Sejm głosami PiS i Kukiz ′15 przyjął antyhumanitarną, łamiącą konstytucję ustawę o ochronie granicy państwowej. Ustanawia ona strefę śmierci tworzoną doraźnie rozporządzeniem MSWiA na obszarze do 15 km od granicy. W ten sposób władza obeszła niemożność przedłużenia stanu wyjątkowego.
Czytaj też: Roczne dziecko zmarło na granicy. Nie ma nikogo bardziej bezbronnego
Jest materiał dowodowy na sprawę karną
Ustawa pozbawi pomocy humanitarnej osoby migrujące do Unii przez tę granicę i uniemożliwi dokumentowanie działań polskich służb, noszących znamiona „wymuszonych zaginięć” i uznawanych w statucie Międzynarodowego Trybunału Karnego za zbrodnie przeciwko ludzkości.
Ustawa dopuszcza do tej strefy dziennikarzy, ale za specjalnym, uznaniowym zezwoleniem komendanta miejscowej straży granicznej. Organizacje humanitarne i niezależni medycy o pozwolenie ubiegać się nie mogą.
Dotychczasowa strefa śmierci liczyła 3 km, więc – zdaniem władz – zbyt wielu osobom udawało się z niej wyjść i uzyskać doraźną pomoc, zanim często ponownie wypchnięto je do lasu. W dodatku nazwiska i wizerunki tych osób były rejestrowane przez wolontariuszy, w tym prawników, a wielu z nich, przejętych potem przez polskie służby, zaginęło bez wieści. A więc jest materiał dowodowy na sprawę karną. Kiedyś tam, ale co się odwlecze... Żadna władza nie jest wieczna.
Czytaj też: Murem przeciw uchodźcom
Bez humanitaryzmu
W dodatku dziennikarze i wolontariusze „epatowali” opinię publiczną obrazami wycieńczonych, poranionych, przerażonych ludzi odnajdywanych w lasach, co w niekorzystnym świetle stawiało obecną władzę. Dla poprawy wizerunku trzeba było zorganizować akcję „Murem za polskim mundurem” (przypominającą notabene materiały rządowej telewizji stanu wojennego) o dzielnych żołnierzach, którzy z poświęceniem niosą pomoc obywatelom w potrzebie. Ale nawet mimo to niektórzy obywatele byli pod wrażeniem zdjęć wypychanych do lasu małych dzieci i kobiet w ciąży (mężczyźni, nawet w stanie skrajnego wyczerpania, zwykle nie budzą takiego współczucia).
Ustawa ma chronić władzę przed „stratami wizerunkowymi” i odpowiedzialnością. I może uchroni. Może po latach, licząc w setki, a może tysiące ludzi, którzy stracili zdrowie, życie, bliskich w przygranicznych polskich lasach, nadal będziemy się spierali – jak w sprawie stanu wojennego – czy były po temu jakieś wyższe racje. Tylko co może mieć większy wymiar moralny od humanitaryzmu?
Czytaj też: Czy polski patrol natknął się na specnaz?