Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

„Zabójcze maszyny”? To nie jest film Petera Jacksona!

Kadr z filmu „Zabójcze maszyny” Kadr z filmu „Zabójcze maszyny” mat. pr.
Promując film „Zabójcze maszyny”, studio Universal robi, co może, by ukryć jego reżysera Christiana Riversa. Eksponuje za to dużo lepsze marketingowo nazwisko Petera Jacksona.

Wypuszczony pod koniec ubiegłego roku do sieci pierwszy, półtoraminutowy zwiastun „Zabójczych maszyn” („Mortal Engines”), czyli ekranizacji powieści Philipa Reeve’a, zaczyna się od napisu: „Peter Jackson presents”. Napis wraca po około minucie. Nazwisko Christiana Riversa, reżysera tego obrazu, miga po 88 sekundach 89-sekundowego materiału. Z kolei opis filmu na oficjalnym kanale Universalu zaczyna się od słów: „Peter Jackson presents an epic new saga”. O Riversie wspomina kilkanaście linijek niżej.

Opowieść, jakiej nie widział świat. Reżysera nie widział też

Co ciekawe, w polskiej wersji zwiastuna, dostępnej na kanale dystrybutora TYLKOHITY, w opisie reżysera pomija się już całkowicie, za to jest miejsce na hasło: „Peter Jackson zaprasza: oto nowa spektakularna opowieść. Opowieść, jakiej nie widział świat!”.

Jackson, Jackson, Jackson.

W najnowszym, trwającym blisko trzy minuty trailerze Riversa ukryto jeszcze głębiej. O ile w pierwszym zwiastunie miał całą planszę dla siebie (choć wystarczyło mrugnąć, by ją przegapić), o tyle tutaj doczytać się go można tylko na stopklatce, wplecionego w całą ścianę tekstu.

Czytaj także: Filmy klasy B mają swoich fanów

Fantastyczny świat Petera Jacksona?

„Variety” pisze „o nowym fantastycznym świecie od Petera Jacksona”, wtóruje „Entertainment Weekly”, „The Hollywood Reporter” nazwisko Jacksona dał do tytułu, a Riversa umieścił w trzecim akapicie.

I tak oto zapowiadany na grudzień film „Zabójcze maszyny” nie jest już w powszechnej świadomości obrazem debiutującego na reżyserskim stołku Christiana Riversa, ale najnowszym dziełem twórcy odpowiedzialnego za ekranizacje „Władcy Pierścieni” i „Hobbita”, które wspólnie zarobiły mniej więcej tyle, ile smok Smaug zgromadził w swoim skarbcu. Kuriozalna sytuacja. I klarowny przykład manipulowania widownią.

Czytaj także: Co się działo przed „Władcą pierścieni”? Zobaczymy w serialu

Peter Jackson wspiera młode talenty

Oczywiście nikt nie kłamie. Jackson jest jak najbardziej zaangażowany w prace nad „Zabójczymi maszynami” – jako producent i współscenarzysta. Uprawnione jest też twierdzenie, że będzie to najnowsze dzieło twórców ekranizacji prozy Tolkiena. Można tak pisać o Riversie, który pracował nad tymi filmami, a w przypadku „Hobbita” był nawet jednym z reżyserów odpowiedzialnych za kręcenie mniej ważnych scen (tych, które Jackson mógł komuś odstąpić).

Zresztą jeśli ktoś miałby skupiać na sobie uwagę związaną z pierwszym projektem Christiana Riversa, to właśnie Jackson. Reżyser „Zabójczych maszyn” rósł pod jego skrzydłami, zaczynał jako autor storyboardów, czyli „komiksów”, na których rozrysowane są wszystkie sceny powstającego filmu, pomocne w pracy na planie. Panowie współpracują od lat. Jackson to pracodawca szalenie wierny, „swoich” trzyma bardzo blisko. Przy okazji wspiera ich rozwój, tak jak to było choćby z Andym Serkisem – z reżyserem „Władcy Pierścieni” Brytyjczyk poznał się przy okazji prac nad postacią Golluma, w „Hobbicie” zaś był już drugim reżyserem, co otworzyło mu drogę do kariery na tym stanowisku.

Jackson i pracująca z nim w duecie żona Fran Walsh jakiś czas temu polubili opiekować się młodymi talentami. Zaczęło się od współpracy z Neilem Blomkampem przy „Dystrykcie 9”. A teraz umożliwiło Riversowi start z bardzo wysokiego poziomu.

Czyli nic się nie stało?

Film twórców X

Na pewno nie ma w tym winy Petera Jacksona, który wykorzystuje renomę, by promować filmowców, w których widzi potencjał. Trudno też winić studio za to, że skoro już wydało – wnioskując ze zwiastunów – setki milionów dolarów na film, to chce walczyć o wyniki. Ale skala tych działań poraża: czym innym jest granie Jacksonem jako „ambasadorem” projektu, czym innym wprowadzanie w błąd. Co dalej? Książka „autora »Lśnienia« i »Czarownic z Salem«, napisana przez kogoś, kto u Kinga robi korektę?

Są pewne granice, nawet w reklamie, których przekroczenie trzeba już nazwać szerzeniem dezinformacji. I choć przemysł filmowy przyzwyczaił do tego, że za zwrotem „film twórców X” zazwyczaj nie kryje się reżyser czy scenarzysta, ale jeden z kilkunastu producentów (przykładem „Mroczne umysły”, promowane jako „film twórców »Stranger Things«”), to kampania „Zabójczych maszyn” wyznacza nowe „standardy”.

A poza wszystkim to Peter Jackson mógłby naprawdę nakręcić nowy film – jego ostatni trafił do kin w 2014 r.

Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama