Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Abp Jędraszewski zwalnia niezamężne. Sprawa przypomina „Opowieść podręcznej”

Archidiecezja krakowska decyzją abp. Marka Jędraszewskiego zwolniła z pracy trzy kobiety pracujące w biurze prasowym. Archidiecezja krakowska decyzją abp. Marka Jędraszewskiego zwolniła z pracy trzy kobiety pracujące w biurze prasowym. Tomasz Stańczak / Agencja Gazeta
Czy brak męża i samotne wychowywanie dzieci to racjonalne powody zwolnienia z biura prasowego archidiecezji? Czy to zgodne z religią, której reprezentantem jest abp Jędraszewski?

Archidiecezja krakowska decyzją abp. Marka Jędraszewskiego zwolniła trzy kobiety pracujące w biurze prasowym. Kiedy zrobił się szum, bo kobiety mają dzieci na utrzymaniu, a zwolnienie było nagłe i nieumotywowane, Kuria Metropolitalna w Krakowie poinformowała w oficjalnym komunikacie:

„W związku z pojawiającymi się w przestrzeni medialnej nieprawdziwymi informacjami na temat zmian personalnych w Biurze Prasowym Archidiecezji Krakowskiej Kuria Metropolitalna w Krakowie informuje, że podjęte działania dotyczą zakończenia współpracy jedynie z koordynatorem Biura panią Joanną Adamik i jej dwiema najbliższymi współpracowniczkami, które są osobami niezamężnymi. (...) Natomiast dwie pozostałe osoby, które w życiu prywatnym jako matki tworzą wraz ze swymi mężami katolickie rodziny, nadal pozostają pracownikami Biura Prasowego Archidiecezji Krakowskiej”.

„Nareszcie wiem! Zwolnili mnie i Kasię Katarzyńską za to, że nie mamy mężów, tylko samotnie (dodam, że z wyboru i będąc praktykującymi katoliczkami) wychowujemy adoptowane dzieci i jesteśmy rodzinami zastępczymi dla innych dzieciaków, a Monika Jaracz tylko za to, że nie ma męża ani dzieci. Dodam, że Ksiądz Arcybiskup odwiedził nas w domu na początku naszej pracy, zna nasze dzieci, rodziny, wielokrotnie się z nimi spotykał, rok temu ochrzcił córkę Kasi, dzieci go uwielbiały i od czwartku nie mogą uwierzyć, że ich kochany Ksiądz je porzucił. Może mi to wytłumaczyć jakiś mądry Kapłan?” – napisała na Facebooku Joanna Adamik.

Czytaj także: Prawdziwa ateistka kontra sztuczny ksiądz

Jak „Opowieść podręcznej”

Pamiętamy oburzenie hierarchów Kościoła na zwolnienie z pracy pracownika Ikei za wpisy w zakładowym intranecie, że „akceptacja i promowanie homoseksualizmu i innych dewiacji to sianie zgorszenia” – z biblijnymi wersetami nawołującymi do uśmiercania osób LGBT. Mężczyznę wzięli w obronę politycy PiS, a ówczesny wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki sugerował, że nie ma miejsca dla firm nieszanujących polskiej tradycji.

Teraz głosów oburzenia nie słychać. Bo rzeczywiście dwie ze zwolnionych kobiet, wychowując samotnie adoptowane dzieci, tworzą de facto rodzinę patchworkową, która trąci „genderem”. Wszystkie one ewidentnie marnują swoje zdolności prokreacyjne, nie przysparzając narodowi nowych obywateli.

Można by się zastanowić, czy takie uzasadnienie jest zgodne z nauczaniem Kościoła. Bo przecież Biblia nie nakazuje rozmnażania każdemu. Zakazuje cudzołóstwa, nakazuje spełnianie obowiązków małżeńskich, ale o przymusie małżeńskim i prokreacyjnym nie wspomina. Przeciwnie, w przypowieści o Marii i Marcie (Łk, 10, 38–42) Jezus, który do nich zawitał, widząc, że Marta usługuje mu, a Maria słucha w tym czasie jego nauk, powiedział o tej drugiej, że „lepszą cząstkę wybrała”.

Można się też zastanowić, czy pozbawianie pracy kobiet, które samotnie wychowują dzieci, jest czynem miłosiernym. I czy zgodne jest z nawoływaniem Kościoła do adopcji zamiast stosowania in vitro.

Wszystko to razem upiornie przypomina „Opowieść podręcznej”, książkę kanadyjskiej pisarki Margaret Atwood i zrobiony na jej podstawie serial HBO o świecie, w którym kobiety odczłowieczono, redukując do prokreacji i obsługi.

Jędraszewski zwalnia. A co na to prawo pracy?

Oprócz moralnego i teologicznego sprawa ma aspekt prawny. Skądinąd wiadomo, że arcybiskup pozbył się Joanny Adamik i jej najbliższych współpracownic, bo ta skierowała do niego list, skarżąc się, że brak kontaktu z nim utrudnia biuru pracę. Zwolnione były na tzw. śmieciówkach, a więc łatwiej pozbawić je stanowisk – nie obowiązuje ich okres wypowiedzenia. A zwolnienie arcybiskup uzasadnił tak, jak uzasadnił. Kościół de facto przyznał, że dopuścił się dyskryminacji ze względu na stan cywilny, czyli sytuację rodzinną.

Jeżeli zwolnione odwołają się do sądu pracy (da się, jeśli charakter ich pracy nie odbiegał od tego, co robiły pozostałe dwie pracownice zatrudnione na etat), mają spore szanse na wygraną. Wprawdzie Kościoły i związki wyznaniowe mogą w pewnych okolicznościach uzależniać pracę od wyznania czy sposobu życia swoich pracowników, ale tylko gdy ma to bezpośredni związek z ich konkretnymi obowiązkami.

Czytaj też: Kościół w czasach zarazy

Dyskryminacja ze względu na życie prywatne

W 2010 r. po słowach ówczesnej pełnomocniczki rządu (Tuska) ds. równego traktowania Elżbiety Radziszewskiej, że katolicka szkoła może odmówić zatrudnienia nauczycielce lesbijce, rozpętała się dyskusja nad interpretacją unijnej dyrektywy, na którą się powołała (2000/78/WE z 27 listopada 2000 r.). W myśl art. 4 ust. 2 dyrektywa nie narusza praw Kościołów oraz innych organizacji, których etos oparty jest na religii lub wyznaniu, do wymagania od pracowników działania „w dobrej wierze i z lojalnością dla etosu organizacji”.

Zatem życie prywatne mogłoby stanowić powód zwolnienia czy nieprzyjęcia do pracy, jeśli np. byłoby ostentacyjnie niezgodne z wymogami etycznymi organizacji religijnej. Czy wychowywanie adoptowanych dzieci przez samotne kobiety narusza nauczanie Kościoła? Jest powodem do zgorszenia? Czy wiernych oburza, że kobieta nie wyszła za mąż?

Przypadek zwolnienia z powodu niebycia mężatką nie trafił do tej pory do Trybunału Sprawiedliwości UE. Jeśli zwolnione teraz panie z Krakowa zechcą się poskarżyć sądowi pracy, ten może zadać pytanie prejudycjalne TSUE.

Sprawę zwolnienia za sposób życia miał zaś Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. W 2010 r. zasądził odszkodowanie dla kierownika chóru i organisty jednej z katolickich parafii w Essen, pozbawionego pracy ze względu na... konkubinat. Jego partnerka akurat spodziewała się dziecka, a z żoną organista był w separacji. Kościół się o tym dowiedział. Organista poskarżył się na dyskryminację z powodu życia prywatnego – i wygrał.

Czytaj też: „Religia staje się uzasadnieniem aktów agresji”

Czy religia na to pozwala?

Z kolei Trybunał Sprawiedliwości UE w 2018 r. odpowiedział na pytanie prejudycjalne zadane w sprawie Very Egenberger. Kobieta zgłosiła się do pracy oferowanej przez Dzieło Diakonii Kościoła Ewangelickiego w Niemczech i została odrzucona z powodu bezwyznaniowości. Mimo że praca dotyczyła tylko ekspertyz prawnych. TSUE podkreślił w wyroku, że wymóg stawiany przez organizację wyznaniową pracownikowi musi być obiektywnie podyktowany charakterem lub warunkami wykonywania danej działalności.

Czy brak męża i samotne wychowywanie dzieci to racjonalne powody zwolnienia z archidiecezji? Czy to zgodne z religią, której reprezentantem jest abp Marek Jędraszewski? I czy zatrudnianie arcybiskupa głoszącego krucjatę przeciwko „tęczowej zarazie” i nawołującego do nienawiści wobec znaczącej części społeczeństwa jest zgodne z nauką Kościoła i wiarą chrześcijańską? Tego ostatniego nie może ocenić żaden sąd, ale wierni i papież – owszem.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną