Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Pierwsze dni nowego Sejmu. Posłowie wybrali marszałków i członków KRS

Sejm X kadencji wybrał posła Szymona Hołownię na marszałka Sejmu. 13 listopada 2023 r. Sejm X kadencji wybrał posła Szymona Hołownię na marszałka Sejmu. 13 listopada 2023 r. mat.pr. / Kancelaria Sejmu RP
Pierwszy i drugi dzień obrad Sejmu X kadencji za nami. Partie demokratyczne podjęły uchwałę o zawiązaniu koalicji, dotychczasowy premier złożył dymisję, wybrano marszałka i pięcioro wicemarszałków Sejmu, a także posłów do KRS.

Posłowie wybrali czterech członków Krajowej Rady Sądownictwa. KRS liczy 25 miejsc, ale tylko sześć spośród nich jest zarezerwowanych dla parlamentu (z czego dwa dla Senatu).

We wtorek zgłoszono ośmioro kandydatów. Trzecia Droga zgłosiła jednego – Tomasza Zimocha z Polski 2050. Lewica też jedną kandydatkę – Annę Marię Żukowską. Koalicja Obywatelska dwoje – Kamilę Gasiuk-Pihowicz i Roberta Kropiwnickiego, zaś PiS, który w poprzedniej kadencji nie dopuścił do Rady żadnego kandydata opozycji, aż czterech: Marka Asta, Bartosza Kownackiego, Kazimierza Smolińskiego i Arkadiusza Mularczyka.

„Dzisiaj zaczynamy proces uzdrawiania KRS” – powiedział z mównicy sejmowej Borys Budka, przedstawiając kandydatów KO. Poza kolejnością wystąpił Zbigniew Ziobro. Marszałek Szymon Hołownia, który zgodnie z regulaminem dopuścił go do głosu, musiał kilkukrotnie uciszać posłów. „To Trybunał Konstytucyjny decyduje, czy ustawa jest zgodna z konstytucją, a nie poseł Budka” – powiedział minister sprawiedliwości. Część sali skandowała „będziesz siedział”, na co Ziobro odpowiedział: „Mam nadzieję, że nie okażecie się ofiarami, jak przy Trybunale Stanu”.

Mimo że czas jego wypowiedzi minął, Ziobro nie chciał opuścić mównicy. Część posłów krzyczała „Regulamin”, wymuszając na marszałku przywrócenie go do głosu. Hołownia zagroził przerwaniem obrad, ale ostatecznie dał Ziobrze pół minuty na dokończenie wypowiedzi.

Hołownia zgodził się dopuścić do głosu także Przemysława Czarnka, ale zaznaczył, że nie pozwoli zakłócać w ten sposób pracy Sejmu i ograniczył liczbę ministrów, którym pozwoli się wypowiedzieć. Czarnek zwrócił się do Hołowni per „marszałku rotacyjny”, sam mówił zaś o „chamstwie politycznym”. „To Budka zgłaszał w 2015 r. kandydatury na sędziów TK, których ówczesna większość wybrała na zapas” – zauważył minister edukacji. I odniósł się do wypowiedzi przedmówcy, Krzysztofa Śmiszka z Lewicy: „Demokracja polega na tym, że to ludzie mają głos, a nie Śmiszki, które nie umieją liczyć”. Marszałek Hołownia skwitował to słowami: „Jeśli to są pana standardy parlamentaryzmu, to ubolewam”.

Ostatnim ministrem, którego Hołownia dopuścił do głosu, był Szymon Szynkowski vel Sęk. Stwierdził, że kandydatka KO Kamila Gasiuk-Pichowicz nie spełnia kryteriów i warunków nieposzlakowanej opinii niezbędnych do zasiadania w KRS.

Następnie posłowie przegłosowali trzyminutowe oświadczenia klubów i kół poselskich. Z PiS zgłosiły się trzy osoby, marszałek Hołownia pozwolił więc mówić im po minucie (ostatecznie głos zabrało tylko dwóch posłów PiS: Krzysztof Sztucki i Sebastian Kaleta).

Krzysztof Gawkowski z Lewicy zarzucił PiS, że upolitycznił i upodlił Krajową Radę Sądownictwa. „A na czele tej grupy przestępczej stał Zbigniew Ziobro” – zaznaczył. „KRS był to łup, nic tam nie robiliście, a tylko tam zarabialiście” – mówił. Dodał, że PiS „był jak dżuma dla Polski”.

Michał Wawer z Konfederacji nazwał wszystkich ośmioro kandydatów do KRS „politycznymi awanturnikami”. „A Polacy chcą naprawy sądownictwa, a nie awantur” – zauważył.

Jako ostatni przed głosowaniem wypowiedział się minister Michał Wójcik. „Wjechaliście tu wczoraj jak Hunowie” – zwrócił się do opozycji. I dodał: „Zagrabiacie, palicie i niszczycie jak oni. I zginiecie jak Hunowie”.

Następnie posłowie przystąpili do głosowania. Do KRS wybrano Kamilę Gasiuk-Pichowicz (246 głosami), Tomasza Zimocha (246), Annę Marię Żukowską (245) i Roberta Kropiwnickiego (243). Do Rady nie dostał się żaden z kandydatów PiS.

Szymon Hołownia ogłosił przerwę w obradach do 21 listopada.

Prezydent Duda: Demokracja w Polsce nigdy nie była tak silna

Pierwsze posiedzenie Sejmu X kadencji rozpoczęło się w poniedziałek w południe. Obrady prowadził marszałek senior Marek Sawicki z PSL, wyznaczony do tej roli przez prezydenta. Po odśpiewaniu hymnu (prezes PiS Jarosław Kaczyński nie dotarł na miejsce na czas, stał wtedy w przejściu) przywitał przybyłych i zaprosił prezydenta Andrzeja Dudę do wygłoszenia orędzia.

„21 966 891 osób. Dokładnie tylu polskich obywateli zagłosowało w wyborach 15 października. Frekwencja wyborcza osiągnęła ponad 74 proc. To wielka rzecz. To wielki sukces polskiej demokracji. Dziękuję wszystkim, którzy wzięli udział w wyborach parlamentarnych. Demokracja w Polsce nigdy nie była tak silna” – zaczął prezydent. Jak dodał, Polacy uwierzyli, że ich głos ma znaczenie, że mogą decydować o najważniejszych sprawach dla swojego kraju. Przypomniał, że nie zawsze tak było. „Ludzie byli zniechęceni, uważali, że politycy ich nie reprezentują” – zauważył.

Zaapelował do posłów i posłanek o wzajemny szacunek. „Wyrazem tego wzajemnego szacunku, ale też wobec wyborców, powinno być to, że każdy klub parlamentarny, każdy, nawet ten najmniejszy, będzie miał wskazanego przez siebie reprezentanta w prezydium Sejmu. To powinien być dobry i stały zwyczaj parlamentarny” – stwierdził Andrzej Duda.

Andrzej Duda wygłosił w Sejmie orędzie.Jakub Szymczuk/Kancelaria Prezydenta RPAndrzej Duda wygłosił w Sejmie orędzie.

Zadeklarował gotowość do współpracy z nowo wybranym parlamentem. Powiedział, że najważniejszą sprawą dziś jest bezpieczeństwo. Podziękował za to, że wszyscy zebrani w Sejmie wykazali się odpowiedzialnością w obliczu wojny w Ukrainie. „Przed wyborami w 2020 r. apelowałem, żeby budować „koalicję polskich spraw” wokół najważniejszych dla naszej ojczyzny tematów, takich jak rodzina, bezpieczeństwo, praca, inwestycje oraz godność Polski i Polaków. I chcę z tego miejsca wyraźnie powiedzieć: taka »koalicja polskich spraw« jest Polsce nadal bardzo potrzebna”.

Wyznał też: „Będę stał na straży największych osiągnięć ostatnich ośmiu lat. To było dobre osiem lat” (wywołał tym wesołość na sali). Wymienił m.in. wsparcie dla rodzin, programy społeczne, obniżenie wieku emerytalnego. Dodał, że „te rzeczy muszą zostać utrzymane”.

Przestrzegł też, że nie zgodzi się „na żadne próby ograniczania, podważania czy kwestionowania konstytucyjnych uprawnień prezydenta” (znów: wesołość na sali). Przypomniał, że zostało mu 20 miesięcy urzędowania, więc nie będzie „robił tego dla siebie, ale dla następnych prezydentów i dla Polski”. „Nie zgodzę się na obchodzenie czy naginanie prawa” – przekonywał. „Broniłem i będę bronił wolności i solidarności. Nie zawaham się skorzystać z weta. Obóz polityczny, z którego się wywodzę, przekonał się o tym wielokrotnie”.

Dodał jednak, że ewentualne weto „nie może być usprawiedliwieniem dla niezrealizowania obietnic wyborczych”. „Ja swoje słowa traktuję poważnie, ale wy też macie obietnice, które złożyliście Polakom, i bardzo proszę, zrealizujcie je” – powiedział.

Gdy zacytował fragment ślubowania poselskiego o przestrzeganiu konstytucji, część posłów wybuchła śmiechem. Niektórzy zaczęli buczeć.

Na koniec zauważył, że kampania wyborcza była czasem ostrych sporów, ale ten czas już się skończył. „Tak jak w 2019 r., tak i dziś chciałbym po zakończeniu swojego wystąpienia powtórzyć gest podania dłoni wszystkim państwu posłom i posłankom, poprzez symboliczne podanie dłoni tym, którzy zasiadają w pierwszych rzędach w Sejmie. Niech to będzie symboliczne zakończenie okresu kampanii, niech stanie się to dobrą tradycją w naszym parlamencie. Tak zaczynajmy każde pierwsze posiedzenie nowego Sejmu, od podania sobie ręki” – zaproponował i podał rękę posłom w pierwszym rzędzie. Byli to m.in. Jarosław Kaczyński, Sławomir Mentzen, Szymon Hołownia, Donald Tusk i Włodzimierz Czarzasty.

„Niech żyje niepodległa Rzeczpospolita. Boże, błogosław Polsce, błogosław naszą ojczyznę!” – zakończył prezydent.

Ślubowanie posłów i dymisja Morawieckiego

Dalej przemawiał marszałek senior Marek Sawicki. „Wyrażam nadzieję, że nowa kadencja pozwoli odbudować, począwszy od nas, poczucie wspólnoty narodowej, za którą opowiedziało się tak wielu wyborców” – wyznał. Wcześniej w imieniu nowo wybranych posłów i posłanek podziękował Polkom i Polakom za liczny udział w wyborach.

Powołał tymczasowych sekretarzy Sejmu: Alicję Łepkowską-Gołaś, Dorotę Olko, Annę Pieczarkę, Wiolettę Tomczak, Ryszarda Wilka, Bożenę Żelazowską.

Rozpoczęło się ślubowanie 460 posłów. 318 z nich obroniło mandaty, 117 nigdy wcześniej nie zasiadało w sejmowych ławach, 25 było już posłami, ale nie w mijającej kadencji.

Kolejnym punktem posiedzenia była dymisja Mateusza Morawieckiego i jego gabinetu. Premier stwierdził, że złoży ją na ręce marszałka seniora, ale wcześniej przedstawi „krótką panoramę tego, co udało się zrobić”. Opisując osiem lat rządów PiS, podkreślił „wiarygodność spełniania tego, co PiS obiecywał wyborcom”. Podziękował też prezydentowi za powierzenie mu funkcji tworzenia rządu.

W trybie art. 162 ust. 1 Konstytucji RP premier Mateusz Morawiecki złożył dymisję Rady Ministrów. 13 listopada 2023 r.mat.pr./Kancelaria Sejmu RPW trybie art. 162 ust. 1 Konstytucji RP premier Mateusz Morawiecki złożył dymisję Rady Ministrów. 13 listopada 2023 r.

Pochwalił się wzrostem gospodarczym, po czym przypomniał o „czterech wielkich kryzysach, które na nas spadły” – pandemii koronawirusa, kryzysie migracyjnym, wojnie na Ukrainie, kryzysie energetycznym i inflacyjnym.

„Na pewno nie wszystko się udało” – przyznał. „Za błędy warto przeprosić. Choć był taki rząd niedawno temu, który niewiele robił i też popełniał błędy”. Po czym zaprosił wszystkich do „koalicji polskich spraw”, o której mówił wcześniej prezydent Duda. „Od tego, jak poprowadzimy polskie sprawy, zależy przyszłość naszej ojczyzny” – zauważył. Nie zabrakło też kilku umizgów do Trzeciej Drogi i straszenia utratą suwerenności Polski na rzecz Unii Europejskiej.

„To jest gra o niepodległość, o polską suwerenność, która będzie się toczyła metodami politycznymi” – zaznaczył. W pewnym momencie przerwał mu marszałek senior Marek Sawicki, zauważając, że na exposé przyjdzie jeszcze czas.

„Zapraszam wszystkich, aby poparli mój rząd, który będę starał się tworzyć” – zakończył premier Mateusz Morawiecki, czym wywołał rozbawienie u posłów i posłanek.

W ciągu 14 dni od dymisji prezydent powinien powołać nowy rząd i odebrać przysięgę od jego członków. W ciągu kolejnych dwóch tygodni Morawiecki ma przedstawić Sejmowi program prac (exposé) z wnioskiem o udzielenie wotum zaufania. To niemal pewne, że nie uzyska poparcia. A to pozwoli Sejmowi wskazać swojego kandydata – w tym kroku powinien zostać wyłoniony rząd Donalda Tuska. Stanie się to najpewniej w połowie grudnia.

Wybór marszałka Sejmu

Następnie posłowie przystąpili do wyboru właściwego marszałka Sejmu. Kandydatów było dwoje: Szymon Hołownia, popierany przez nową większość, i Elżbieta Witek z PiS.

Kandydaturę Hołowni przedstawił szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Wymienił cechy, którymi powinien się cechować marszałek Sejmu, a które – jego zdaniem – posiada lider Polski 2050: erudycję, empatię, odwagę. „Proszę Wysoką Izbę o wybranie na swojego marszałka Szymona Hołownię” – zaapelował.

Kandydaturę Elżbiety Witek przedstawił Mariusz Błaszczak, szef klubu PiS. Szczegółowo zrelacjonował życiorys Witek, po czym zauważył, że była najdłużej urzędującym marszałkiem Sejmu. „Opozycja nigdy nie skierowała wniosku o usunięcie pani marszałek. Zawsze godnie nas reprezentowała” – stwierdził.

Głos na temat kandydatur jako jedyny zabrał Grzegorz Braun, który stwierdził, że zgłoszenie Elżbiety Witek jest manifestacją braku woli koncyliacji, dialogu, zmian.

Większość sejmowa najwidoczniej pomyślała podobnie, bo na nowego marszałka wybrała Szymona Hołownię. Zdobył 265 głosów, Elżbieta Witek – 193.

„To wielki honor, potężne zobowiązanie, dowód, że Polki i Polacy naprawdę są dojrzałym społeczeństwem” – powiedział Hołownia. „Na te cztery lata mamy ważne zadanie: każdego dnia dowodzić, że nasi rodacy nie pomylili się, stojąc 15 października w tych długich kolejkach przed lokalami wyborczymi. Nie zwieść naszych dzieci” – dodał.

Przypomniał, że „do polityki przyszedł spoza polityki”, nie zna jej wszystkich trików, ale zna jej serce. „Polityka to nie przemoc, polityka to troska. Ta sala to nie oktagon z gali MMA, to dom spotkań i rozmowy” – wyjaśnił.

„Od jutra, nawet od dziś, wiele się tutaj zmieni” – zapowiedział. „Przede wszystkim przestawimy te dwie litery i będzie tu »patria«, a nie »partia«”. Obiecał, że z gabinetu marszałka „z hukiem wyjedzie zamrażarka, znikną policyjne barierki, bo dość już tych barier nastawiano między nami”. Zaznaczył, że usuwanie barierek już się zaczęło, zaś niebawem zaprosi najstarszych sejmowym stażem dziennikarzy, by pomogli mu znów otworzyć dla nich Sejm. „Sejm nie będzie punktem obsługi rządu, nie będzie maszynką do głosowania” – obiecał. „Sejm nie będzie azylem dla przestępców, polem do korupcji, trybuną dla pogardy” – dodał.

„Posłanki i posłowie witajcie w Sejmie różnych Polaków (...) Po tym głosowaniu już nie można mieć wątpliwości, że jest w tym Sejmie większość gotowa do przejęcia władzy” – powiedział, odnosząc się do decyzji prezydenta.

Zgodnie z umową koalicyjną po dwóch latach na stanowisku marszałka Hołownię ma zastąpić szef Lewicy Włodzimierz Czarzasty.

Lider Polski 2050 już wcześniej zapowiadał, że ma swój plan na nowy Sejm. „Państwo zaczęło się w Polsce psuć od parlamentu. To tam się zaczęły procesy gnilne, które przez osiem lat sprawiały, że erodowało na wszystkich płaszczyznach. Od Sejmu trzeba to zacząć naprawiać; nie będzie dobrego rządu, jeśli nie będzie zdrowego Sejmu” – powiedział w TVN24. Pomysł Hołowni to przede wszystkim otwarcie Sejmu na dialog, obywateli, organizacje społeczne – „odbarierkowanie” parlamentu, bo to postawione przy Wiejskiej płotki stały się symbolem tego, jak PiS postrzega parlament. Sejm ma się znów stać miejscem debat politycznych, a nie odgrodzonym od Polaków „walcem przeprowadzającym posłusznie wolę partii narzucaną z ul. Nowogrodzkiej”.

Politycy KO w nowym Sejmie, 13 listopada 2023 r.Kancelaria Sejmu RPPolitycy KO w nowym Sejmie, 13 listopada 2023 r.

„Prezydium dla tych, którzy szanują zasady parlamentaryzmu”

Sejm, już pod przewodem nowego marszałka, zdecydował o powołaniu sześciorga wicemarszałków. Wśród przyszłych koalicjantów ta kwestia wywołuje spory: KO i Lewica nie zgadzają się na powołanie Elżbiety Witek. „Każdy klub parlamentarny powinien mieć swoją reprezentację w Prezydium Sejmu” – zauważył z mównicy sejmowej Borys Budka. Po czym dodał: „Jest jedna zasada: prezydium jest przeznaczone dla osób, które szanują podstawowe zasady parlamentaryzmu. Nie mogą się w nim znaleźć osoby, które przez ostatnie osiem lat w sposób ordynarny łamały te zasady. Dlatego klub KO nie poprze takich kandydatur”.

Krzysztof Paszyk z PSL przypomniał natomiast, że w 2015 r. jego ugrupowanie zostało pozbawione prawa do posiadania wicemarszałka. Teraz jednoznacznie opowiada się za tym, by wszystkie kluby miały swojego przedstawiciela w prezydium. Wniosek o sześciu wicemarszałków poparła też Polska 2050, tak by każdy klub miał swojego przedstawiciela, zapowiedziała Paulina Hennig-Kloska. To samo zdanie wyraził Krzysztof Gawkowski z Lewicy. Łukasz Schreiber z PiS stwierdził, że kpiną z dobrych obyczajów jest to, że partie mówią o tym, kogo nie poprą.

Za ustaleniem liczby wicemarszałków Sejmu na sześć osób zagłosowało wszystkich 458 posłów, którzy brali udział w głosowaniu.

Partie przedstawiły następujące kandydatury:

  • Dorota Niedziela, Monika Wielichowska (KO),
  • Piotr Zgorzelski (PSL),
  • Włodzimierz Czarzasty (Lewica),
  • Krzysztof Bosak (Konfederacja)
  • Elżbieta Witek (PiS).

„Trudno jest mi sobie wyobrazić, żebyśmy byli »za« kandydaturą Elżbiety Witek” – mówił wcześniej Szymon Hołownia. Lider Polski 2050 nie chciał zadeklarować wprost, czy jego partia będzie głosowała „przeciw”. Przyszły marszałek Sejmu zapowiedział też, że w nowym Sejmie nie będzie „zamrażania” projektów ustaw.

„Poza Elżbietą Witek nie będziemy nikogo zgłaszać na funkcję wicemarszałka Sejmu” – zapowiedział w rozmowie z PAP Jarosław Kaczyński. Dodał, że jego partia „nie pogodzi się z tym”, jeśli opozycja nie poprze tej kandydatury.

Mariusz Błaszczak z PiS zaznaczył, że odrzucenie kandydatury Witek będzie oznaczało, że „ci, którzy mają usta pełne frazesów o demokracji, sami tej demokracji nie przestrzegają”.

Krzysztof Bosak, kandydat Konfederacji, w głosowaniu na stanowisko wicemarszałka Sejmu uzyskał 227 głosów „za”. 250 głosów poparcia otrzymał Włodzimierz Czarzasty (Lewica). Wicemarszałkiniami Sejmu z ramienia Koalicji Obywatelskiej zostały także Dorota Niedziela, otrzymując 257 głosów, i Monika Wielichowska, za którą opowiedziało się 252 posłów. Poseł Piotr Zgorzelski z PSL uzyskał 267 głosów poparcia. W głosowaniu odpadła Elżbieta Witek, kandydatka PiS, która uzyskała zaledwie 203 głosy poparcia. Nie wystarczyło to do uzyskania bezwzględnej większości, a taką wybierani są posłowie na stanowisko wicemarszałka Sejmu RP. Nad kolejną kandydaturą na szóste stanowisko wicemarszałka posłowie zagłosują w późniejszym terminie.

Elżbieta Witek, marszałek Sejmu IX kadencji, składa ślubowanie poselskie. 13 listopada 2023 r.mat.pr./Kancelaria Sejmu RPElżbieta Witek, marszałek Sejmu IX kadencji, składa ślubowanie poselskie. 13 listopada 2023 r.

Prezes PiS Jarosław Kaczyński oświadczył, że w związku z odrzuceniem kandydatury Elżbiety Witek PiS jest przygotowany na brak wicemarszałka Sejmu. Klub PiS nie zgłosi innego kandydata – powiedział lider PiS. „Opozycja jest taka, jaka jest”, komentował sytuację. „Teraz jest co prawda większością, ale to jest opozycja totalna. Jak się zachowywała, to każdy, kto nie ma jakiegoś bielma na oczach, wdział w ciągu tych lat – mówił Kaczyński. – Po prostu to jest przepaść kulturowa i sądzę, że ona uniemożliwiła wybór pani Witek, bo ona jest po prostu z innego świata, z innej kultury, tej wyższej. A oni są z niższej”.

„Mieliśmy szumne wypowiedzi o demokracji i pokoju, a mamy działania antydemokratyczne. Nikt za nas nie będzie decydował, kogo mamy wybrać wicemarszałkiem” – w poniedziałek wieczorem była marszałek Sejmu Elżbieta Witek zapewniła .

Prezydent powierza Morawieckiemu misję utworzenia rządu

W poniedziałek wieczorem w Pałacu Prezydenckim pojawił się Mateusz Morawiecki. Prezydent Andrzej Duda przyjął dymisję jego rządu i jednocześnie ponownie desygnował na stanowisko premiera. „Powtórzę to jeszcze raz i będę to powtarzał w nieskończoność – w moim najgłębszym przekonaniu było to dobre dla Polski osiem lat” – podsumował rządy PiS od momentu, kiedy Radą Ministrów kierowała Beata Szydło, prezydent. „Znakomita większość zobowiązań została dotrzymana”, podkreślił. Duda wyraził także wiarę, że premier sformuje rząd i znajdzie większość, która poprze w Sejmie nową Radę Ministrów. „Wierzę w to, że niejedno dobre jeszcze przed nami” – zakończył.

Prezydent Andrzej Duda powierza misję tworzenia rządu premierowi Mateuszowi Morawieckiemu z PiS. 13 listopada, 2023 r.mat.pr./X (d. Twitter)Prezydent Andrzej Duda powierza misję tworzenia rządu premierowi Mateuszowi Morawieckiemu z PiS. 13 listopada, 2023 r.

W Senacie odpadły kandydatury PiS na marszałka i wicemarszałka

W głosowaniu na stanowisko marszałka Senatu brało udział dwoje kandydatów: Małgorzata Kidawa-Błońska z Koalicji Obywatelskiej i Marek Pęk z PiS. Po uzyskaniu poparcia 66 senatorów nową marszałkinią Senatu została Małgorzata Kidawa-Błońska, która w Senacie zasiada po raz pierwszy.

Senat XI kadencji wybrał także troje wicemarszałków: Magdalenę Biejat, Rafała Grupińskiego i Michała Kamińskiego. Za kandydaturą senator Magdaleny Biejat głosowało 68 senatorów, 22 było przeciw, a ośmioro wstrzymało się od głosu. Senator Rafał Grupiński uzyskał poparcie 83 senatorów, dwóch było przeciw jego kandydaturze, a 14 wstrzymało się od głosu. Senator Michał Kamiński został wybrany głosami 70 senatorów, przy dziewięciu – przeciw i 14 wstrzymujących się. Kandydatura senatora Marka Pęka z PiS nie uzyskała wymaganej większości (33 głosy za, 60 – przeciw i trzy wstrzymujące się).

Marszałkinią Senatu RP XI kadencji została Małgorzata Kidawa-Błońska z Koalicji Obywatelskiej. To drugi raz w historii, kiedy urząd Marszałka Senatu obejmuje kobieta. 13 listopada 2023 r.Senat RP/X (d. Twitter)Marszałkinią Senatu RP XI kadencji została Małgorzata Kidawa-Błońska z Koalicji Obywatelskiej. To drugi raz w historii, kiedy urząd Marszałka Senatu obejmuje kobieta. 13 listopada 2023 r.

Uchwały w sprawie praworządności

Pierwsze posiedzenie Sejmu nie ograniczy się zapewne do jednego dnia (w 2019 r. trwało cztery). Z informacji Polityki Insight wynika, że zwłaszcza posłowie KO i Lewicy będą chcieli podjąć dwie uchwały związane z praworządnością. Chodzi o usunięcie z Trybunału Konstytucyjnego trzech tzw. sędziów dublerów, wybranych w miejsce prawidłowo powołanych sędziów przez większość PO-PSL w 2015 r.

Druga z uchwał miałaby stwierdzić wadliwy sposób obsadzania Krajowej Rady Sądownictwa, co byłoby podstawą do zablokowania jej prac. To kluczowy organ w sądownictwie – decyduje m.in. o powołaniach sędziów i awansach. PiS w pierwszej kadencji zmienił przepisy regulujące sposób wyboru sędziów do KRS, decydującą rolę przyznał posłom – stała się politycznie zależna i nie gwarantuje bezstronności. Stanowisko to znalazło potwierdzenie m.in. w wyrokach NSA i europejskich trybunałów, które miałyby być podstawą do podjęcia uchwał.

Sceptyczna w ich sprawie jest Polska 2050. Dopuszcza wprawdzie przegłosowanie uchwały dotyczącej dublerów, ale wolałaby tego nie robić na pierwszym posiedzeniu. Uchwała KRS, której formacja Hołowni się sprzeciwia, jest o tyle istotna, że w ostatnim czasie instytucja ta wraz z Andrzejem Dudą na dużą skalę rozpoczęła proces wprowadzania do zawodu nowych sędziów.

Na pierwszym posiedzeniu posłowie wybiorą też zapewne członków Trybunału Stanu i wskażą posłów, którzy zasiądą w KRS. Rada liczy 25 osób, w tym 15 sędziów, czterech posłów, dwóch senatorów, do tego przedstawiciel prezydenta, pierwszy prezes Sądu Najwyższego, prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego i minister sprawiedliwości. Poznamy też składy stałych komisji sejmowych. Nie jest wykluczone, że posłowie rozpoczną prace nad ustawami. Robert Biedroń w wystąpieniu przy okazji podpisania umowy koalicyjnej mówił, że jedną z pierwszych ustaw, jakie opracuje Lewica, będzie ta dotycząca przerywania ciąży.

Inauguracja Sejmu X kadencji, 13 listopada 2023 r.Anna Dąbrowska/PolitykaInauguracja Sejmu X kadencji, 13 listopada 2023 r.

Kukiz za rządem PiS, ale poza klubem PiS

Paweł Kukiz zapowiedział w poniedziałek w RMF FM, że poprze kandydaturę Elżbiety Witek na wicemarszałka Sejmu oraz Mateusza Morawieckiego na premiera. Jednocześnie nie wejdzie do klubu parlamentarnego PiS. Założy własne koło poselskie.

„Zagłosuję za utrzymaniem tego rządu, za utrzymaniem opcji prawicowej, opcji patriotycznej, mimo wszelkich moich zastrzeżeń co do tego, co się działo w różnych instytucjach, spółkach skarbu państwa, tego nepotyzmu, pychy, bufonady, arogancji itd. Uważam, że wybór pomiędzy dżumą a cholerą jest jednak jednoznaczny. Z całą pewnością zagłosuję za opcją prawicową i nie ma co do tego wątpliwości” – powiedział. I dodał: „Będę głosował za opcją światopoglądową, która jest mi najbliższa, i najbliższa jest mi ta opcja prawicowa. Ja nie jestem skrajnym liberałem”.

Zastrzegł jednak: „Ja nie jestem pisowcem i nigdy nie byłem pisowcem. Wchodząc do klubu PiS, w którym obowiązuje dyscyplina klubowa, jednocześnie skazuję się na dyscyplinę partyjną”.

Zgodnie z regulaminem Sejmu koło poselskie musi liczyć co najmniej troje członków. Do koła poselskiego Kukiz ’15 oprócz Kukiza wejdą Marek Jakubiak i Jarosław Sachajko.

Tusk na Radzie Krajowej PO: Kolejka do stanowisk powinna być krótka

W poniedziałek o godz. 9 zebrała się Rada Krajowa Platformy Obywatelskiej, aby przegłosować uchwałę o utworzeniu koalicji rządowej z Trzecią Drogą i Lewicą. Przemówienie wygłosił Donald Tusk, przewodniczący PO i kandydat koalicji na premiera. Mówił o historycznym wymiarze wyborów 15 października i odpowiedzialności, jaką biorą na siebie nowi posłowie. Pierwszym testem ma być dla nich dzisiejszy wybór prezydium Sejmu, w tym głosowanie nad kandydaturą Elżbiety Witek (PiS) na wicemarszałka.

„Jarosławie Kaczyński, kończy się epoka terroru politycznego i trucizny w życiu politycznym, bo przegrałeś! Polska nie chciała twojego zwycięstwa” – mówił Tusk. Dla niego sprzeciw wobec kandydatury Witek „ma fundamentalne znaczenie”, bo jako marszałek Sejmu „wsławiła się w ostatnich latach omijaniem reguł”; jej praca „stała się symbolem i istotą pełzającego zamachu stanu, którego byliśmy świadkami i ofiarami w czasie ośmiu lat rządów PiS”.

„Nie ma miejsca na kompromis ze złem” – kontynuował Tusk. „Nie ma miejsca na kompromis, kiedy ludzie łamią zasady. Demokracja chroni narody przed przemocą, przed wojną, przed narzucaniem siłą woli mniejszości jakiejś większości. Znamy przypadki, kiedy ludzie legalnie wybrani, partie dzierżące władzę wykorzystywały mechanizmy demokracji, samą zasadę legalizmu przeciw istocie demokracji. To są najgorsze karty z historii Europy. Wiecie, jak bardzo dbali o »legalność« lub pozór legalności swoich działań Hitler i Stalin. PiS był na tej drodze: wykorzystać władzę, jaką dostało się od ludzi, przeciwko ludziom; demokrację, przepisy prawa – przeciwko demokracji i przeciwko praworządności. Musimy dziś pokazać, że serio traktujemy te fundamentalne kwestie”.

„Doczekaliśmy się tego dnia! Osiem lat czekaliśmy na tę chwilę. Nie tylko my, ale miliony Polaków; na ten dzień, kiedy będzie można znowu z nadzieją i ufnością oglądać obrady Sejmu, obserwować działania wybranej demokratycznej władzy” – triumfował Tusk. Przestrzegał jednocześnie: „Od pierwszych godzin będziemy musieli wymagać od siebie dyscypliny etycznej i politycznej, lojalności wobec zasad, nie wobec samych siebie”.

Tusk ostrzegał partyjnych kolegów przed pazernością na władzę. „Kolejka do stanowisk powinna być krótka. Każdy, kto w niej staje, powinien mieć świadomość, że osobiście straci” – mówił.

Rekomendował na wicemarszałkinię Sejmu Monikę Wielichowską i Dorotę Niedzielę. Na marszałkinię Senatu – Małgorzatę Kidawę-Błońską, a na wicemarszałka Senatu – Rafała Grupińskiego.

Monika Wielichowska do PO należy od 2002 r., od 2017 w zarządzie krajowym partii, obecnie zastępczyni jej sekretarza generalnego; w Sejmie od 2007 r. – zasiadała w komisjach infrastruktury; kultury i środków przekazu; finansów publicznych; zdrowia. Skończyła marketing na Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu i studia podyplomowe z zakresu dziennikarstwa i zarządzania informacją PR oraz zarządzania i finansowania infrastruktury drogowej. Wcześniej była radną (2002-2007) i starostą powiatu kłodzkiego (2006-2007). Jeszcze wcześniej zajmowała się produkcją płyt m.in. Big Cyca, Czarno-Czarnych i Bielizny. W zakończonej właśnie kampanii była w ścisłym sztabie Donalda Tuska i prowadziła spotkania z wyborcami.

Dorota Niedziela – posłanka od 2011 r., od czerwca do listopada 2015 r. sekretarzyni stanu w Ministerstwie Środowiska w rządzie Ewy Kopacz, zasiadała w sejmowej komisji rolnictwa i rozwoju wsi. Dwa lata temu, gdy Rada Krajowa Platformy wybierała siedmioro nowych wiceprzewodniczących partii, Niedziela była na drugim miejscu pod względem liczby zdobytych głosów (po Małgorzacie Kidawie-Błońskiej). Wcześniej pracowała w zarządzie Śląskiej Polikliniki Weterynaryjnej (od 2006), była sekretarzynią Polskiego Stowarzyszenia Lekarzy Weterynarii (od 2010). Przez kilkanaście lat była współwłaścicielką przychodni weterynaryjnej.

PO przyjęła uchwałę o stworzeniu koalicji z Trzecią Drogą i Lewicą przez aklamację.

Zamiast „pakietu demokratycznego” – kary i barierki

Sejm pod rządami PiS był zdegradowany i zamknięty dla obywateli, jak pisali na łamach „Polityki” Anna Dąbrowska i Łukasz Lipiński. Stał się maszynką do głosowania, która miała bezwzględnie realizować wolę centrali z Nowogrodzkiej. Brutalne deptanie procedur stało się ponurą normą, na którą opinia publiczna przestała już zwracać uwagę. Padały rekordy: przyjęcie ustaw wprowadzających w 2020 r. tzw. wybory kopertowe zajęło posłom 113 minut. Tyle zajęły trzy czytania, „debata” i głosowanie. Nowelizacja ustawy o IPN w sprawie „polskich obozów śmierci”, która doprowadziła do awantury z USA i Izraelem, została przegłosowana w trzy godziny.

Gdy sejmowa maszynka się zacinała, dyspozycyjni marszałkowie Marek Kuchciński i Elżbieta Witek głosowanie powtarzali. „Elżbieta, jest prośba od szefa, bo chyba reasumpcję trzeba będzie zrobić” – takie słowa ministra kultury Piotra Glińskiego wyłapały w grudniu 2020 r. sejmowe mikrofony. Wtedy chodziło o poprawki Senatu do ustaw covidowych, innym razem o procedowanie ustawy medialnej wymierzonej w TVN. Witek zapewniała, że przy lex TVN rzekomo zasięgnęła opinii pięciu prawników (wśród nich był podobno minister Przemysław Czarnek), i reasumpcję zarządziła. Podobnie było w komisjach; posłowie żartowali, że do regulaminu można wpisać zasadę, że PiS głosuje do skutku, aż wygra.

Jeszcze nigdy Sejm nie zbierał się tak rzadko, jak w ostatniej kadencji. Tylko 81 posiedzeń, najmniej od 1991 r. (przed 2015 r. liczba posiedzeń zawsze przekraczała setkę). Dni sejmowych było tylko 194. Krótsze obrady nie oznaczały zatrzymania biegunki legislacyjnej, nowelizacji było coraz więcej, przy tym – zdaniem ekspertów – gorszej jakości. Z raportu serwisu Prawo.pl i LEX wynika, że 2022 r. był rekordowy pod względem zmian w prawie. Opublikowano 127 tys. nowych aktów prawnych, a przynajmniej raz zmieniono 25 tys. aktów. W jednej ustawie lądowały wrzutki, które zmieniały inne, które z bazową ustawą nie miały wiele wspólnego. Takie upychanie do jednej ustawy przepisów zmieniających kompletnie inne dziedziny stało się normą.

Marszałkowie PiS konsekwentnie zwalczali prawo opozycji do krytyki i wypowiadania swojego zdania. W 2018 r. Sejm uchwalił zmiany, które umożliwiają nakładanie kar finansowych na niepokornych posłów, którzy zdaniem marszałka naruszyli powagę izby. Najwięcej musiał płacić poseł KO Sławomir Nitras, np. za to, że po swoim wystąpieniu w sprawie zaostrzenia kar dla pedofilów usiłował wręczyć Jarosławowi Kaczyńskiemu dziecięce buciki, symbolizujące ofiary księży pedofilów. Z kolei Ryszard Terlecki z PiS jako wicemarszałek nagminnie wyłączał posłom mikrofon, kiedy licznik wybijał koniec – zwykle minutowego – czasu na wystąpienie. PiS regulaminowo ograniczył też prawo posłów do zadawania pytań, wprowadzając limity.

Będzie lepiej?

Po wyborach przedstawiciele partii demokratycznych zgodnie deklarują, że nowy Sejm zostanie ponowie otwarty dla obywateli. Znikną barierki, wrócić mają realne konsultacje z organizacjami społecznymi i grupami interesu, zwłaszcza na posiedzeniach komisji. Posłowie mają już nie odrzucać en bloc wszystkich poprawek sprzecznych z wolą większości, dotychczasowa opozycja obiecuje też powrót debaty na salę plenarną. Wrócić ma funkcja realnej kontroli parlamentarnej nad rządem. W ostatniej kadencji ministrowie – szczególnie Mariusz Błaszczak i Czarnek – demonstracyjnie odmawiali stawiania się na Wiejskiej na wezwanie posłów.

Nowy Sejm ma zatem być bardziej otwarty, ale czy wróci jako miejsce, w którym się robi politykę? Jest kilka powodów, dla których można mieć na to nadzieję. Nową większość będą tworzyły cztery partie (nie licząc mniejszych ugrupowań), których liderzy nie będą w komplecie zasiadali w rządzie – Hołownia i Włodzimierz Czarzasty pozostaną zapewne poza gabinetem. Sejm mógłby się stać naturalnym miejscem komunikacji i konsultacji między partiami, choć można sobie także wyobrazić model, w którym przywódcy będą się spotykali poza Wiejską. Liderzy mogą jednak ustalać ogólne kierunki działania, a szczegóły pozostawiać posłom. – Do Sejmu musi wrócić pewna decyzyjność, jeśli chodzi o tworzenie prawa – uważa Paulina Henning-Kloska z Polski 2050. – Poza projektami rządowymi większą rolę będą odgrywać projekty poselskie, zwłaszcza w pewnych dziedzinach, jak np. kwestie światopoglądowe.

Kolejny argument to silna opozycja: PiS będzie dysponował w Sejmie największym, 194-osobowym klubem. Siłą rzeczy izba stanie się jednym z głównych pól politycznych bitew między nową władzą a nową opozycją, zaś przedstawiciele partii demokratycznych będą musieli zachować stałą czujność. PiS na pewno nie będzie dawał im odpocząć, zgłaszając ciągle inicjatywy, poprawki czy atakując w sejmowych debatach. – To, jaka będzie opozycja, zależy w dużym stopniu od nas – twierdzi jednak Henning-Kloska. – PiS musi się nauczyć bycia w opozycji, oni się przyzwyczaili do władzy: do przywilejów, gabinetów, pieniędzy, kierowców. Pamiętam, jak poobijani byli posłowie Platformy po utracie władzy w 2015 r.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną