Do tej pory zakaz obejmował całą Unię, a teraz tylko dwa jej kraje. Sytuacja nie jest do końca jasna, bo ze zdawkowej wypowiedzi przedstawiciela Rossielchoznadzoru (czyli Federacyjnej Służby Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego Rosji) nie można się dowiedzieć, czy embargo zostało zdjęte z pozostałych państw UE, czy nie. Ale może o to właśnie chodzi?
Polska i Litwa to kraje, w których przed kilkoma dniami znaleziono trzy padłe dziki zarażone afrykańskim pomorem świń. Tuż przy granicy z Białorusią, gdzie ta choroba, groźna dla świń, rozprzestrzenia się od dawna. Podobnie zresztą jak w Rosji, gdzie oficjalnie zanotowano 600 przypadków zachorowań.
Nie ma więc wątpliwości, że sprawa jest polityczna, a Rosja – jak zwykle, gdy naruszane są jej interesy polityczne – karze nas za zaangażowanie po stronie Ukrainy. Nowym elementem jest to, że Rosja ogłasza embargo dla Polski i Litwy, jakby chciała zobaczyć, jak na zareaguje Bruksela.
Do tej pory Unia wydawała się solidarna. Z każdym tygodniem jednak straty europejskich hodowców są coraz większe, więc unijna solidarność kruszeje. Z Austrii wieprzowina po cichu do Rosji wjeżdża, być może nie tylko austriacka. Tak naprawdę bowiem Rosjanie się pomoru afrykańskiego nie boją, a brak europejskiego mięsa w sklepach bardzo konsumentom doskwiera.
Jeśli Unia na okrojoną wersję embarga nie zareaguje, zakaz może obowiązywać nawet kilka lat. Polscy rolnicy dostaną po kieszeni, a duńscy i niemieccy znów będą mogli swoje mięso sprzedawać do Rosji. Rosja ukarze tych, którzy krzyczą najgłośniej.