Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Film

Trzech panów na desce

Recenzja filmu: „Jutro albo pojutrze”, reż. Bing Liu

Keire Johnson – jeden z trzech bohaterów dokumentu. Keire Johnson – jeden z trzech bohaterów dokumentu. Against Gravity / materiały prasowe
Film „Jutro albo pojutrze” idealnie oddaje klimat jazdy na deskorolce.

Skejterzy Keire Johnson i Zack Mulligan na ekranie płynnie prześlizgują się przez puste ulice amerykańskiego Rockford, a reżyser Bing Liu jedzie z kamerą na swojej desce tuż za nimi. Choć wszyscy trzej młodzi ludzie poznali się podczas realizacji filmu, to Liu, wykorzystując również swoje i cudze archiwalne, domowe nagrania, stwarza wrażenie, jak gdyby przyjaźnili się i jeździli razem od kilkunastu lat. Sugerowana montażem bliskość między nimi ma chyba wytłumaczyć, dlaczego Keire i Zack otwierają się przed kamerą i rozmawiają o naprawdę trudnym, łączącym całą trójkę doświadczeniu. O przemocy fizycznej ze strony konserwatywnych ojców i o tym, jaki wpływ ma ona teraz na relacje budowane przez nich z kobietami. Liu nie pozostaje tylko za kamerą, rozmawia również ze swoją matką o jej wieloletnim przyzwoleniu na agresję ojczyma wobec niego i jego brata. Za ten dokumentalny debiut był nominowany do Oscara i dostał nagrody na festiwalu Sundance i w Polsce, na Millennium Docs Against Gravity. Jednak przyjęty przez niego chaotyczny sposób montażu, a także niekonkretny, nieszukający ogólniejszych społecznych analogii sposób prowadzenia historii, nie zawsze się sprawdza. I przez to nie wiadomo, z jaką konkretnie myślą Liu, łącząc deskorolkę z kozetką terapeutyczną, chciałby widza zostawić.

Jutro albo pojutrze (Minding the Gap), reż. Bing Liu, prod. USA 2018, 93 min

Polityka 14.2019 (3205) z dnia 02.04.2019; Afisz. Premiery; s. 74
Oryginalny tytuł tekstu: "Trzech panów na desce"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Mamy wysyp dorosłych z diagnozami spektrum autyzmu. Co to mówi o nich i o świecie?

Przez ostatnich pięć lat diagnoz autyzmu w Polsce przybyło o 100 proc. Odczucie ulgi z czasem uruchamia się u niemal wszystkich, bo prawie u wszystkich diagnoza jest jak przełącznik z trybu chaosu na wyjaśnienie, porządek. A porządek w spektrum zazwyczaj się ceni.

Joanna Cieśla
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną