Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Książki

Chiny, moja miłość

Recenzja książki: Tiziano Terzani, "Zakazane wrota"

materiały prasowe
Miłość Tiziana Terzaniego do Państwa Środka była głęboka, trudna i nieodwzajemniona.

Kochał je za religię i filozofię, dawne ścieżki mądrości, lekceważone przez konsumpcyjnego człowieka Zachodu, choć nieobca mu też była chwilowa fascynacja ideami Mao. Kiedy po raz pierwszy przekroczył granice ChRL i nazwał się Deng Tiannuo, był 1968 r. W 1980 r. zamieszkał wraz z rodziną w Pekinie, nastały bowiem czasy reform i otwarcia Chin na świat, a on należał do grupy nielicznych zachodnich dziennikarzy akredytowanych za rządów Deng Xiaopinga. Cztery lata później aresztowano go i wydalono z kraju za „kontrrewolucyjną działalność”, bo Chińczycy ponoć przestali wierzyć, że włoski pismak pracujący dla Niemców nie został dotąd agentem CIA czy KGB.

Zakazane wrota”, opublikowane w 1985 r. we Włoszech, Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, to bardzo krytyczny rozrachunek z postmaoistowskimi rządami Denga. Mówią wprost o marnotrawieniu dziedzictwa cywilizacji, której zagraniczny korespondent – paradoksalnie – czuł się strażnikiem. Kataloguje w reportażach zniszczenia: tak rujnowano Tybet, tak bezczeszczono świątynię Konfucjusza, tak umierał Pekin, tak odebrano ludziom radość z hodowania zwierząt, a wszystko po to, by Chiny stały się gospodarczym tygrysem. Jest to raport z konsekwentnego burzenia kultury i prawa do wolności oraz samostanowienia. A równocześnie zapis nieudanej próby wejścia w skórę Chińczyka. Mówić, jeść i ubierać się po chińsku, a nawet wysłać swoje dzieci do chińskiej szkoły – to wciąż za mało. By naprawdę poczuć chiński strach, trzeba było się tam urodzić.

Tiziano Terzani, Zakazane wrota, przeł. Krzysztof Żaboklicki, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2011, s. 360

Polityka 19.2011 (2806) z dnia 03.05.2011; Afisz. Premiery; s. 62
Oryginalny tytuł tekstu: "Chiny, moja miłość"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Mamy wysyp dorosłych z diagnozami spektrum autyzmu. Co to mówi o nich i o świecie?

Przez ostatnich pięć lat diagnoz autyzmu w Polsce przybyło o 100 proc. Odczucie ulgi z czasem uruchamia się u niemal wszystkich, bo prawie u wszystkich diagnoza jest jak przełącznik z trybu chaosu na wyjaśnienie, porządek. A porządek w spektrum zazwyczaj się ceni.

Joanna Cieśla
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną