Prawie jak taksówka
Kierowcy Ubera nie powiozą już bez licencji taksówkarskiej
Przez lata zasady działalności Ubera były proste. Wchodził na kolejne rynki w atmosferze awantury, oskarżany o łamanie przepisów i nieuczciwą konkurencję. Oferował usługi analogiczne do taksówek, ale ostro protestował, gdy go z taksówkami porównywano. Uber zawsze podkreślał, że nie jest firmą transportową, tylko nowoczesną platformą technologiczną łączącą kierowców i pasażerów. Z tego powodu do żadnych lokalnych przepisów dotyczących taksówek stosować się nie musi. Reakcje poszczególnych państw były bardzo różne. Jedne – jak Francja czy Hiszpania – z Uberem ostro walczyły, inne – jak Polska – jego działalność tolerowały i zastanawiały się, co dalej robić.
Uber gotowy do ustępstw
Jednak przynoszący wciąż gigantyczne straty Uber postanowił powoli zmienić strategię z ciągłej walki na próbę porozumienia z lokalnymi władzami. Symbolem nowego otwarcia była ubiegłoroczna wymiana prezesa. Bardzo kontrowersyjnego Travisa Kalanicka zastąpił Dara Khosrowshahi, który chce zdjąć z Ubera odium firmy bezwzględnej, nieliczącej się z prawem i niedbającej o swoich kierowców. Elementem tej wizerunkowej ofensywy jest też dużo większa gotowość Ubera do ustępstw. Przykładem może być nasz kraj, gdzie Uber zbudował silną pozycję w największych miastach.
Czytaj więcej: Nowy szef Ubera ma zapobiec katastrofie.