Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Koniec sporu? Będzie punkt szczepień na stadionie Legii

Masowy punkt szczepień w Redzikowie koło Słupska Masowy punkt szczepień w Redzikowie koło Słupska Łukasz Dejnarowicz / Forum
Wkrótce wszyscy Polacy mają otrzymać skierowanie na szczepienie, a rząd wyznacza terminy już nie jednemu, a dwóm rocznikom dziennie. Powstają masowe punkty szczepień, choć na razie zmagają się z brakiem preparatów.

Jak ustalił tygodnik „Polityka”, ratuszowi udało się porozumieć z Narodowym Funduszem Zdrowia, a w efekcie powstaną w stolicy powszechne punkty szczepień. Do tej pory były one przedmiotem sporu z rządem. Warszawa chciała otworzyć 13 dużych punktów, które wsparłyby te już istniejące. Trzy miały się znaleźć na stacjach metra, a największy na stadionie Legii Warszawa.

Czytaj też: Warszawa kontra rząd. Kto ma nas szczepić?

Masowe szczepienia w Przasnyszu i Olkuszu

Początkowo Ministerstwo Zdrowia uznało, że wybrane przez miasto punkty będą się dublować z istniejącymi. Teraz słyszymy, że do porozumienia jednak dojdzie. Punktów będzie mniej, niż zakładano, ale ten kluczowy, umiejscowiony na obiekcie piłkarskich mistrzów Polski, dostanie zielone światło.

Na Mazowszu działa teraz jeden punkt, który zyskał miano „powszechnego” – uruchomiono go w Przasnyszu. Podobno wybrano tę lokalizację ze względu na małą liczbę szczepień w tej części województwa i dużą determinację samorządu. Przedstawiciele rządu informowali z kolei, że w Warszawie jest już wiele świetnie zorganizowanych punktów.

Przasnysz to nie jedyny „powszechny” punkt uruchomiony poza stolicą województwa. Podobnie jest w Małopolsce, gdzie zdecydowano się na Olkusz. Jak sugerują lokalne media, znaczenie ma fakt, że to rodzinne miasto wojewody Łukasza Kmity. Urzędnik odbił piłeczkę, mówiąc, że chodziło wyłącznie o bliskość Śląska, który wciąż notuje wiele zachorowań na covid-19.

Czytaj też: Unia stawia na mRNA. Koniec szczepionek wektorowych?

Czekanie na zgodę rządu

Uruchomienie punktu, który mógłby obsługiwać kilkuset pacjentów dziennie, to nie lada wyzwanie logistyczne. Trzeba liczyć się z frustracją osób stojących czasem w wielogodzinnych kolejkach, trudnościami w wypełnianiu ankiet o stanie zdrowia, dysponować sporym parkingiem i zatrudnić wolontariuszy.

To sporo pracy i wysokie koszty. Samorządy odpowiedziały na wezwanie rządu i mimo krótkiego terminu postawiły swoje punkty w stan gotowości już w poniedziałek 19 kwietnia. Jak się okazało, w większości niepotrzebnie. Rząd zwleka z ich uruchomieniem. Pusty punkt stoi chociażby w Elblągu.

Elbląg nie znalazł się na liście punktów pilotażowych, więc tak jak w innych miastach i powiatach czeka na ostateczne decyzje rządowe w sprawie daty uruchomienia kolejnych punktów. Kiedy tylko zostanie ogłoszona decyzja o ich otwarciu, elbląski punkt rozpocznie rejestrację i szczepienia – mówi Łukasz Mierzejewski z urzędu miasta.

Samorządowcy nie zawsze rozumieją, dlaczego rząd podejmuje takie, a nie inne decyzje o uruchomieniu konkretnego punktu. Część z nich sądzi, że gdyby udało im się otworzyć taki „superpunkt” już teraz, zyskaliby w oczach mieszkańców swoich powiatów. Tymczasem o tym, kto zyska, a kto – być może – straci, dalej decyduje rząd.

Czytaj też: Jak się przygotować do szczepienia

Brakuje szczepionek?

Jasna wydaje się sytuacja w Bytomiu: punkty co prawda powstały, ale... nie ma dla nich szczepionek. – Utworzyliśmy dwa powszechne punkty szczepień. Jeden na sali gimnastycznej, drugi w centrum handlowym. Oba zgłosiliśmy do inspektora sanitarnego i NFZ. Dostaliśmy potwierdzenie w biuletynie Funduszu, że zostały zakwalifikowane. Kiedy pojawią się szczepionki, będziemy mogli ruszyć na pełnych obrotach – informuje Małgorzata Węgiel-Wnuk z biura prasowego magistratu.

Czy brak szczepionek faktycznie może być problemem? Odpowiedzialny za akcję minister Michał Dworczyk twierdzi, że nie. Oficjalnie wiemy, że zmniejszono dostawy AstraZeneki, ale biorąc pod uwagę brak zaufania do tego preparatu, być może nie spowolni to przesadnie całej akcji.

Z wypowiedzi rządowych oficjeli bije optymizm. Ministerstwo Zdrowia zaczyna nawet brać pod uwagę, że szczepieniem zostanie objęta młodzież, która nie ukończyła 18. roku życia. Jeśli się na to zdecyduje, to najwcześniej jesienią, gdy już wszyscy chętni dorośli – przynajmniej teoretycznie – zostaną zaszczepieni. Warto zapamiętać daty, którymi ostatnio szafuje rząd, żeby później go z tego rozliczyć.

Czytaj też: Związki AstraZeneki z zakrzepicą. Pora wyjaśnić wątpliwości

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną