Recenzja filmu: „Bezmiar”, reż. Emanuele Crialese
Crialese nie ukrywa, że Andrea to postać, w której odbijają się jego młodzieńcze doświadczenia i rozterki.
Crialese nie ukrywa, że Andrea to postać, w której odbijają się jego młodzieńcze doświadczenia i rozterki.
Nowy film Krzysztofa Zanussiego osnuty jest wokół kwestii zbawienia.
Film, mimo iż jest mocno przegadany i brakuje w nim pasjonujących popisów na parkiecie, ogląda się wybornie.
Można odnieść wrażenie, że główny bohater odpowiada na pytania, z którymi uprzednio się zapoznał, a jedyny niezainscenizowany moment to autentyczne wzruszenie podczas wspomnień nagle zmarłego ojca.
W ostatnich latach oparte na faktach filmy i seriale o seryjnych mordercach cieszą się olbrzymią popularnością, zatem twórcy sięgają coraz głębiej w przeszłość amerykańskiej zbrodni.
Slow movie oparty na przeciąganiu tajemnicy niemal do samego końca, gdzie często dopiero ostatnie ujęcia pozwalają rozpoznać niejasne motywy postępowania dziwnie zachowujących się protagonistów, to w kinie nic nowego.
John Wick wraca na kinowe ekrany po raz czwarty.
Przy pozorach głębokiej analizy traumy rodzinnej w filmie Zellera najbardziej razi powierzchowność psychologicznej obserwacji skutkująca brakiem emocjonalnego zaangażowania i napięcia.
Jeśli polskie kino przygląda się scenie hiphopowej, to najchętniej z pozycji chłopackich i mitologicznych. Woli klimaty dresiarsko-gangsterskie, jakby ton nadawał tu wciąż niesławny dokument Sylwestra Latkowskiego „Blokersi”.
W błyskotliwej, ironicznej interpretacji Vicky Krieps Elżbieta staje się przede wszystkim kobietą walczącą o prawo do bycia sobą: do manifestowania swojej siły i okazywania słabości.
Fenomenalna rola Eryka Kulma jr. pozwala dostrzec w niejednoznacznej postaci głównego bohatera pełnię człowieczeństwa.
„Holy Spider” wykazuje się wirtuozerią gatunkową, lecz nie wyczerpuje to bynajmniej wszystkich zalet tej produkcji.
Eryk Lubos chętnie podejmuje się ról znokautowanych przez życie brutali, skrywających pod maską nieprzyjemnej szorstkości kruchość i czułość.
Każdym ruchem batuty, stanowczym spojrzeniem, ostrym słowem Cate Blanchett wystawia świadectwo niszczycielskiego geniuszu, wokół którego ma się kręcić hermetyczny świat jej bohaterki.
Pokuta zadana samemu sobie, dzięki biblijnej wyobraźni reżysera, kieruje tę opowieść zdecydowanie ku współczesnej teodycei.
Opowieść z pozoru tylko przypominająca młodzieżową historyjkę o rytuale przejścia.
Mało śmieszne polskie komedie, które mimo to bawią naszą publiczność, mogą świadczyć o przemożnej potrzebie wprawienia się w dobry nastrój, bo czasy mamy takie, jakie mamy – nieciekawe.
„Imperium Smoka” jest opowieścią o otwieraniu się na inne kultury i potrzebie uznania społecznej roli kobiet, ale w gruncie rzeczy powiela i utrwala mniej lub bardziej szkodliwe stereotypy.
Dość wierna rekonstrukcja dramatycznego śledztwa dotyczącego sprawców zamachów m.in. w paryskim klubie muzycznym Bataclan oraz na stadionie narodowym w Saint-Denis, w wyniku których zginęło ponad sto osób.
„Podejrzana” zachwyca wizualną elegancją i zegarmistrzowską precyzją aranżacji.