Haniebna akcja wymierzona w Agnieszkę Holland i „Zieloną granicę”. PiS panikuje, celu nie osiągnie
Na kilkanaście godzin przed premierą nikt nic nie wie. Kina studyjne (o nich wspominał jedynie wiceminister Błażej Poboży) nie otrzymały żadnego, choćby w formie mailowej, potwierdzenia stosownej decyzji. Kiniarze nie wiedzą, jak się mają odnieść do ustnego rozporządzenia o seansach opatrzonych trzydziestosekundowym materiałem. Zero informacji na temat tego, kto go dostarczy i kiedy. W jakiej technologii będzie. Kina wymagają cyfrowego nośnika DCP, Digital Cinema Package – światowego standardu stosowanego w branży. I co jeśli placówki nie zastosują się do decyzji ministerstwa? Czy i jaka im grozi za to kara?
Akcja PiS wymierzona w dzieło Holland
Tymczasem zapowiedziany na czwartkowej konferencji prasowej spot można obejrzeć w sieci. Kilka ogólnikowych zdań wprowadza polityczny kontekst oraz chwali działania polskiego rządu mające na celu zapewnienie porządku i bezpieczeństwa na wschodniej granicy. – Kina samorządowe mogą się podporządkować i to pokazywać, ale prywatne? Bardzo wątpię – śmieje się jeden z dyrektorów takiej placówki w dużym mieście. Chyba że pod salami stać będzie policja, na co się nie zanosi. Pierwsze seanse mamy w piątek o 12, a przedpremiery, np. w Kinotece w Warszawie, już w czwartek wieczorem. Prawdopodobieństwo, że władza osiągnie swój cel, jest więc znikome.
Przypomnijmy, że cała ta akcja wymierzona jest w wysokiej klasy dzieło sztuki prezentowane niedawno w konkursie głównym festiwalu w Wenecji, gdzie film Agnieszki Holland uhonorowano Nagrodą Specjalną Jury. Nie chodzi o działalność siatki szpiegowskiej czy terrorystów zagrażających żywotnym interesom państwa, tylko o skromną, czarno-białą fabułę zrealizowaną przez wybitnie utalentowaną artystkę, która postanowiła upomnieć się o los ludzi ginących przy wschodniej granicy.