Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Jak polityka pokonała NATO

Polskie obchody 20–lecia w NATO są raczej skromne. Polskie obchody 20–lecia w NATO są raczej skromne. U.S. Army Europe / Flickr CC by SA
20 lat w sojuszu to kolejna rocznica, której nie potrafimy obejść wspólnie ani godnie. Konkurencję narracji mogą wygrać Czesi, którzy w rocznicę zaprosili liderów NATO do Pragi.

Wygląda to na niewykorzystaną szansę. Polska jako najistotniejszy kraj wschodniej flanki NATO, największy z trzech przyjmowanych do sojuszu 20 lat temu, najsilniejszy militarnie i choć osłabiony, nadal znaczący politycznie, mogła stać się centralnym miejscem debaty o stanie i przyszłości sojuszu 20 lat po wielkim, przełomowym poszerzeniu. Mało tego, z braku większych uroczystości na początku kwietnia, gdy cały sojusz będzie kończył 70 lat, w Warszawie mogło się odbyć najważniejsze tegoroczne forum sojusznicze – bo oficjalne zgromadzenie przywódców NATO dopiero w grudniu w Londynie. Nie odbędzie się jednak.

Krajowe obchody 20-lecia w NATO są raczej skromne, a najważniejsze wydarzenie międzynarodowej rangi odbędzie się 12 marca w czeskiej Pradze na hradczańskim zamku. Będą tam zastępczyni sekretarza generalnego NATO Rose Gottenmueller i były sekretarz generalny George Robertson, choć nie będzie Jensa Stoltenberga, który podobno nie chciał się pokazywać u boku niekryjącego prorosyjskich sympatii prezydenta Milosza Zemana. Czechom więc też nie wszystko się udało. Ale przynajmniej zorganizują konferencję w dniu rocznicy, na której zjawi się wielu zagranicznych gości.

Czytaj więcej: Polska droga do NATO i kadr, który zniknął

Politycy osobno albo wcale

W Warszawie konferencji będzie kilka, co sprawia, że na żadnej nie zbiorą się wszyscy. Politycy PO i zaproszeni przez nich eksperci cywilni i wojskowi wczoraj w nowym budynku parlamentarnym zorganizowali sesję Forum Bezpieczeństwa. Niestety, zawładnęła nim kampania wyborcza. Grzegorz Schetyna składał obietnice „w imieniu sił, które 20 lat temu głosowały za NATO”, choć musiał wiedzieć, że za ratyfikacją traktatu waszyngtońskiego opowiedzieli się politycy wszystkich ówczesnych opcji obecnych w Sejmie (AWS, UW, SLD, PSL, KPN, ROP), a tylko siedmioro narodowych katolików było przeciw. Stowarzyszenie Euro-Atlantyckie, którego prezesem był niegdyś Bronisław Komorowski (teraz stowarzyszenie jest związane z BCC i Markiem Goliszewskim), też odbyło własną sesję, ale były prezydent na nią nie dotarł.

Sytuacja jest tym dziwniejsza, że w tych dniach nie ma w Polsce również Aleksandra Kwaśniewskiego. Prezydent, który wprowadził Polskę do NATO, a potem do Unii Europejskiej, nie uczci 20. rocznicy wejścia do sojuszu. No, ale najlepiej byłoby, gdyby do wspólnej refleksji o NATO byłych prezydentów zaprosił obecny, a to się rzecz jasna nie zdarzyło.

Prezydent jeździ i lata

Andrzej Duda ma bowiem własny plan na uczczenie 20 lat w NATO. Z okazji rocznicy odwiedza bazy i poligony wojskowe związane z obecnością sojuszniczą w Polsce. Był w Żaganiu, gdzie stacjonuje amerykańska brygada pancerna (jej jednostki są faktycznie rozlokowane w kilku garnizonach zachodniej i centralnej Polski), oraz Orzyszu, gdzie dyżur pełni wielonarodowa grupa bojowa NATO z Amerykanami, Brytyjczykami, Rumunami i Chorwatami. W kalendarzu prezydenta jednak czwartek jest najważniejszy. Andrzej Duda ma odbyć odprawę z kierownictwem MON i dowódcami wojska, a także – jak już wspomniałem – spotkać się z sekretarzem generalnym NATO.

Atmosferę świętowania zepsuły wieści z wojskowych lotnisk. Po wypadku MiG-a samoloty nie latają, za to prezydent zwołał do BBN pilną naradę, na której zasugerował, by nowe myśliwce kupić, tak jak F-16 kilkanaście lat temu, z dodatkowych funduszy, a nie budżetu MON. Brak reakcji premiera i minister finansów sugeruje, że mimo dramatycznej sytuacji lotnictwa to nie ono jest priorytetem dla rządu. Potknięcie nie zatrzymuje prezydenta na rocznicowej trasie – w poniedziałek będzie w wielonarodowym korpusie północno-wschodnim NATO w Szczecinie. Gdyby chciał odwiedzić wszystkie sojusznicze instytucje i instalacje w Polsce, musiałby w drodze spędzić cały tydzień. Tylko czy objazd po jednostkach, w czasie którego jest miło, ale raczej brak czasu na jakąkolwiek dyskusję, to rzeczywiście najlepszy sposób na 20-lecie?

Warszawa konferuje

Najważniejsza, międzynarodowa impreza w Warszawie odbędzie się w piątek 8 marca. Amerykański think tank German Marshall Fund of the United States wraz z Polskim Instytutem Spraw Międzynarodowych organizują sesję rocznicową w jednym z hoteli. Głównym gościem będzie Madeleine Albright, była amerykańska sekretarz stanu, pełniąca urząd w czasie historycznego powiększenia NATO, jedna z rzeczniczek przyjęcia Polski, Czech i Węgier. Jako Czeszka z pochodzenia oczywiście będzie 12 marca w Pradze, ale zapewne długoletnia przyjaźń z polskim odpowiednikiem, zmarłym tragicznie prof. Bronisławem Geremkiem, sprawiła, że odmówić zaproszenia do Warszawy nie mogła.

Brak sympatii obecnych władz do Albright jest powszechnie wiadomy. Ale przemogli się minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz i szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski. Ten ostatni usiądzie nawet z Albright w jednym panelu, szef MSZ będzie debatował z niemiecką minister obrony Ursulą von der Leyen, która przyjeżdża do Warszawy nie tylko w celu uczczenia rocznicy poszerzenia NATO. Bo 500 m dalej, w innym hotelu, odbywa się w tym samym czasie konferencja Europejskiej Partii Ludowej, jednej z dominujących grup politycznych w Parlamencie Europejskim. Gości na niej sekretarz generalny NATO, który w czwartek spotyka się też z polskim prezydentem, premierem, ministrem spraw zagranicznych i ministrem obrony.

Ostatecznie Stoltenberg zgodził się też przyjść na imprezę GMF-PISM, choć to na sesji grupy politycznej EPP, organizowanej bez wsparcia i uczestnictwa polskiego rządu (PiS nie należy do EPP, należą do niej opozycyjne PO i PSL), weźmie udział w debacie o europejskim bezpieczeństwie z niemiecką minister obrony Ursulą von der Leyen. Na pewno będzie wtedy mowa o obu natowskich rocznicach, ale nie będą one głównym powodem spotkania.

Czytaj także: Myślenie o niewyobrażalnym. NATO bez USA

Piknik dobry na wszystko

MON świętuje rocznicę NATO w swojej ulubionej formule. Mimo niepewnej w marcu pogody Mariusz Błaszczak zaprasza w sobotę na pikniki wojskowe w całym kraju. Ten najbliższy Warszawie ma się odbyć w 23. bazie lotnictwa taktycznego w Mińsku Mazowieckim – znowu więc nielatające MiG-i będą w centrum zainteresowania. Ale samolot bojowy nawet na ziemi zawsze przyciąga uwagę. Na wypadek niepogody baza lotnicza ma też tę zaletę, że można się schronić do hangaru. W Gdyni zwiedzać będzie można aż cztery okręty Marynarki Wojennej, czyli sporą część naszych niewielkich sił morskich, w tym najnowszy niszczyciel min ORP Kormoran.

Czołgi, wyrzutnie rakiet, haubice samobieżne – sprzęt zawsze przyciąga, grochówka zawsze smakuje. Wojsko jest bliżej ludzi, ludzie są bliżej wojska – co MON wykorzysta do promowania służby, bo przecież armia ma być liczniejsza. Tyle że przecież NATO to nie same siły zbrojne, to sojusz przede wszystkim polityczny. O tym jednak w ludowej formule pikników raczej nie będzie jak i komu opowiedzieć.

Resort zresztą nie ma chyba ochoty. Na stronie MON nie ma nawet rocznicowej zakładki „20 lat w NATO” mimo opracowania specjalnego – niezbyt zresztą ładnego w porównaniu np. z czeskim – znaku graficznego. Ministerstwo opublikowało spot, który w kilkadziesiąt sekund pokazuje różne rodzaje sił zbrojnych, choć nie pokazuje historii polskiego członkostwa w sojuszu. Za to na końcu słychać samego ministra, który powtarza ogólnonatowski slogan „We are NATO”. Oprócz dubbingu Błaszczak poświęca się też innym aktywnościom – jeździ z prezydentem w ramach jego trasy „NATO week”, będzie też towarzyszyć premierowi w niedzielnym spotkaniu w brygadzie pancernej w Wesołej, gdzie mają przyjechać szefowie rządów Grupy Wyszehradzkiej (choć Słowacja nie wchodziła do NATO razem z Polską, Czechami i Węgrami, a musiała pauzować przez nacjonalistyczno-populistyczny rząd Vladimira Meciara).

O żadnych konferencjach naukowych czy eksperckich związanych z rocznicą NATO w resorcie obrony nic nie wiadomo. Ani ministerstwo, ani podległe mu wojskowe uczelnie niczego takiego nie zaplanowały, nawet Akademia Sztuki Wojennej, kształcąca kadry dowódcze wojska. Nie zawiodło jedynie Wojskowe Centrum Edukacji Obywatelskiej, które przygotowało solidną, 14-planszową prezentację edukacyjną po polsku i angielsku.

Milczenie think tanków

Intelektualna posucha także poza instytucjami wojskowymi. Żaden z instytutów badawczych i think tanków nie zapowiedział – a przynajmniej ja o tym nie słyszałem – publikacji raportu czy książki poświęconej 20. rocznicy Polski w NATO. Nikt nie pokusił się podsumować osiągnięć, reform, modernizacji i wysiłku sił zbrojnych, które przechodziły jednocześnie ewolucję, adaptację, restrukturyzację i jeszcze musiały spełniać sojusznicze obowiązki poza granicami kraju. Politycznej oceny członkostwa w NATO nie podjął się ani PISM, ani – na ile zdołałem się zorientować – żaden ośrodek akademicki (jeśli jest inaczej, bardzo proszę o nadesłanie wyników).

W takiej chwili bardzo brakuje państwowego ośrodka naukowo-badawczego wyspecjalizowanego w obronności i sprawach strategicznych – i trzeba przyznać, że przez 20 lat w NATO się go nie dorobiliśmy. Niczego na rocznicę nie opublikowała też z reguły chętnie uczestnicząca w debacie Fundacja Pułaskiego, przygotowująca co roku najważniejszą w kraju konferencję o bezpieczeństwie, ani mnożące się w ostatnich latach think tanki, fundacje i instytuty mające w swych nazwach strategię, bezpieczeństwo, obronność i militaria. To zadziwiające milczenie, które być może zdradza niechęć podejmowania dyskusji o NATO w takim, a nie innym klimacie politycznym w Polsce albo w relacji z USA.

Część prawdy jest też taka, że raporty i opracowania nie powstają za darmo, więc może tym razem nikt nie chciał wspomóc analitycznej pracy. To też dziwne, skoro w Polsce ustawiają się kolejki firm np. zbrojeniowych, które pod hasłami sojuszniczej interoperacyjności chętnie sprzedadzą nam sprzęt wart miliardy. Trudno bowiem uwierzyć, że polscy eksperci od bezpieczeństwa, relacji transatlantyckich i wojskowości naprawdę nie mają nic do powiedzenia na temat sojuszu w sytuacji, gdy jego stan i przyszłość są tematami intensywnej dyskusji w innych krajach członkowskich. Sami Państwo Czytelnicy będą mogli ocenić, jak do tematu podejdzie świat mediów – dzienniki, tygodniki, programy publicystyczne w radiu i telewizji. Nie zdziwię się, jeśli temat 20 lat w NATO zostanie zdominowany przez wypadki lotnicze lub pytanie, czy przegramy wojnę z Rosją.

Jerzy Baczyński: NATO, godzina zero

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama