem. Tak dobra zmiana dba o warunki życia Polaków.

Dyskretna dyplomacja prezydenta

Dowcipy końca roku (seria pierwsza): p. Gliński, śmiejący się do rozpuku (jak przystało na kierownika od kultury i dziedzictwa narodowego), gdy w debacie sejmowej przedstawiciele opozycji wskazywali na bezczynność rządu w zwalczaniu smogu (może p. Gliński uważa, że rząd sam obroni się przed zanieczyszczeniem – analogia z p. Urbana: rząd się sam wyżywi), zapowiedzi „Solidarności”, że będzie protestować przeciwko władzom (chyba wystarczy, gdy pogadają jak p. Duda (Andrzej) z p. Dudą (Piotrem), wyjaśnienie p. Zybertowicza, profesora i doradcy p. Dudy (prezydenta), że konstruktywne wotum nieufności zgłoszone przez PO było rezultatem wizyt u wróżki. I wreszcie wyznanie p. Morawieckiego: „Jak panowie pomagają paniom przy świętach? No, nie wiem. To trzeba by panie zapytać tutaj, tak na dobrą sprawę. Ja na pewno muszę się w pierś uderzyć, że słabo z tym u mnie”.

Gdybyż to była jedyna słabość p. premiera, to może nie opowiadałby, że zamieni dobrą zmianę na wspaniałą. Korzystając z diagnoz p. Zybertowicza, trzeba odpukać w niemalowane drewno po takim proroctwie. Wracając do szczytu COP24: był srodze zagrożony, ale w końcu przyjęto wspólną deklarację. Pan Szczerski zapewnia, że sukces katowickiej imprezy był spowodowany dyskretną dyplomacją p. Dudy. Na pewno tak, ale dyskrecja rzeczonej dyplomacji była tak wielka, że (prawie) nikt jej nie zauważył. Tak czy inaczej ekolodzy podkreślają, że kompromis jest zbyt ograniczony. Udział p. Dudy w tym względzie był nie tyle dyskretny, ile całkowicie jawny.

Konstytucja na cenzurowanym

A teraz coś wyjątkowego, tj. o grozie bijącej z użycia pewnego słowa. „Kto panu tak auto zdewastował? – zapytali policjanci Stanisława Sarnowskiego. – Powiedziałem, że nie ma mowy o dewastacji. Przecież to tylko słowo »Konstytucja« z dopiskiem »Jędrek!« i tyle. Dodaje, że dwóch policjantów lekko się uśmiechało, trzeci zachował całkowitą powagę. Po chwili [kierowca] dostał polecenie, by odjechał kawałek od myjni i zatrzymał się. Podjechał radiowóz, który zablokował mu drogę. Zaczęła się kontrola. Prawo jazdy, dowód rejestracyjny, ubezpieczenie. »W komputerze sprawdzono też historię mojego pojazdu. Na koniec policjanci zapytali mnie, czy zamierzam gdzieś demonstrować. Potwierdziłem, potem się rozstaliśmy. Taka kontrola przydarzyła mi się pierwszy raz, choć napis mam od ładnych paru miesięcy i policja już nieraz za mną jechała. Nigdy jednak wcześniej żadnych uwag nie było”.

Jak widać, na wszystko przychodzi czas. Dowiadujemy się również, że w szkołach (w Olsztynie) nie należy uczyć o Konstytucji RP, trzeba sprawdzać (też w tym mieście), czy gdzieś nie wiszą napisy „Konstytucja”, a jeden z warszawskich prokuratorów (w stanie spoczynku) jest przedmiotem zainteresowania rzecznika dyscyplinarnego z powodu przeprowadzenia lekcji o konstytucji. Pan Dudzicz, zastępca rzecznika KRS, oświeca: „Sędziowie są zobowiązani przestrzegać [Konstytucji], a tym samym są zobowiązani zachowywać się apolitycznie. Akcja Koszulkowa [noszenie koszulek z napisem „Konstytucja”] przeczy zasadzie apolityczności”. Ciekawe, co będzie z nazwą „Konstytucja dla nauki”, skoro zawiera ona bardzo niebezpieczne słowo? Czy kulsony (oczywiście dla kolegów, bo dla innych, zwłaszcza tych gorszego sortu, to stróże porządku publicznego) zainteresują się konferencją o tytule „Konstytucja dla nauki dobrodziejstwem dla humanistów”?

Czytaj także: KRS zakazuje konstytucji

Dobry żart tynfa wart

Dowcipy końca roku (seria druga): uczniowie szkoły podstawowej (klasy wczesne) piszą wypracowania domowe o sztuce (co wyraża obraz) i muzyce (co wyraża utwór muzyczny). Zwykły Poseł wchodzi na mównicę i powoduje, że ustawa przygotowana do procedowania zostaje zdjęta z porządku obrad Wysokiej Izby (kto tu rządzi?), p. Sellin powiada: „Przeprowadziliśmy ustawy przez Sejm i Senat” (ustawy się uchwala czy przeprowadza, np. za rączkę?), p. Zieliński, wiceminister spraw wewnętrznych), wyjaśnia, że patrole w pobliżu jego domu są uzasadnione, ponieważ kiedyś znaleziono tam odciętą głowę (gdyby coś takiego spotkało głowę p. Zielińskiego, strata dla ludzkości byłaby niepowetowana), p. Kuchciński upomina posła za to, że wszedł na mównicę bez marynarki, i zapowiada wysłanie specjalnego pisma pouczającego, jaki strój jest właściwy w parlamencie, p. Pawłowicz zapowiada emeryturę polityczną. W związku z tym p. Jakubiak (będzie o nim jeszcze mowa) żałuje i podkreśla: „Nasze kuluarowe rozmowy są tak szczerze, jakby z dziewczyną dwudziestoparoletnią rozmawiał”. Ba, dobry żart, na pewno tynfa wart.

„Dlaczego Żydzi mają polskie paszporty”

Pan Rydzyk gromi zawieranie małżeństw mieszanych, tj. Polaków/Polek z cudzoziemkami/cudzoziemcami, bo „do małżeństwa trzeba mieć jeszcze rozum, nie tylko emocje i hormony. (...) To trzeba zbadać, jaka rodzina, problem chorób różnych, nie daj Boże choroby psychiczne, odchylenia osobowości, to wszystko razem”. Pan Rydzyk zupełnie niesłusznie ograniczył swe pole widzenia. Rzecz została właściwie uogólniona w związku z obozem integracyjnym, w którym wzięli udział kolorowi imigranci mieszkający w Polsce oraz młodzież szkolna. Opublikowano zdjęcia z zakończenia imprezy, w tym fotografię białego polskiego dziecka razem z „czarnym” ludem.

Na prawicy zawrzało. Pani Teglund, przedstawiająca się jako matka Polka, warszawianka, emigrantka, niezależny ekspert ds. migracji z 30-letnim doświadczeniem w pracy z migrantami w Szwecji, zawsze blisko człowieka, grzmi: „Podczas gdy córki pana PMM chodzą do żydowskiej szkoły, nasze córki przygotowywane są do roli niewolnic rodzących dzieci imigrantom”. Pani (Ania) Maj, przewodnicząca Sekcji Kobiet Kongresu Nowej Prawicy, wskazuje na indoktrynację „naszych dzieci w polskich szkołach. (...) Będą to robić tak długo, jak im na to pozwolimy”. A zdarzyło się (w Katowicach), że pasażerka stanęła w obronie Ukrainek (źle skasowały bilet, jadąc do pracy), kontroler zrobił jej zdjęcie i groził policją. Nie pozwolił na panoszenie się imigrantek. Dał przykład, jak bronić narodowych interesów, a takie okropne rzeczy o nim powiadają. Portal Bankier.pl prosto z mostu anonsuje (duże litery w oryginale):

„DLACZEGO dzieci szefa POLSKIEGO rządu Mateusza Morawieckiego uczęszczały do szkół żydowskich, czyli do powołanego w 1989 roku Zespołu Szkół Lauder-Morasha. Placówka znajdująca się nieopodal Synagogi Nożyków w Warszawie została ufundowana przez Ronalda S. Laudera, amerykańskiego biznesmena pełniącego od jedenastu lat funkcję prezesa Światowego Kongresu Żydów. I DLACZEGO ponad 10 tys. żydów dostało polskie paszporty! Wszytko to za rządów PIS. Marek Jakubiak na swoim koncie na Twitterze pokazał bardzo interesujący skan odpowiedzi na jego interpelacje na temat wydawania polskich paszportów w Izraelu. Otóż okazuję się, że w Izraelu wydaje się tysiące polskich paszportów! Dlaczego? Kto wie?”.

Prawicowy i narodowy rys Polski

Pytania w tym tekście są retoryczne, bo przecież wiadomo, dlaczego, o czym wie każdy, nawet jeśli zaprzecza. I co teraz uczyni p. Morawiecki? Czy zrealizuje wezwanie zawoalowane we frazie: „będą to robić tak długo, jak im na to pozwolimy”, czyli nie pozwoli na dalszą indoktrynację i podobne bezeceństwa? Jeśli tak, byłby to wydatny krok od dobrej zmiany do wspaniałej. Panie Joasia Teglund (matka Polka, zawsze blisko człowieka etc.) i Ania Maj (aktywistka prawych, bo nie tylko prawicowych Polek) byłyby zachwycone, podobnie jak p. Jakubiak, twórca nowej partii Federacja dla Rzeczpospolitej. Jej mottem są słowa Dmowskiego: „Jesteśmy różni, pochodzimy z różnych stron Polski, mamy różne zainteresowania, ale łączy nas jeden cel. Cel ten to Ojczyzna, dla której chcemy żyć i pracować”.

Losy Narodowej Demokracji i jej odgałęzień dobitnie pokazały, jak to ugrupowanie rozumiało różność i ojczyznę, zwłaszcza w latach 30. Nic dziwnego, że p. Jakubiak podkreśla prawicowy i zarazem narodowy rys Polski. Pan Pasierbiewicz, dr inż. (od czasu do czasu cytowany w moich felietonach): „Prezydent bardziej od samych Żydów zapamiętale chanukowe świeczki pali”, ale to jeszcze dość łagodna przygana. Tendencje bardziej radykalne można znaleźć u pp. Międlara i Rybaka, a za nimi idą inni (patrz wspólny dualistyczny Marsz Niepodległości w Warszawie 11 listopada 2018 r.). Wiele szkół organizuje wigilie szkolne. Niektórzy rodzice wskazują, że taka praktyka dyskryminuje niewierzących i innowierców. Jedna z odpowiedzi (rodzica) jest taka: „To element polskiej, chrześcijańskiej tradycji”. Przyznaję, że celowo zestawiłem dwa ostatnie zdania, ale czy naprawdę polska chrześcijańska (raczej katolicka) tradycja nikogo nie dyskryminuje?

Polska nas prowadzi jak gwiazda betlejemska

Powiało optymizmem państwowym. Polska została proklamowana Centrum i Sercem (nawet bijącym – złośliwcy przypomnieli porzekadło o ZOMO jako bijącym sercu partii), p. Morawiecki (chyba po to, aby wykazać się prawowiernością) wołał, że Polska ma nas prowadzić jak gwiazda betlejemska i inspirować europejski kontynent. Wtórowała mu p. Szydło: „Aż chciałoby się powiedzieć: zobacz, Europo, jak można pięknie żyć, jak można się pięknie rozwijać! Chcemy, Europo, żebyś te dobre wzorce czerpała od nas, jak my czerpiemy od Ciebie”.

I dodała: „Pokolenie, które dzisiaj wkracza w dorosłe życie i buduje przyszłość Polski, będzie budowało przyszłość Polski, te marzenia to podbój kosmosu. Pozwólmy im to zrobić”. Na razie sama p. Szydło wydaje dość kosmiczne pieniądze na wizażystki, a niewykluczone, że gdy wyremontuje się jej (służbowe) auto rozbite (oczywiście nie z winy rządowej karawany) w wyniku kolizji w Oświęcimiu, będzie to zalążkiem statku kosmicznego dla narodowego podboju kosmosu, podobnie jak nowa elektrownia na węgiel stanie się symbolem energetyki przyjaznej dla ekologii. Jak ktoś słusznie zauważył, będziemy mieli auta elektryczne na prąd płynący z elektrowni napędzanych (by wrócić do początku niniejszego felietonu) czarnym złotem. I to jest dowcipów seria ostatnia w tym felietonie, aczkolwiek ostatnie będą pierwszymi.

Intencja na mszę? To prowokacja!

Pan Tusk otrzymał doktorat honoris causa w Dortmundzie? Na razie (17 listopada 2018 r.) mamy tylko komentarze internautów w rodzaju: „Za czasów okupacji szmalcownicy też byli honorowani przez gestapo, jak widać tradycja nie zanika” (forum pisma „Do Rzeczy”, podpisane Kowalski, a więc Polak Prawdziwy), ale jacyś oficjele dobrej zmiany też pewnie dadzą swój bezcenny głos. Dalej p. Mulawa, przewodniczący wojewódzkiego sejmiku lubelskiego, podjął jednoosobową decyzję o zawieszeniu krzyża w sali posiedzeń tego organu i tak to wyjaśnił: „Wiara chrześcijańska leży u podstaw państwa polskiego, UE, w tym również sejmiku województwa lubelskiego”. Działacze ruchów demokratycznych zamówili mszę w intencji „Polski wolnej od faszyzmu”. Paulini przyjęli ofiarę (czytaj: kasę), ale nie odczytali intencji w czasie mszy, ponieważ, jak stwierdzili, to była prowokacja. Słusznie rzekli, bo nie można prowokować przeciw pupilom Jasnej Góry, np. kibolom. Gwiazda betlejemska rzeczywiście prowadzi, może nie wszystkich, ale na pewno niektórych, w szczególności wielu z wyżej wymienionych. Czas przedświąteczny temu sprzyja. Wszystkiego najlepszego!

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Dzieci najczęściej umierają w nocy, boją się naszego lęku. „Płaczę, gdy wracam z dyżuru do domu”

Rozmowa z dr Katarzyną Żak-Jasińską, pediatrą zajmującą się opieką paliatywną, o przeżywaniu ostatnich chwil z dziećmi i szukaniu drogi powrotu do życia po ich stracie.

Paweł Walewski
22.04.2025
Reklama