Kiedy nad nadmorskim Pobierowem, w Zachodniopomorskiem, pojawia się helikopter, miejscowi mówią, że leci Bocian albo Gołąb. Bocian to właściciel firmy pożyczkowej, która ma tu domki, Gołąb to oczywiście Gołębiewski, który dogląda budowy największego hotelu w kraju. Ma już obiekty w Mikołajkach, Białymstoku, Wiśle i Karpaczu, teraz buduje kolejny, właśnie nad morzem. A dokładnie na trzydziestohektarowej działce, na której kiedyś znajdowała się wyrzutnia rakietowa. – Gołębiewski kupił ją od gminy Rewal za 50,5 mln zł, gmina od Agencji Mienia Wojskowego kilka lat wcześniej za 7 mln – zapewnia obecny wójt Rewala Konstanty Oświęcimski.
Mistrz samowolki
Sam Gołębiewski mieszka pod Wołominem, uznał więc, że helikopterem poruszać się po kraju będzie szybciej niż luksusowym maybachem. Z licencji pilota, którą posiada, jednak już nie korzysta, oddaje stery profesjonaliście, w końcu ma już 76 lat. Byli współpracownicy mówią o nim, że nikomu nie ufa, wszystkiego musi dopilnować sam. Co jednak jest coraz trudniejsze.
Każdy jego następny hotel jest większy od poprzedniego, ten w Pobierowie będzie miał 1100 pokoi, pomieści 3 tys. gości. Ponad trzy razy więcej, niż Pobierowo ma mieszkańców. Gigant. Z lotu ptaka widać, jak spory kawał lasu trzeba było wyciąć pod jego budowę, przytłacza okoliczny krajobraz. Wyrasta ze swoimi dziewięcioma piętrami wysoko ponad las, kolejne dwie kondygnacje mają być pod ziemią. Z garażem i całorocznym sztucznym lodowiskiem. Oraz 140-metrowym basenem zewnętrznym. Przeciwko budowie giganta protestują ekolodzy, o brzydocie mówią architekci. Gołębiewski się nie przejmuje, architektom jego hotele nigdy się nie podobały.
Wójt Konstanty Oświęcimski upiera się, że dla gminy to dobry interes. Wylicza nowe miejsca pracy i spodziewane podatki.